j

j

wtorek, 27 sierpnia 2013

#55 Louis | cz.3



Przekręciłam się na drugi bok i znów spróbowałam zasnąć. Nie dało się. Warknęłam pod nosem i podniosłam się do siadu. Wzięłam głęboki wdech i wstałam z łóżka. Podeszłam do okna, aby... sama nie wiem po co. Odsłoniłam rolety, wpuszczając do pomieszczenia trochę porannego światła. Było go niewiele zważając na wczesną porę. Parę razy zastanawiałam się po co zasłaniam otwarte na oścież skrzydło okienne skoro i tak nic to nie daje. Jednak moje rozważania zawsze przerywał nawyk. Tak więc wystawiłam głowę na przyjemnie chłodne, rześkie powietrze i dzięki temu kontrastowi z gorącą, wręcz przytłaczająco gęstą, mieszaniną życia w moim pokoju, zaczęły napływać do mnie różnorakie pomysły co by tu zrobić o czwartej rano skoro i tak nie uda mi się już zasnąć. Wychyliłam się jeszcze dalej podtrzymując się parapetu, aby przypadkiem niekontrolowanie nie zlecieć, bo upadek z wysokości pierwszego piętra mojego domku byłby i tak na pewno dosyć bolesny. Rozejrzałam się po okolicy zerkając przy okazji na opustoszały chodnik. Tak jak mogłam się spodziewać – ani żywej duszy, wszyscy śpią, tylko szalona [T.I.] najwidoczniej czeka na jakiś cud i liczy, że będzie miała do kogo otworzyć buzię. Lampy uliczne zgasły, a na horyzoncie pojawiła się słaba poświata wschodzącego Słońca. Przypomniała mi się co najmniej dziwna sytuacja z wczorajszego wieczoru. Chyba tylko dla uspokojenia samej siebie zerknęłam na fragment ulicy pod tą feralną latarnią i chyba się przeliczyłam. Co ja sobie myślałam? Że zobaczę to sportowe czarne auto zaparkowane w tym samym miejscu i tego samego przystojnego bruneta uśmiechającego się do mnie swoim chytrym uśmieszkiem dopełnionym nikłym blaskiem w jego błękitno-szarych tęczówkach? Musiałam być nieźle pokręcona. Zwłaszcza jeśli przez chłopaka poznanego niecały dzień wcześniej nie mogłam zasnąć. Lecz to co zrobił mojej przyjaciółce spowodowało, że zaczęłam bać się go jeszcze bardziej. Co, co, co? Bać? Z opowiadań [I.T.P] można było wywnioskować, że ten człowiek mógł uciec z psychiatryka. Ale ten z pozoru odstraszający detal przyciągał mnie do niego jeszcze bardziej. Pragnęłam dowiedzieć się o nim wszystkiego. Poznać jego skrywane tajemnice i choć na chwilę zamieszkać w jego niezwykle przerażającym życiu. Brzmi głupio, fakt, ale to nie znaczy, że nie mogłam spróbować. Taak, szalona [T.I.].
Odepchnęłam się od gładkiej powierzchni parapetu i wybiegłam ze swojego pokoju. W takim samym tempie pokonałam co drugi lub trzeci schodek i wpadłam do kuchni. Otworzyłam matowe drzwiczki srebrnej lodówki, wyciągając gdzieś z jej głębi karton mleka. Na tekturze wydrukowane zostały białe i czerwone kształty nie przypominające niczego konkretnego. Zza rogu opakowania wystawała łaciata krowa śmiejąca się chyba z własnej głupoty. Odkręciłam mały, czerwony korek i wypiłam kilka łyków oryginalnego płynu, który momentalnie ochłodził moje gardło, może nawet zbyt szybko. Odstawiłam go na miejsce zamykając chłodziarkę z cichym klapnięciem. Odchrząknęłam postanawiając nie komentować swojego dziwnego zachowania. Spojrzałam na zdjęcie wiszące na przeciwległej ścianie przedstawiające całą moją rodzinę. Czasem nadopiekuńczą, ale kochaną mamę, dwie starsze siostry bliźniaczki, które zawsze robiły wszystkim psikusy, młodszego brata, tak bardzo znienawidzonego w gronie swoich „niby przyjaciół” przez to, że miał inną rodzinę i jego – bezwzględnego ojczyma próbującego zniszczyć więzi, które udało nam się odbudować po śmierci mojego ojca. Gdy zginął człowiek, który rozumiał mnie najlepiej nie miałam się do kogo zwrócić. Jednak przed swoim niefortunnym wypadkiem nauczył mnie wielu rzeczy. Dzięki niemu dowiedziałam się jakie zamiary wobec nas ma nowy partner mojej mamy. Nie chciałam wtedy zostawiać swojej bezbronnej rodziny samej, ale nie miałam wyjścia - musiałam uciekać. Może i posunęłam się do ostateczności, lecz zapewne to było wtedy najlepsze rozwiązanie.
Podeszłam do lekko zniszczonej przez czas fotografii oprawionej w wąską brązową ramkę i przejechałam palcem po szkle. Westchnęłam cicho wspominając lata radości z moją prawdziwą rodziną. Chciałabym wrócić do tamtych chwil...
Nagle rozległo się pukanie. Wzdrygnęłam się i odwróciłam w stronę nietypowego dźwięku. Do okna od zewnątrz przyklejona była mała karteczka. Niepewnym krokiem ruszyłam się z miejsca i wyjrzałam przez okno, którego ramy były fachowo okryte okleiną do bólu przypominającą prawdziwe drewno. Wyjrzałam przez nie, lecz nie zobaczyłam niczego nadzwyczajnego. Odczepiłam biały kawałek papieru wraz z przezroczystą taśmą i odczytałam napisane niezgrabnie kilka słów.

Do zobaczenia za 10 sekund w twoim salonie.

