j

j

poniedziałek, 6 maja 2013

#18 Zayn | cz.4



Dla kogoś, o kim trudno rozmawiać... ♥

Jeszcze tylko buty i mogę wychodzić.
Ostatni raz przejrzałam się w lustrze. Kremowa sukienka przed kolana, białe bolerko, włosy związane w wysokiego kucyka, białe szpilki i kopertówka w tym samym kolorze. Wyszło lepiej niż się spodziewałam.
Carole jak zwykle nie było, więc obyło się bez pytań typu „Gdzie ta randka?” albo „To ten przystojniak?”. To nie była randka, tylko zwykłe spotkanie, ale ja cieszyłam się jak dziecko. Wychodząc z pokoju przelotnie spojrzałam na zegarek, który wskazywał 17:57. Chodziłam zniecierpliwiona po salonie wsłuchując się w równe stukanie obcasów o drewnianą podłogę.
Chciałam, żeby się udało. Chciałam poczuć smak prawdziwej miłości. Może dlatego nie zamknęłam drzwi i pozwoliłam mu wejść do mojego życia.
Moje bezsensowne włóczenie się po pokoju przerwał dzwonek do drzwi. Poprawiłam włosy i wygładziłam sukienkę. Najszybciej jak mogłam pobiegłam, żeby otworzyć.
- Hej. - przywitał mnie jego przecudowny uśmiech, który rozpoznałabym wszędzie. - Ślicznie wyglądasz. - powiedział po czym ja oczywiście musiałam się zarumienić.
Wyszłam z mieszkania i przekręciłam klucz w zamku.
- To gdzie mnie zabierasz? - zapytałam, a chłopak się zaśmiał.
- To niespodzianka.
Szliśmy ulicami Londynu już ponad pół godziny, a ja nadal nie wiedziałam, co Zayn dla mnie przygotował. W pewnym momencie wszedł do jakiegoś domu, więc ja poszłam za nim. Zdawało mi się, że zanim wdrapaliśmy się po tych schodach na górę minęło kolejne pół godziny.
- Oto moja pracownia.

~*~

To było coś innego niż zwykłe pozowanie. Nawet nie wiedziałam, że ma taki talent. To sprawiło, że stał się w moich oczach jeszcze bardziej perfekcyjny.
Stałam tak i wpatrywałam się w płótno pokryte różnokolorowymi rodzajami farby. Poczułam jak moją talię oplatają czyjeś ręce. Nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć, że to Zayn. Oparł głowę na moim ramieniu.
- Nie sądziłem, że się zgodzisz. - szepnął mi do ucha.
- Ale to zrobiłam. - odwróciłam się do niego, tak, że staliśmy twarzą w twarz. - I nie żałuję decyzji. To pomogło mi na chwilę zapomnieć.
- Zapomnieć o czym? - zdziwił się. - O twoim byłym? Nie zawracaj sobie nim głowy, kochanie. Nie masz...
- Nie Zayn. - przerwałam mu. - Nie chodzi mi o niego.
Chłopak patrzył się na mnie szeroko otwartymi oczami.
- Zaraz, zaraz... - podszedł bliżej mnie. - O czym ty mówisz?
- Zayn ja... - nie mogło mi to przejść przez gardło. Nie chciałam go zamartwiać swoimi problemami, gdy wreszcie zaczynało się między nami układać. - Ja jestem chora.
Malik zaczął rozglądać się we wszystkie strony, a jego czekoladowe tęczówki przykryła warstwa łez.
- Jak to? - zapytał. - Na co?
- Mam białaczkę. - powiedziałam po czym zamknął mnie w szczelnym uścisku. Pozwoliłam łzom wypłynąć i poplamić jego koszulę. Słyszałam jak cicho szlocha.
- Skarbie, nie martw się wszystko będzie dobrze. - usłyszałam po chwili. - Musisz żyć. Nie pozwolę ci odejść.
Odsunął się ode mnie, aby już chwilę później złączyć nasze wargi w wytęsknionym pocałunku.
- Musisz przy mnie zostać. - powtarzał. - Nie możesz się poddać.

~*~

Dni mijały, a ja miałam na głowie coraz mniej włosów. Zaczęłam nosić chustę, która osłaniała moją łysą głowę przed wścibskimi spojrzeniami osób trzecich. Zayn codziennie mówił mi jaka to jestem dla niego ważna, że muszę żyć, bo beze mnie sobie nie poradzi. Miałam w nim swoją podporę kiedy już chciałam sobie darować. Nie pozwalał mi nawet na chwilę odejść od swojego boku. Było pięknie.
- Kochanie... - zaczęłam, a on odwrócił się w moją stronę i usiadł na białym krześle.
- Tak? - w jego oku zakręciła się łza.
- Kocham cię. - powiedziałam i widziałam coraz mniej. Ciemny obraz pokoju szpitalnego i jego zapłakana twarz.
- [T.I.]! Nie! Ty musisz żyć! - usłyszałam jeszcze słowa wypadające z jego ust. - Kocham cię...
Niestety nie potrafiłam dalej walczyć. Poddałam się. Nie miałam już siły. Jednak on na zawsze pozostanie w moim sercu jako najważniejsza osoba w moim życiu.

[T.I.][T.N.]
Zmarła 14.01.2013r.
Na zawsze w naszych sercach.

Stał z opuszczoną głową, cały na czarno, a obok niego moja najlepsza przyjaciółka, rodzice i wiele innych osób, które coś znaczyły dla mnie. Patrzyłam na nich z góry rozmyślając, jak ułożą sobie życie. Życie beze mnie.
________________________________________________________________________________

Uff...
Męczyłam się z tą częścią przeszło półtora tygodnia, ale wreszcie wymyśliłam i napisałam :)
Powraca natchnienie ;D
Zapraszam do komentowania. Mówcie, jak wam się podobało zakończenie tej historii ♥
Pozdrawiam.
                                                                                                                            ~A

2 komentarze:

  1. Super super super
    Tylko szkoda, że tak się skończyło :'(
    Zapraszam do mnie:
    just-you-and-one-direction.blogspot.com
    Agan :*

    OdpowiedzUsuń
  2. dzastka94 ;)6 maja 2013 17:52

    Jest beznadziejny!
    ... nie no żartuję, oczywiście jest genialny!
    Wzruszyłam się na końcu ;))

    OdpowiedzUsuń