Przyznam, że to było naprawdę dziwne. Wyszłam na korytarz z myślą, że może mój tajemniczy gość miał na myśli, że go wpuszczę. Przekręciłam zamek i otworzyłam drzwi, jednak za nimi nikogo nie było. Wzruszyłam tylko ramionami i zamknęłam płytę z powrotem.
Dopiero teraz dotarła do mnie powaga tej sytuacji. Tak, dopiero. Lecz bodźce nie przesłały jeszcze do ciała odpowiednich informacji potrzebnych do tego, bym zaczęła panikować. Minęłam ściankę oddzielającą przedpokój od salonu i aż podskoczyłam. Oddech uwiązł mi w gardle a serce na moment przestało bić. Na jasnej, niedużej kanapie siedział wysoki brunet i bawił się jej obiciem. Podniósł na mnie swój intensywnie błękitny wzrok, zmieniający się w granat. Jego usta wykrzywiły się w zadziornym uśmiechu, niwelowanym nieco przez przygryzanie dolnej wargi. Louis. Przeczesał palcami swoje misternie ułożone włosy pozbawiając je jakiegokolwiek ładu. Wstał i począł zmierzać w moim kierunku, a ja nie ruszyłam się nawet na krok odkąd go zobaczyłam. Zostałam przytwierdzona do podłogi jakimś niewidzialnym klejem, który pozwolił mu zbliżyć się do mnie. Zrobił to niewiarygodnie szybko budząc moje niemałe zdezorientowanie. Spowolnił swoje ruchy, by przejechać kciukiem po moim drżącym policzku badając jego fakturę. Błądził wzrokiem gdzieś po mojej twarzy, w czasie gdy ja obserwowałam jego rozchylające się usta. Dwie malinowe wargi zostały zwilżone, przez co lśniły się delikatnie. Lekka poświata porannego światła wpadająca przez okno za Nim odbijała się od granic jego skórzanej kurtki i poszarpanych, wytartych dżinsów, a pojedyncze promyki przemykały pomiędzy jego pociemniałymi włosami. Widzieliście kiedyś anioła? Ja miałam wrażenie, że właśnie przed nim stoję. Nasze oczy się spotkały, więc byłam zmuszona walczyć z jego uważnym wzrokiem. Jego tęczówki mieniły się różnymi odcieniami błękitu i szarości wpadającej w zieleń. Nie można było się od nich oderwać, to było zbyt silne.
- Boisz się? - jego hipnotyzujący głos przeszył panującą ciszę, powodując, że moje ciało przeszedł dreszcz. Czy się bałam? Zapewne w pewnym stopniu tak, ale moje zainteresowanie jego osobą i narastająca ciekawość skutecznie to maskowały. Przymrużyłam oczy obserwując go zdziwionym spojrzeniem spod wachlarza rzęs.
- Nie – odparłam jeszcze zachrypniętym głosem, który słyszałam pierwszy raz dzisiejszego dnia, przez co wzdrygnęłam się i odkaszlnęłam. - Nie – powtórzyłam trochę wyższym tonem, sprawdzając przy okazji czy wszystko jest już jak należy.
On zaśmiał się pod nosem kręcąc głową. W tym geście było coś, co mi się nie spodobało. Ściągnęłam brwi przypatrując się mu z zaciekawieniem, a on odwzajemniał to uśmiechając się szeroko. Szczera radość w jego oczach jeszcze nie była tak prawdziwa od czasu, gdy spotkałam go po raz pierwszy w tej przeklętej lodziarni. Uśmiechał się promiennie sprawiając, że miękło mi serce. Dziwne, że taki na pozór przerażający, ale i cholernie przystojny mężczyzna może być uroczy.
Zrobił trzy kroki w tył i wyciągnął rękę w moją stronę. Chwyciłam niepewnie jego dłoń, a on splótł nasze palce wciąż patrząc mi w oczy. Zaczął się cofać wychodząc tym samym z salonu i kierując się do drzwi wejściowych. Starał się zachować powagę, lecz minimalny fragment uśmiechu błąkał się po jego twarzy, przez co miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Jednak starałam się nie psuć wytworzonej atmosfery, trzymając swój niewyparzony język za zębami. Otworzył na oślep drewnianą płytę ukazując mi jaśniejącą zieloną trawę rosnącą przed moim domem. Promienie słoneczne odbijały się od szyb i karoserii zaparkowanego po drugiej stronie ulicy czarnego wozu próbując mnie oślepić. Zatrzymaliśmy się zaraz za progiem mojego domu, a Lou sięgnął ręką za mnie zamykając drzwi i przez chwilę mogłam poczuć ciepło płynące od jego ciała. Nasze twarzy znajdowały się w bardzo małej odległości od siebie i jeden, niekontrolowany lub wręcz przeciwnie, ruch mógł połączyć nasze rozedrgane wargi. Lecz samo poczucie jego oddechu pachnącego wiśniami i cynamonem napawało mnie radością i wystarczało mi w zupełności.
Ponownie oddalił się ode mnie i wciąż ze splecionymi dłońmi podążaliśmy przed siebie. Patrzyłam w jego oczy, które nie wyrażały nic innego prócz bezgranicznego szczęścia i nutki chytrości. Spowolnił swoje kroki, by w końcu zatrzymać się całkowicie. O mało co nie wpadłam na niego rozkojarzona jego świdrującym mnie wzrokiem. Uśmiech na jego twarzy poszerzył się, a z jego ust wydobyło się ciche westchnienie. Zaczął obracać się, przez co stał teraz w miejscu, w którym znajdowałam się ja jeszcze kilka sekund temu, i odwrotnie. Zastanawiałam się co próbuje zrobić, gdy poczułam na moich plecach płaską powierzchnię. Starałam się zorientować, co się stało i doszłam do wniosku, że zostałam przyciśnięta do boku samochodu bruneta. Zrobił to jednak zaskakująco delikatnie. Prędzej spodziewałabym się mocnego bólu w okolicach kręgosłupa niż zwyczajnego chłodu sportowego auta. Przysunął się bliżej mnie, przylegając do mojego ciała. Objął mnie w talii i przekrzywił lekko głowę.
- A może jednak? - spytał, a ja musiałam się wysilić, żeby przypomnieć sobie o co on właściwie mnie pytał. Oblizał wargi i przygryzł dolną z nich.
- Dlaczego miałabym się ciebie bać? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie dziwiąc się. Nie czekając na moje pozwolenie, wpił się w moje wargi pozbawiając mnie całkowicie świadomości. Bawił się mną, a ja skutecznie mu się poddawałam. Jednak nie miałam innego wyjścia. Jemu po prostu nie dało się sprzeciwić.
- Powinnaś – odparł szeptem, odsuwając się ode mnie z wyraźną niechęcią. Przejechał kciukiem po moim policzku, obserwując przy okazji swój ruch.
- Kim ty jesteś? - to pytanie wypadło niekontrolowanie z moich ust, a na jego twarzy zagościło zdziwienie i zainteresowanie. Westchnął cicho i spuścił głowę jak przypuszczam zbierając myśli i zastanawiając się jak mi odpowiedzieć. Musiał się postarać, ponieważ oczekiwałam od niego dokładniejszych wyjaśnień.
______________________________________________________________________

Witam Was po mojej długiej nieobecności :)
Przepraszam, że część trzecia pojawia się dopiero teraz, ale zwyczajnie nie miałam na nią ani czasu ani pomysłu. Żywię jednak nadzieję, że podzielicie się ze mną opinią na jej temat ♥ . Przydałaby mi się, aby zacząć pisać kolejną część i tym samym, żeby opublikować ją szybciej ;)
Dziękujemy Wam za ponad 10000 wyświetleń! To niesamowite! ;p
Kocham Was i pozdrawiam 
                                                                                                                             ~A

środa, 21 sierpnia 2013

#54 Harry

Muzyka . ♥ jak dla mnie melodia bardzo pasuje . ^^
- [T.I.] ! Jesteś gotowa ?! - usłyszałam głos mojego chłopaka dochodzący z dołu
Nie odpowiedziałam. Byłam za bardzo zdenerwowana. Tego dnia ja i Harry mieliśmy ogłosić światu, że jesteśmy razem. Strasznie się stresowałam. Bałam się, że fani tego nie zaakceptują, a dziennikarze nie dadzą nam spokoju. Miałam w głowie milion strasznych scenariuszy. Zawsze byłam okropną pesymistką. Nienawidziłam tego w sobie, ale Harry mnóstwo razy powtarzał mi, że to urocze jak się denerwuję. Nie należałam też do grupy osób, które nie przejmują się opinią innych. Zawsze brałam do siebie te złośliwe uwagi innych i zadręczałam nimi swoje myśli całymi dniami. Stałam przed lustrem wpatrując się obojętnie w swoje odbicie. Założyłam białą sukienkę z wyciętą talią po bokach, jasnobeżowe szpilki, a do tego dobrałam złotą kopertówkę ozdobioną brokatem. Na ramiona opadały moje lekko pofalowane włosy, a twarz podkreślona była lekkim makijażem. Usłyszałam cichy szmer i odwróciłam się w stronę drzwi. Zobaczyłam tam opierającego się o futrynę Harrego. Miał na sobie biało-czarną koszulkę w drobną kratkę przykrytą ciemną marynarką, grafitowe rurki i białe conversy. Wyglądał naprawdę ładnie. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Harry zareagował tym samym i podszedł do mnie przytulając mnie mocno. Patrzył na nasze odbicie w lustrze i stwierdził :
- Zdecydowanie mogę przyznać, że do siebie pasujemy.
- Hahah. Oczywiście masz rację. - zaśmiałam się
- Ślicznie wyglądasz skarbie. - obrócił mnie do siebie i wzmocnił uścisk w mojej talii
- Aww.. Dziękuję. Ty  też wyglądasz niczego sobie.
- Denerwujesz się ?
- Nawet nie wiesz jak.
- Domyślam się, ale wierzę, że wszystko będzie dobrze.
- A jeśli nie ?
- [T.I.] prawdziwi fani to zrozumieją, bo będą chcieli mojego szczęścia. NASZEGO SZCZĘŚCIA. Kocham cię nad życie i nic tego nie zmieni. Uwierz mi. - podniósł mój podbródek w górę i musnął moje wargi swoimi.
***
Staliśmy na czerwonym dywanie otoczeni przez mnóstwo dziennikarzy. Starałam się zachować spokój, ale nie wychodziło mi to. Czułam jak cały czas trzęsą mi się ręce i moja twarz robi się coraz bardziej czerwona. Podeszło do nas kilku reporterów i zaczęło zadawać pytania. "Jesteście razem? Harry, czy [T.I.] to tylko głupi romans czy może coś poważniejszego? Gdzie się poznaliście? Jak długo jesteście razem? [T.I.], czy słyszałaś, że Harry to kobieciarz podrywający każdą dziewczynę wokół?" Takie pytania dużo razy padły. Niektóre były naprawdę złośliwe przez co miałam ochotę udusić tych dziennikarzy.
- Ja i [T.I.] jesteśmy ze sobą od paru miesięcy i stwierdziliśmy, że dziś będzie odpowiedni dzień na to, by to ogłosić. - powiedział Harry i pociągnął za sobą.
***
Gala trwała około dwóch godzin. Jak dla mnie była strasznie nudna, ale udało mi się to jakoś przetrwać. Harry chwycił moją rękę i zaprowadził do ogromnej czarnej limuzyny. Kiedy do niej wsiedliśmy w końcu mogłam odechtnąć. Cały stres w ciągu jednej chwili znikł. Rozłożyłam się na miękkej kanapie i posłałam ciepły uśmiech swojemu chłopakowi siedzącemu obok. Zachichotał cicho i zaczął mówić:
- I co ? Mówiłem, że wszystko będzie dobrze. Przyjęli to dosyć znośnie.
- No .. Dotrzymałeś słowa. - uśmiechnęłam się
- Ja zawsze dotrzymuje słowa. - zaśmiał się na co odpowiedziałam tym samym - A teraz w ramach rekompensaty zabieram cię na miły wieczór spędzony w moim towarzystwie.
- To pytanie czy stwierdzenie ?
- Myślę, że zdecydowanie stwierdzenie skarbie. - powiedział, na co wybuchłam śmiechem.
Po okołu 20 minutach jazdy dotarliśmy na miejsce. Harry pozwolił wyjść mi pierwszej. Mocno ujął mnie w talii i przyciągnął do siebie całując mnie szybko i niedbale. Weszliśmy do jakiejś drogiej restauracji, której zdecydowanie wnętrze przypadło mi do gustu. Przy stolikach siedziały same zakochane pary. Uśmiechnęłam się na fakt, że Harry przyprowadził mnie do takiego miejsca.
- Rezerwacja na nazwisko ? - jakby stąd z nikąd pojawił się obok nas kelner
Był nieco wyższy ode mnie, miał brązowe włosy układające się w artystyczny nieład i ciemne oczy. Ubrany był wtedy w białą koszulę przykrytą ciemną kamizelką i czarne spodnie. Musiałam przyznać był nawet przystojny, ale w niczym nie dorównywał mojemu Harremu. Mówią, że ideały nie istnieją, ale dla mnie Harry zawsze był idealny. Te jego brązowe loczki, zielone tęczówki, które zawsze podobały mi się najbardziej, urocze dołeczki w policzkach, sposób w jaki układał usta, jego głos, któremu zwykle towarzyła pociągająca mnie chrypka, ale też jego charakter, który bardzo mu ceniłam. Był zabawny, romantyczny, szarmancki, często lekkomyślny, opiekuńczy, uroczy, potrafiący poprawić mi humor. MÓJ IDEAŁ.
- Styles. - wyrwał mnie Harry z zamyślenia
- Proszę za mną. - powiedział kelner i zaczął iść w jakieś ustronne miejsce
Doprowadził nas do stolika położonego w cichym zupełnie nie zapełnionym miejscu przy wielkim oknie i za chwilę zostawił nas samych. Harry odsunął mi krzesło na co odpowiedziałam mu szerokim uśmiechem. Usiadł naprzeciwko mnie i przybliżył się szepcąc:
- To wszystko dla ciebie kochanie.
- To jest takie .. takie ... cudowne, niesamowite, piękne... Nawet nie potrafię tego ująć słowami. Po prostu dziękuję. Dziękuję ci Harry za wszystko co dla mnie robisz.
- Jesteś tego warta.
Zaczerwieniłam się i już miałam coś powiedzieć, ale przyszedł kelner i nalał nam do kieliszków szampana.
- Co mogę państwu podać ? - zapytał
Harry zaczął zamawiać jakieś dziwne danie, której nazwy za Chiny bym nie powtórzyła. Wpatrywałam się w menu i kompletnie nie wiedziałam co wybrać. Większość to były jakieś kosmiczne nazwy pochodzące z Francji.
- A co dla ciebie kochanie ?
- Emm.. emm.. to samo . - uśmiechnęłam się
Kelner zanotował i odszedł.
- Improwizowałem. Kompletnie nie wiem co to za danie.
- Hhaha . A ja myślałam, że tylko ja nie umiem tego wymówić ani co to jest.
- Pięknie wyglądasz jak się śmiejesz. Kocham twój uśmiech i śmiech. - zarumieniłam się na jego słowa - A jak się rumienisz jesteś jeszcze piękniejsza.
- Dziękuję Harry, ale proszę cię przestań już prawić mi komplementy, bo nie potrafię ich przyjmować jasne ? - posłałam mu mordercze spojrzenie
- Jesteś taka urocza kochanie. - zaśmiał się, po czym przysunął się do mnie i zaczął zachłannie całować. Nie wiem jak, ale zaraz moje dłonie znalazły się na jego policzkach. Przycisnęłam je do jego skóry mocniej i pozwoliłam pogłębić sobie pocałunek delikatnie przygryzając jego wargę. Oderwaliśmy się od siebie dysząc niemiłosiernie głośno. Przynajmniej tak mi się wydaje. Za chwilę na twarzy Harrego pojawił się jeden z moich ulubionych uśmiechów. Najpierw oblizał usta, a potem pokręcił z rozbawieniem głową. Jego twarz wyrażała taką nonszalancję. I to było właśnie takie pociągające.
- Ale wiesz co .. Najlepiej chyba całujesz. - zaśmiał się
- Przestań.
- Nie przestanę. Po prostu kocham to robić i chyba zaraz zrobię to jeszcze raz - chciał musnąć moje wargi, ale odepchnęłam go
- O nie kochany. Za karę nie dostaniesz tego co chcesz. Musisz sobie zasłużyć kotku. - pokręciłam mu palcem przed nosem i uśmiechnęłam się
- Ej! No dobra dobra . Postaram się.
I wtedy kelner przyniósł nam jedzenie. Podsunął nam je pod nosy. Obdarzyliśmy go uśmiechem, a kiedy odszedł spojrzeliśmy na siebie i nasze wyrazy twarzy mówiły dokładnie to samo. Czyli "co to ma być i jak to zjeść?". Na talerzu były jakieś warzywa zawinięte w ciasto francuskie. Nie powiem wyglądało to naprawdę smacznie, ale kompletnie nie wiedziałam jak się zabrać za jedzenie tego. Wpadłam na pewien pomysł.
- Zamknij oczy. - powiedziałam
Chłopak posłuchał mnie i zamknął powieki. A ja wzięłam swojego "rogalika" z warzywami w ręce.
- Otwórz usta.
Otworzył je, a ja delikatnie wsunęłam jedzenie do jego buzi. Harry otworzył oczy i zaśmiał się. Zaczęliśmy się wzajemnie karmić powodując u siebie salwy śmiechu. A kiedy skończyliśmy Harry podniósł kieliszek w górę i powiedział:
- Wznieśmy toast.
- Za ?
- A za co chcesz ?
- Za to żebyśmy byli już na zawsze razem.
- Ja dokładnie chcę tego samego.
"WIĘC ZA TO, ABYŚMY JUŻ ZAWSZE BYLI RAZEM". Właśnie te słowa wypłynęły z naszych ust. Upiłam trochę płynu z kieliszka i posłałam Harremu najładniejszy uśmiech na jaki było mnie stać. I właśnie wtedy zdałam sobie sprawę jaki on jest dla mnie ważny. To on zawsze wyciągał mnie z każdego dołka. On potrafił poprawić mi humor. On był ze mną na dobre i na złe. On całował mnie z wielką miłością. On był miłością mojego życia. To dzięki jemu uśmiechałam się każdego dnia. On sprawiał że byłam szczęśliwa. I to on był tym jedynym. Kochałam go jak nikogo innego. Mało co nie wypuściłam z oczu łez szczęścia, ale czułam, że świecą mi się one niemiłosiernie.
- [T.I.] ? - odezwał się Harry poważnie wyrywając mnie z zamyślenia
- Mmm.. ?
Wtedy wstał z krzesła. Ukleknął przede mną. Wyciągniął z kieszeni marynarki małe czerwone pudełeczko. I zaczął mówić:
- Kochanie jesteś najcudowniejszą kobietą na świecie. Nie potrafię żyć bez ciebie. Dzień nie spędzony w twoim towarzystwie to dla mnie dzień stracony. Jesteś dla mnie wszystkim. I nikt nie jest dla mnie tak ważną osobą jak ty. Zawsze jesteś dla mnie na pierwszym miejscu. I muszę o to spytać, bo bardzo tego pragnę. Wyjdziesz za mnie ?
Harry wypowiadał te słowa z miłością wymalowaną na twarzy, a ja czułam jak potoki łez spływają po moich policzkach. Wstałam z krzesła i złapałam Harrego za ręce.
- Harry, kocham cię i tak ! TAK ! Chcę spędzić z tobą resztę życia ! ZGADZAM SIĘ ! - krzyknęłam, a Harry wsunął mi na palec piękny pierścionek. Popatrzyłam na niego po czym wpiłam się w usta chłopaka. Zachłannie całowałam jego słodkie malinowe wargi jakby to miał być nasz ostatni pocałunek. Czułam się wtedy taka szczęśliwa. Po długim i namiętnym pocałunku w końcu oderwaliśmy się od siebie. Harry zostawił na stoliku kilka banknotów i pociągnął mnie w stronę wyjścia. Padał deszcz. Ale my nawet nie zwróciliśmy na to uwagi. Staliśmy w swoich objęciach wpatrując się w ciemne, pokryte gwiazdami niebo.
- Spójrz ! Spadająca gwiazda ! Pomyśl życzenie ! - krzyknęłam i wskazałam na gwiazdę
- CHCĘ ABY TWOJE NAZWISKO BRZMIAŁO STYLES .
- Już niedługo. Obiecuję ci to. Ja też tego bardzo pragnę.
- Chcę mieć też gromadkę dzieci.
- Myślę, że dwójka nam wystarczy. Dziewczynka i chłopiec.
- Nasza córeczka będzie piękna po mamusi.
- A synek po tatusiu.
- Kocham cię !
- Ja ciebie też.
- Dzięki tobie jestem tak cholernie szczęśliwy każdego dnia.
- A ja dzięki tobie.
A potem połączyliśmy się w niezmiernie długim i delikatnym pocałunku stojąc w deszczu. Tamten dzień zapamiętam do końca swojego życia.
____________________________________________________
PRZEPRASZAM. PRZEPRASZAM. I JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM. 
Za to, że na tego imagina musieliście czekać aż tydzień. Ale ja miałam awarię internetu i nie miałam jak wstawić czegokolwiek. 
Dziś pojawił się Harry, którego pisałam w niezmiernie szybkim tempie. 
Mam nadzieję, że wyszedł dosyć okej. ♥ I że wam się spodoba. 
Bardzo proszę o opinie. 
Pozdrawiam i kocham . ♥ Miłego czytania . ^^
~N

wtorek, 13 sierpnia 2013

#53 Niall

Muzyka, przy której pisałam . ♥ 
Trzasnęłam drzwiami wychodząc z mieszkania. Mruknęłam do siebie niezadowolona i zbiegłam po schodach na dół. Mój zły humor spowodowany był kłótnią z rodzicami. O co poszło tym razem ? Otóż to spóźniłam się do domu jakąś godzinę i miałam rozładowany telefon. Nie mogłam na to nic poradzić. Po prostu dobrze bawiliśmy się ze znajomymi i już. No dobra .. Może powinnam zadzwonić i dać znać, że żyję. Ale tego nie zrobiłam. Pomimo sprzeciwiań moich rodziców odważyłam się wyjść pobiegać. Zawsze to robiłam, gdy byłam zła. Z naburmuszoną miną szłam przez mało zapełnione ulice osiedlowe. Przeszłam kilkaset metrów i znalazłam się na boisku. Rozejrzałam się i uśmiechnęłam się na widok miejsca, do którego od niedawna przychodziłam rozładowywać emocje. Postanowiłam się trochę porozciągać. I za chwilę usłyszałam JEGO głos. Podniosłam głowę i zobaczyłam jak zmierza w moim kierunku. NIALL. Chłopak, którego kochałam, ale próbowałam usilnie okłamywać się, że tak nie jest. Był chyba najprzystojniejszym chłopakiem w całej szkole. Leciały na niego wszystkie dziewczyny, w tym niestety ja. Ale on zdawał się to ignorować. Czasem to wykorzystywał, ale nigdy specjalnie nie był nimi zainteresowany. Miał na sobie ciemnozieloną bluzkę z adidasa i czarne szorty. Po jego czole spływał pot, ale to nie uczyniało go brzydszym. Było wręcz na odwrót. Zmierzwił palcami włosy i znalazł się tuż przede mną.
- Hej [T.I.] . Co tu robisz ? - zapytał
- Eee.. Przyszłam pobiegać . - otrząsnęłam się
- Ooo... Fajnie. Właśnie skończyłem trening to dotrzymam ci towarzystwa. Chyba się nie obrazisz no nie ? - zaśmiał się
- Nie nie . - mruknęłam
Zaczęliśmy krążyć wokół boiska. Z początku Niall gadał jak najęty, ale potem nastała między nami cisza spowodowana zapewne zmęczeniem, którą przerywały tylko nasze buty odbijające się co chwila o bieżnię.
- Narzuciłaś szybkie tempo - wydyszał, w którymś momencie
- Wymiękasz ? - zaśmiałam się
- Żartujesz !? Ja ?! Nigdy !
Zachichotałam, po czym zaczęłam wsłuchiwać się w to co mówił Niall. Gadało się naprawdę świetnie. Praktycznie cały czas żartował i się śmiał. A ja zamiast ukryć gnębiące mnie uczucie czułam, że z sekundy na sekundę jest ono coraz większe. W końcu stwierdziłam, że na dziś to chyba koniec. Zatrzymałam się i oznajmiłam :
- Chyba już wystarczy .
- Jestem za.
Oparłam ręce o kolana oddychając głęboko. Poczułam, że mam suche wargi i oblizałam je. A za chwilę przeklęłam się w duchu. Zapomniałam wody. A Niall jakby czytał mi w myślach rzucił mi wodę.
- Dzięki . - uśmiechnęłam się i upiłam trochę zawartości butelki
- To co wracamy ?
- Na to wygląda.
- Odwiozę cię . - powiedział i stanął przy rowerze
- Rowerem ? - zaśmiałam się
- A czemu nie ? - uśmiechnął się zawiadacko
- No nie wiem.
- Wsiadaj .
Posłuchałam go i usiadłam na twardym bagażniku. Niall natomiast usiadł przede mną na siodełku chwytając kierownicę i ruszając przed siebie. Zachwiałam się i mocno złapałam się chłopaka. Usłyszałam jego chichot i zaczerwieniłam się.
- Trzymaj się mnie mocno. Nie jestem dobrym kierowcą. - zaśmiał się wzmacniając uścisk w jego pasie.
- NIALL ! Gdzie ty jedziesz !? Tam jest chropowata droga ! - krzyknęłam patrząc, że skręca w uliczkę na skróty
- Ale tędy jest szybciej - próbował zdusić śmiech
- Ale mój tyłek tego nie wytrzyma !
- Hahhah . - wybuchnął śmiechem i jechał przed siebie
- AŁA ! NIALL ! AŁ ! ZABIJĘ CIĘ ! OBIECUJĘ ! AŁ !
Niall cały czas się śmiał, przez co mnie tym zaraził. W końcu wyjechaliśmy na prostą powierzchnię. Odechtchnęłam i usłyszałam :
- Może pojedziemy tam ? Będzie trochę dłużej, ale to nic - wskazał na kolejną nierówną drogę
- O nie mój drogi ! - uderzyłam go w plecy
- Ał ... no dobra. Pojedziemy prosto.
- Grzeczny chłopiec.
Po kilku minutach dotarliśmy pod mój dom. Prędko zeszłam z bagażnika i poczułam ból. Zasyczałam.
- Tyłek daje o sobie znać ? - zaśmiał się Niall
- Egrchh.. ZABIJĘ CIĘ KIEDYŚ ! Ciekawe jak ja wejdę po schodach !
- No dobra. Wskakuj mi na plecy. - zaproponował
- Serio ?
- Tak. Szybko bo zmienię zdanie.
- Okej, okej.
Wskoczyłam mu na barana i zachichotałam.
- No to teraz pan Horan sobie pocierpi.
- Które piętro ?
- Piąte .
- No to tu przecież jest winda.
- Och .. Niall .. My chyba skorzystamy ze schodów prawda ? - mało co nie wybuchłam śmiechem
- Oczywiście ... - mruknął
Zaczął wchodzić po schodach i musiałam przyznać, że idzie mu to całkiem sprawnie. Tym razem  to ja cały czas się śmiałam i nie mogłam zamknąć buzi. Niall z początku udawał obrażonego, ale nie wytrzymał długo, bo zaraz dołączył się do mnie. W końcu dotarliśmy na moje piętro. Zeskoczyłam z Nialla i zapytałam przesłodzonym głosem :
- Jak plecki ?
- Jak tyłeczek ?
- Dobra, wygrałeś . - skrzyżowałam ręce na piersiach
- Ej, nie obrażaj się musisz pogodzić się z faktem, że Niall zawsze wygrywa. - zaśmiał się, a ja ani drgnęłam - No dobra, uznajmy, że jest remis.
Ucieszyłam się i cmoknęłam go w policzek, ale za chwilę przeklęłam się za to. Niall uśmiechnął się łobuzersko i zmniejszył odległość między nami. Bez chwili namysłu chwycił mój podbródek i delikatnie musnął moje wargi. Przez moment stałam jak wryta nie mogąc uwierzyć w rozwój akcji, ale gdy oprzytomniałam oddałam pocałunek. Włożyłam dłonie w jego włosy ciągnąc je delikatnie. Gdy w końcu zabrakło nam oddechów oderwaliśmy się od siebie oddychając głęboko i powodując tym samym, że nasze oddechy mieszały się.
- Noo... Muszę przyznać to było gorące . - na jego twarzy pojawił się ten zabójczy uśmiech, za który mogłabym oddać wszystko.
Czułam jak na moich policzkach pojawiają się szkarłatne rumieńce, których tak bardzo nienawidziłam i za każdym razem próbowałam je ukryć z niezadawalającymi skutkami.
- Kocham w tobie moment, kiedy się rumienisz, ale starasz się schować to przede mną. Jest to cholernie urocze.
- Przestań .. Bo wprawiasz mnie w zakłopotanie . - syknęłam
- Oj [T.I.] ja po prostu prawię ci komplementy, a ty jesteś tak słodka, że nie wiesz jak je przyjmować. - podniósł mój podbródek w górę i jego wyraz twarzy z roześmianego zmienił się na poważny - Słuchaj, muszę ci coś wyznać. Podobasz mi się od jakiegoś czasu. Bardzo mi się podobasz. Nie jesteś taka jak te inne laski, które co chwila się do mnie kleją. Jesteś inna. Wyjątkowa. I to mnie w tobie pociąga. Więc ... chcesz być moją dziewczyną ? - oblizał wargi i przeczesał włosy palcami
Uśmiechnęłam się i stanęłam na palcach w celu muśnięcia warg chłopaka. Znalazłam je i naparłam na nie namiętnie. Nie pozwoliłam jednak Niallowi długo się tym rozkoszować, bo oderwałam się od niego.
- Podoba ci się taka odpowiedź ? - zaczesałam kosmyki włosów za ucho
- Zdecydowanie tak. A teraz pozwól, ale chciałbym jeszcze trochę porozkoszować się smakiem twoich ust. Są takie słodkie. Jak ty kochanie.
I wtedy czułam, że Niall jest calutki mój. Próbowałam okłamywać się, że go nie kocham, ale moje próby były na nic. I właściwie to dobrze. Bo teraz czuję się najszczęśliwszą dziewczyną pod słońcem. PO PROSTU KOCHAM TEGO DEBILA .
Opposites attract. ♥
________________________________________________________________________
Z powodu, iż pod poprzednim imaginem zdania były podzielone. Nie wiedziałam kogo teraz napisać, więc zobaczyłam kogo dawno nie było. I wyszło na Nialla. ♥ 
Mam nadzieję, że się wam spodoba . Bo jak dla mnie jest taki średni . 
Proszę o komentarze i przepraszam za jakiekolwiek błędy . 
~N

piątek, 9 sierpnia 2013

#52 Louis | cz.2



Poczułam promienie słoneczne prażące w moje plecy. Przetarłam powieki i otworzyłam je. Przekręciłam się na drugi bok i objęłam mocniej poduszkę pod moją głową. I nagle przypomniałam sobie ubiegły dzień. Westchnęłam głęboko i usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi do pokoju. Podniosłam się delikatnie i zobaczyłam stojącego w drzwiach Louisa. Opierał się o framugę i uśmiechał się do mnie szeroko.
- Wstajemy śpiochu – podszedł do okna i odsłonił zasłony
- No już . Wstałam . – mruknęłam rozciągając się i usiadłam na łóżku
- Jak się spało ?
- Dobrze . Masz takie wygodne łóżko.
- Hahah . Cieszę się. – zaśmiał się
- Ej ?
- Mmm ?
- Co to jest ? – spytałam wskazując na kilka dużych reklamówek stojących w rogu pokoju
- Aaaa..właśnie – Louis podszedł do nich i ledwo je wszystkie zabrał, bo było ich tak dużo – Kupiłem ci ciuchy. No wiesz nic ze sobą nie miałaś i mówiłaś, że za nic nie wrócisz do Matta ani rodziców. Więc postanowiłem kupić ci kilka rzeczy .
- Louis ! Zobacz ile tego jest ! Nie musiałeś mi tego kupować . Musiałeś wydać na mnie sporo kasy . – spojrzałam na niego
- Oj tam. Chciałem zrobić ci przyjemność. Dla mnie to drobiazg.
- Ehh… Dziękuję. – wtuliłam się w jego tors – Wynagrodzę ci to i oddam ci tą kasę jeszcze dziś.
- Nie. Absolutnie. Nie chce kasy.
- Ale ty jesteś uparty.
- Nieważne. Chodź idziemy na śniadanie. – pociągnął mnie za nadgarstek schodząc na dół.
Usiedliśmy przy stole naprzeciw siebie. Louis przygotował tosty francuskie. I musiałam przyznać, że wyszły mu naprawdę dobrze.
- Sam je zrobiłeś ? – spytałam, gdy skończyłam jeść oblizując wargi
- Tak . – wyszczerzył się do mnie
- Są świetne . – uśmiechnęłam się
- Dzięki. A tak a propo to wiesz, że masz piękny uśmiech? – powiedział nagle, a na moje policzki wpłynął szkarłatny rumieniec.
- Może . – zaśmiałam się
- No dobrze to skoro już zjadłaś to idź na górę się ubrać . Pojedziemy na zakupy .
- Okej . – odparłam na odchodnym
***
Wyszliśmy z supermarketu trzymając w rękach torby wypchane jedzeniem. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, który wywoływał u mnie Louis. To co robił i to jak to robił było zabawne.
- [T.I.] ?
- Co ?
- Widzisz to ? – wskazał na budkę do robienia sobie zdjęć
- Idziemy.
Zostawiliśmy zakupy obok samochodu i rzuciliśmy się biegiem do budki. Było tam dosyć ciasno. Z początku staliśmy i robiliśmy głupie miny, a potem Lou usiadł na stołku znajdującym się tam i posadził mnie sobie na kolana. Nie zaprotestowałam. Zaraz wyszliśmy z tego ciasnego pomieszczenia i spojrzeliśmy na zdjęcia, które zostały nam zrobione. Bardzo mi się podobały. Na większości mieliśmy głupie miny, ale spośród tych wszystkich wyróżniało się jedno. Siedziałam na kolanach Louisa i patrzyłam na niego z uśmiechem delikatnie przygryzając wargę. On natomiast oblizywał w tym momencie wargi wpatrując się we mnie swoimi pięknymi tęczówkami. Nasze twarze znajdowały się wyjątkowo blisko siebie. Wyglądaliśmy na … na zakochanych. Spojrzałam na Louisa stojącego obok. Wpatrywał się w zdjęcia śmiejąc się cicho. Nie zauważył tego jak się mu przyglądałam. I w tamtym momencie zadałam sobie pytanie czy ja się w nim przypadkiem powoli nie zakochuję ? Był przystojny, miły, uroczy. Wszystko co powinien mieć ideał. Czułam, że zaczynam się w nim zakochiwać. Podobał mi się i to bardzo.
- Co tak patrzysz ? – wyrwał mnie z zamyślenia
- A nic. Podobają mi się te zdjęcia po prostu. – wyjąkałam i schowałam zdjęcie do torebki
- Mi też. Są świetne. Chodź już. Wracamy.
Podeszliśmy do samochodu Louisa i wsiedliśmy do niego. Po jakichś 15 minutach drogi byliśmy przed domem. Szłam przed Louisem i wpatrywałam się w tamto zdjęcie.
- Ej ! A co ty tam masz ? – zauważył Lou
- Nic. – powiedziałam wymijająco i schowałam zdjęcie za siebie
- Nie oszukasz mnie. POKAŻ ! – zaśmiał się i chciał mi to zabrać, ale ja rzuciłam się w ucieczkę.
Wbiegłam do jego mieszkania chcąc się gdzieś schować, ale już na przedpokoju Louis mnie złapał i popchnął do ściany. I wtedy między nami była taka niezręczna atmosfera. Znajdowaliśmy się niebezpiecznie blisko, a nasze oddechy zaczęły się ze sobą mieszać. Tak bardzo chciałam poczuć smak jego ust. Stanęłam na palcach i to zrobiłam. Lekko musnęłam jego usta, a gdy poczułam, że Louis to odwzajemnia skakałam w duchu z radości. I nagle usłyszeliśmy dźwięk dzwonka. Oderwaliśmy się od siebie. Skinęłam głową, żeby chłopak otworzył. Niechętnie odsunął się ode mnie i podszedł do drzwi. Zaczęłam kierować się do salonu, ale głos, który usłyszałam nie pozwolił mi tego zrobić. Matt. Tylko nie on.
- Jest [T.I.] ? – syknął
- A kim jesteś ? – zapytał Lou
- Jestem Matt. Jej narzeczony.
- Chyba chciałeś powiedzieć były narzeczony.
- Nie będziesz mnie pouczał. Gdzie ona jest ? – warknął i chwycił Louisa za kołnierz
- Zostaw ją w spokoju. Ona nie chce się z tobą widzieć.
- Kim ty w ogóle jesteś ?
- Jestem jej przyjacielem.
- Ona jest moja.
- Teraz już nie. Wiesz co ja ją kocham. Nie wiem czy to odwzajemnia, ale nie rozumiem tego jak mogłeś być takim idiotą. Nie zasługujesz na nią.
On mnie kocha. Tylko ta myśl do mnie w tamtej chwili dochodziła. Zobaczyłam jak Matt nie wytrzymuje i przywala Louisowi pięścią w twarz. Louis jednak nie był gorszy, bo oddał mu jego ruch. Za chwilę oboje leżeli na ziemi okładając się pięściami. Podbiegłam do nich i krzyczałam, żeby przestali. Po wielu próbach w końcu udało mi się odciągnąć Louisa. Stanęłam na równych nogach i krzyknęłam Mattowi prosto w twarz :
- Wynoś się stąd ! Nie kocham cię. Wręcz cię nienawidzę ! Psujesz wszystko na czym mi zależy.
Popchnęłam go i wyrzuciłam za drzwi. Usłyszałam jeszcze jak krzyczy, żebym potem nie żałowała. Zamknęłam drzwi na klucz i osunęłam się po nich. Czułam jak po moich policzkach spływają gorzkie łzy. Zauważyłam stojącego nade mną Louisa. Podał mi dłoń. Złapałam ją, a on pociągnął mnie w górę. Przyjrzałam się uważnie jego twarzy. Nie był bardzo poobijany oprócz tego, że z nosa kapała mu krew.
- Przepraszam. – spuściłam głowę w dół
- Nie przepraszaj. To nie twoja wina. – podniósł mój podbródek w górę
- Moja. Gdyby nie ja Matta by tu nie było.
- Ale ja chcę, żebyś tu była. Kocham cię [T.I.].
- Naprawdę mnie kochasz Lou ? – uśmiechnęłam się z nadzieją
- Tak. Już od pierwszej chwili.
- Bo ja ciebie też Louis.
I stało się. Jego ciepłe wargi ponownie znalazły się na moich. Pozwoliłam sobie delikatnie przygryźć jego wargę w celu pogłębienia pocałunku. Na moich policzkach nadal znajdowały się łzy, ale czułam się niezmiernie szczęśliwa.
- [T.I.] ?
- Tak ?
- Co przede mną chowałaś ?
- Ach.. Zobacz. – podałam mu zdjęcie
- Oprawię sobie to w ramkę. – uśmiechnął się
- Kocham cię.
- Ja też. I nie pozwolę cię nikomu skrzywdzić już nigdy.
Wtuliłam się w niego mocno, a on pocałował moje czoło.
____________________________________________________
Dodaję Louisa, na którego przez długi czas kompletnie nie miałam pomysłu, ale w końcu udało mi się coś wyskrobać. 
Osobiście średnio mi się podoba, ale mam nadzieję, że wam chociaż odrobinę przypadnie do gustu.
Przez jakiś czas nie miałam dostępu do internetu, ale już jest wszystko okej, także postaram się zrekompensować i dodać jak najszybciej kolejny. Kogo teraz chcecie ? 
~N

niedziela, 4 sierpnia 2013

#51 Liam


Jeszcze raz przepraszamy za opóźnienia, ale nie jest to tylko nasza wina :)
A teraz imagin ;)
Mam nadzieję, że się spodoba i proszę, żebyście podzielili się ze mną swoją opinią ♥
_______________________________________________________________________________

Ostatnie kilka dziewczyn podeszło do nas i zaczęliśmy rozmawiać. Pytały się nas o najróżniejsze rzeczy poczynając od ulubionej piosenki, na ilości butów kończąc.
Zza kilku z nich ściśniętych w zwartą grupkę wyłoniła się jeszcze jedna postać. Dziewczyna była dosyć niska, przez co nie było jest wcześniej zbytnio widać. Miała długie, blond włosy i duże, błękitne oczy, które niewątpliwie dodawały jej uroku. Uśmiechnęła się niepewnie, a jej policzki pokrył delikatny rumieniec. Przygryzła wargę patrząc na mnie. Wyglądała jakby zastanawiała się co ma powiedzieć. Poprawiła swoją spódniczkę i odchrząknęła odwracając speszony wzrok. Dopiero wtedy zorientowałem się, że patrzę na nią intensywnie, przygryzając dolną wargę. Otrząsnąłem się i uśmiechnąłem do niej nieśmiało. Ta odwzajemniła mój gest i już trochę odważniej zaczęła mówić.
- Liam, czy to prawda, że już nie jesteś ze swoją dziewczyną? - zapytała mnie swoim piskliwym głosem, przez który miałem ochotę się rozpłynąć.
- Emm.. Tak, to prawda. Nie jesteśmy już razem. – powiedziałem, wspominając swoją już byłą dziewczynę, do której jeszcze dzisiaj rano chciałem jak najbardziej wrócić, a teraz była mi zwyczajnie obojętna. Nie wiem co się ze mną działo, ale sądziłem, że w moich zmiennych upodobaniach maczała palce ta nieziemska blondynka. Pokiwała głową i uśmiechnęła się pocieszająco, jakby współczuła mi tego. Nie chciałem tego, więc nie zareagowałem.
Rozmawialiśmy jeszcze trochę, po czym przyszedł czas na zdjęcia. Ustawialiśmy się w różnych najgłupszych pozycjach, rozśmieszając tym dziewczyny, które w końcu zaczęły brać z nas przykład i same robiły głupie miny. W pewnym momencie ta, która wzbudziła we mnie zachwyt podeszła do mnie i objęła mnie w pasie, a fotograf zrobił nam kilka zdjęć. Korzystając z okazji zacisnąłem uścisk na jej drobnym ciele i zanurzyłem twarz w jej włosach, zamykając oczy. Trwaliśmy tak dosyć długo, ale kiedyś musiała nadejść chwila rozłąki. Odsunęła się ode mnie szybko i uciekła do reszty chłopaków. Przymknąłem powieki jeszcze raz, przypominając sobie jej wspaniały zapach i delikatny dotyk jej rąk. Nie dało się ukryć, że zaczynałem przez nią wariować. Ale nie mogłem przestać o niej myśleć jak o zwykłej fance.
Robiła sobie właśnie zdjęcie z Harrym i zauważyłem, że obejmuje go podobnie jak mnie, a chłopak odwzajemnia jej gest całując ją dodatkowo w policzek. Poczułem jak coś ściska mój żołądek. Nie chciałem, żeby ktokolwiek inny dotykał ją w ten sposób i pragnąłem tylko, żeby ona wreszcie poczuła to, co czuję ja. Właściwie sam jeszcze dokładnie nie wiedziałem co to jest, ale na pewno coś, czego nie dało się zignorować. Ostatni raz czułem się tak, gdy poznałem swoją byłą dziewczynę... Ale nie to niemożliwe... Przecież ja jej nie...
- Liam? - usłyszałem nad głową głos Louisa, który jakoś sprowadził mnie na ziemię. - Nic ci nie jest, stary?
- Nie, wszystko w porządku – zapewniłem go i uśmiechnąłem się na potwierdzenie moich słów, chociaż niezbyt mi to wychodziło. Brunet jednak chyba dał się przekonać i tylko pokiwał głową.
O czym to ja...?
- Hej, Liam! - zawołał wysoki głos blondwłosej dziewczyny. Uśmiechnąłem się na samą myśl o niej, ale zaraz uświadomiłem sobie przykrą rzeczywistość i obraz jej przytulającej się do Harrego. Podbiegła do mnie radośnie niosąc w ręku kartkę i wręczyła mi ją, a do drugiej dłoni wsadziła długopis.
- Mogę cię prosić o autograf? - spytała niepewnie, a ja przytaknąłem.
- Dla?
- Dla [T.I.] - odparła, a ja podpisałem się na czystym, białym papierze. - Dzięki wielkie – powiedziała, po czym uniosła się na palcach i przycisnęła swoje usta do mojego policzka. Przyjemne ciepło rozlało się po moim ciele, wyprowadzając mnie z równowagi. Oderwała się za krótką chwilę i patrzyła na mnie zaskoczonego jej szybkim posunięciem. Niewątpliwie chciałem ponownie poczuć jej pełne wargi na swojej skórze, a może nawet...
- Coś się stało? - usłyszałem słowa wypadające z jej ust, a po chwili donośny krzyk menadżera, o tym, że już niedługo wchodzimy na scenę i musimy się pożegnać.
Chłopaki ucałowali w policzek każdą dziewczynę. One poszły ze smutnymi minami w jedną stronę, a chłopcy za kulisy. Spojrzałem w oczy blondynce, która nadal stała przede mną oczekując odpowiedzi. Widząc zbliżającego się w naszą stronę Paula bez zbędnych wyjaśnień wpiłem się w usta dziewczyny, która stała oniemiała, lecz zaraz niepewnie odwzajemniła pocałunek. Oderwałem się od niej niechętnie i pogładziłem kciukiem jej rozpalony policzek.
- Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy... - powiedziałem głosem przepełnionym nadzieją i odszedłem, a gdy odwróciłem się, aby ostatni raz na nią spojrzeć zaskoczona zmierzała w stronę wyjścia. Jednak to nie było miłe zaskoczenie. To był wzrok w stylu 'Co ja do cholery zrobiłam?!'. Złapała się za głowę i wybiegła z sali. Mój wzrok był cały czas zatrzymany na miejscu, w którym jeszcze przed chwilą stała. Nie mogłem uwierzyć w jej zachowanie. Nie ma nic gorszego niż nieodwzajemnione uczucie.

~*~

Rozglądałem się po widowni szukając jej postaci. Było to niezmiernie trudne, gdyż już nie raz pomyliłem [T.I.] z podobną do niej dziewczyną. Zawiedziony nieudanymi poszukiwaniami i rozgoryczony porażką odwróciłem się tyłem do fanów i podszedłem do najbliżej leżącej butelki. Odkręciłem korek i przystawiłem wodę do ust wypijając połowę zawartości. Odstawiłem napój na swoje miejsce i zerknąłem na chłopaków.
Niall szalał na gitarze elektrycznej, przez co na widowni słychać było pisk. On zawsze umiał... no nie oszukujmy się... podniecić każdą fankę najbardziej z nas wszystkich. Miał swój urok i poczucie humoru, przez co mieliśmy zawsze niezły ubaw. Jego śmiech był naprawdę zaraźliwy.
Louis wygłupiał się tańcząc i śmiejąc się do publiczności. Robił śmieszne miny i podchodził do krawędzi sceny wyciągając ręce w stronę widowni. Zabrał jednemu ochroniarzowi, który stał do niego tyłem czapkę z głowy i założył ją sobie paradując wzdłuż sceny i przyprawiając tym dziewczyny o salwy śmiechu.
Zayn zmierzał właśnie w moją stronę uśmiechając się promiennie. Odliczył na palcach do pięciu po czym oboje zaczęliśmy śpiewać naszą wspólną część. Na zakończenie podeszliśmy do siebie i objęliśmy się ramionami. Zaśmialiśmy się i usiedliśmy na podeście pokazując sobie nawzajem plakaty, które wznosiły w górę nasze dziewczyny. Jeden spodobał mi się najbardziej. Był naprawdę duży. Widniał na nim rysunek naszej piątki. Każdy z nas był podpisany, a na samej górze kolorowymi literami narysowany był napis 'This Is Us'.
Zerknąłem na dziewiętnastolatka w burzy brązowych loków na głowie. Nie były już one tak widoczne jak kiedyś, ale nadal wzbudzał niemałe zainteresowanie u płci przeciwnej. Harry śpiewał akurat swoją solówkę i biegał po scenie jak szalony. Ten chłopak miał zawsze najwięcej energii i w jego towarzystwie nie sposób było usiedzieć w miejscu dłużej niż piętnaście minut.
Przypomniał mi widok [T.I.] wtulonej w jego tors i jego usta muskające jej policzek. Nie byłem na niego zły, lecz byłem zły na nią. Nie sądziłem, że dziewczyna może dać mi... kosza. To chyba bolało mnie najbardziej. Nie chciałem być odrzucony, a jednak tak się stało. A może odebrałem jej sygnały niewłaściwie?
Zayn wskazywał palcem jakieś miejsce na widowni. Był to niedaleki sektor i można było rozpoznać twarz dziewczyny, która tam stała. Mogłem być pewny, że była nią [T.I.]. Rozpoznałem jej piękne, długie włosy i czarujący uśmiech. Machała ręką w naszą stronę, więc momentalnie to odwzajemniłem. Zorientowałem się jednak, że nie zrobiła tego do mnie, lecz do któregoś innego z chłopaków. Kolejny raz tego wieczoru pękło mi serce.
Ona przecież o tym nie wiedziała i dalej skakała rozweselona do rytmów piosenki, którą właśnie śpiewaliśmy.
Nikt nie widział tego co stało się za kulisami, oprócz Paula. Ale kompletnie nikt nie wiedział o uczuciach jakie władały moim sercem w tym momencie. Czułem się oszukany.
Nie potrafiłem oderwać wzroku od jej sylwetki, która obróciła się w bok i jakby czegoś wypatrywała. Na jej twarzy zagościł słabo widoczny z mojej perspektywy uśmiech i trwał tak dopóki nie zasłonił go widok wysokiego blondyna wpadającego w jej ramiona. Odsunęli się trochę od siebie, by już za chwilę zamknąć swoje usta w namiętnym pocałunku.
Nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek będę cierpiał tak jak teraz. Okazało się, że osoba, która w jednej chwili odmieniła moje życie, ma kogoś i całuje się z nim na moich oczach. Lecz skąd ona może o tym wiedzieć? Nie może wiedzieć, że ten dzień na początku wydawał się najpiękniejszym dniem w moim życiu, ale kończy się jak koszmar. Widoku osoby, którą się kocha, z innym nie życzyłbym najgorszemu wrogowi.
Patrzyłem na nich szczęśliwych swoją obecnością, gdy zdałem sobie sprawę, że ostatnie kawałki mojego serca wymiótł z mojego ciała niewidoczny wiatr. Nie pozostało z niego nic.

~*~

Do końca koncertu obserwował ją w tłumie. Patrzył jak uśmiechnięta wtula się w ciało swojego chłopaka, a ten obejmuje ją silnymi ramionami. 'Nie martw się, moje nie są gorsze' pomyślał brunet patrząc na niego spod ściągniętych brwi.
Poczuł, że ktoś dźga go palcem w bok. Posłał chłopakowi z postawionymi na żel czarnymi włosami pytające spojrzenie.
- Twoja solówka Li... - powiedział chłopak szeptem odsuwając mikrofon od siebie.
Liam zerknął w stronę gitarzysty i pokiwał głową. Zaśpiewał, co miał zaśpiewać i na powrót zaczął wypatrywać dziewczyny. Jednak jej już tam nie było. Ani jej blondyna. Rozglądał się niespokojnie po arenie chcąc znów zobaczyć jej piękną postać. Nie sposób mu było zapomnieć tak niesamowitej osoby. Wstał z podestu i podszedł do brzegu sceny. Przemierzył wzrokiem najodleglejsze fragmenty sektorów wypełnionych po brzegi ludźmi, ale jej nie znalazł.
Na jego ramieniu spoczęła dłoń co spowodowało, że odwrócił się w stronę owej osoby. To znów Zayn. Tym razem to on mierzył go zdziwionym spojrzeniem. Widząc, że nic nie wskóra Mulat przytulił go jak najprawdziwszy przyjaciel. Nie chciał się na pewno narzucać, a tylko mu pomóc. Poklepał go pocieszająco po plecach i wrócił razem z nim na przydzielone im miejsca. Jednak zanim zdążyli dołączyć do przyjaciół, ci przecięli im drogę na środku sceny.
Rozbrzmiewały ostatnie takty ich kończącej ten wieczór piosenki. Stanęli obok siebie i objęli się ramionami tworząc zamknięty dla świata krąg. Zgasły światła, a po arenie rozeszły się krzyki, gwizdy zachwytu i oklaski. Chłopcy zbiegli za kulisy jednak przez panującą ciemność nie dostrzegli, że zostawili na parkiecie Liama. Przykucnął w miejscu i spuścił głowę zamykając oczy. Nikt nie widział, że z tych przecudownych czekoladowych tęczówek na drewnianą posadzkę ściekają słone łzy...

                                                                                                                             ~A

piątek, 2 sierpnia 2013

The Versatile Blogger Award

W skrócie o nagrodzie. Nominowany powinien :
1. Podziękować nominującemu blogowi. 
2. Pokazać nagrodę na swoim profilu. 
3. Ujawnić 7 faktów o sobie.
4. Nominować 10 blogów które twoim zdaniem na to zasługują. 
5. Poinformować o tym fakcie autorów.


Nominacja od: http://onedirection-nowezycie.blogspot.com/ i http://just-you-and-one-direction.blogspot.com/ . Dziękujemy bardzo !


7 faktów o Oli:

1. Należę do fandomów takich jak: Directioners, Mixers, Volley Family :)
2. Urodziłam się 04.10.1999r.
3. Nie mam drugiego imienia.
4. Mój ulubiony kolor to pomarańczowy.
5. Moim ulubieńcem z 1D jest Louis ;p
6. Oprócz One Direction i Little Mix słucham też Room 94, 5 Seconds of Summer i Big Time Rush
7. Mam starszą o 18 lat siostrę :D

7 faktów o Natalii:

1. Jestem zarówno Directionerką jak i Belieberką . I nie potrafię wybierać pomiędzy swoimi idolami. 
2. Urodziłam się 08.11.1999r.
3. Jestem perfekcjonistką.
4. Mam psa, który nazywa się Neruś ♥
5. Słucham też Eda Sheerana, Seleny Gomez, Little Mix, Room 94, Miley Cyrus i Demi Lovato.
6. Gdy skończę 18 lat mam zamiar przeprowadzić się do Londynu ♥
7. Moim mottem życiowym jest 'Stay Strong' ♥


Przepraszamy, ale nie nominujemy blogów, bo nie mamy wystarczająco dużo czasu ;(




Serdecznie pozdrawiamy, Natalia i Ola :)