j

j

sobota, 28 września 2013

#60 Niall | cz.1

Dla osoby, która właśnie to czyta . ♥ 
- W piątek domówka u mnie, pamiętasz ? – zapytał w którymś momencie Greg
- Taaa… - przytaknąłem kreśląc długopisem niewyraźne szlaczki układające się w coś na przykład nieudanego domku
- Stary, co z tobą ? To będzie najlepsza impreza jak dotąd ! – powiedział entuzjastycznie starając się nie zwracać uwagi Wiedźmy – naszej matematyczki. WIEDŹMA. Tak właśnie ją nazywaliśmy. Czemu ? Sam nie wiem .. Pewnie dlatego, że jej nos jest dziwnie zniekształcony, nosi staromodne sukienki za kolana, ma lekko poczochrane brązowe włosy do ramion i odznacza się swoimi jakże nie pasującymi do reszty żółtymi skarpetkami, które są nieodłączną częścią jej garderoby. Tak właśnie wygląda. Jest dziwna i nietypowa, ale ją lubimy. Jest bardzo wyrozumiała i dobra w tym co robi. Nie lubię matmy i jej nie rozumiem, ale słuchając jej wykładów często potrafię pojąć kilka rzeczy.
- To nasza szósta lekcja i jestem serio mega zmęczony. Daj mi odsapnąć. A co do imprezy to zobaczymy czy będzie najlepsza. – zaśmiałem się cicho, ale chyba nie tak cicho jak miałem zamiar, bo matematyczka przeniosła na mnie swój wzrok i przerwała swój wykład
- Pan Horan. Niall Horan. Twoje zaangażowanie na lekcji jest nieprawdopodobne. Może podasz nam rozwiązanie, które już dawno powinieneś mieć w zeszycie ? – zapytała poirytowana
- Myślę, że pani zrobi to tysiąc razy lepiej. – przygryzłem dolną wargę uśmiechając się słodko.
Zawsze to robiłem, kiedy podpadłem jakiejś nauczycielce. I zawsze działało. Potrafiłem owinąć sobie każdą wokół palca. Bawiło mnie to. W końcu usłyszałem westchnięcie. Czyli po raz kolejny się udało.
- Oh, Niall nie wiem jak ty to robisz, ale to działa. Tym razem ci odpuszczę, ale uważaj. Ostrzegam cię jasne ?
- Oczywiście pani Carter . – opowiedziałem zawadiacko i usłyszałem dźwięk dzwonka.
Wstałem z miejsca pakując swoje rzeczy do plecaka zarzucając go na plecy, po czym zaczekałem na Grega. Wyszliśmy z klasy idąc przed siebie mijając innych uczniów. Niektórzy stali pod ścianą z głową w książce, inni siedzieli na podłodze łapczywie wpychając do buzi kanapki, batony i tego typu rzeczy, wiele dziewczyn dało zauważyć się w łazience stojących przed lustrem  i poprawiających swój makijaż, a jeszcze inni po prostu stali w swojej grupie znajomych rozmawiając o wielu rzeczach. Można powiedzieć, że ja należałem właśnie do tego typu. Znajdowałem się w ELICIE szkoły. Sam się dziwiłem jak to zrobiłem i czemu akurat ja. Ale tak właśnie było. W końcu dotarliśmy z Gregiem do naszej grupy i przywitaliśmy się z nimi. Derek, Mike, Beth, Judy, Bill, Olivia, ja i Greg. To był właśnie mniej więcej nasz skład. Zaczęliśmy gadać o imprezie Grega omawiając każdy jej szczegół. Niezbyt się w nią zaangażowałem, bo po kilku minutach byłem wyraźnie znudzony. Rozejrzałem się i przyłapałem [T.I.] lustrującą mnie od dołu do góry. Zaśmiałem się cicho, a ona chyba zorientowała się, że ja to zauważyłem. Widziałem jak na jej policzkach pojawiają się szkarłatne rumieńce dodające jej niesamowitego uroku. Chyba miała zamiar udawać, że nic się nie stało, bo zaraz odwróciła wzrok i wdała się w rozmowę z przyjaciółką. Nie wiem czemu, ale ta dziewczyna od kilku dni zadręcza moje myśli. Teraz to ja zlustrowałem ją. Miała na sobie białe conversy, szare rurki doskonale podkreślające jej długie, szczupłe nogi i jasny sweterek. Poprawiła swoje długie blond włosy zaczesując je do tyłu. Widziałem tylko jej profil, ale mogłem zauważyć jej piękne brązowe wiecznie roześmiane oczy wpatrujące się teraz w jej przyjaciółkę. Na jej twarzy chyba zawsze gościł uśmiech i to dodawało jej nadzwyczajnego wdzięku, który w niej kochałem. Nie byłem świadomy tego jaki ta dziewczyna miała na mnie wpływ. To dziwne. Bo zwykle nie przywiązywałem dużej wagi do dziewczyn. Owszem miałem ich wiele w swoim życiu, ale traktowałem je … jakby to nazwać niepoważnie ? Tak. To odpowiednie określenie. Po prostu jak śmieci. A ona była inna. Całkiem inna.
- Niall ? Znowu się jej przyglądasz ? – usłyszałem głos Billa
- Jakoś tak . – próbowałem się jakoś od tego wymigać i nie rozpoczynać tego tematu
- Nooo… swoją drogą ładna jest. – przyznał Derek
- Ale czemu akurat ona ?
- Nie mam pojęcia. Po prostu się różni od swoich rówieśniczek. Coraz częściej przykuwa moją uwagę.
- No to zaproś ją na imprezę.
- Nieee… To zaraz przejdzie. W końcu to tylko laska no nie ? – zaśmiałem się, ale kłamałem, bo to co powiedziałem nie było prawdą nawet w najmniejszym ułamku.
Nasze towarzystwo wypełnił głośny śmiech nietrwający długo, bo niespodziewanie podszedł do nas nasz wuefista i zaczął mówić:
- Greg, Niall, Judy, Beth zgłosiliście się do składu pływackiego uczestniczącego w większości zawodach. Było tylko 6 miejsc i z waszej czwórki dostał się tylko Niall. Gratuluję. Zasługujesz na to. A teraz chodź za mną. Poznasz pozostałych członków grupy. Mówiłem już twojemu wychowawcy, że spóźnisz się na ostatnią lekcję, więc niczym się nie martw i chodź za mną.
- Wow . Dziękuję .
Pożegnałem się ze znajomymi i podążyłem za nauczycielem. Po kilku minutach znaleźliśmy się przed mahoniowymi drzwiami gabinetu, w którym przebywali zwykle wuefiści. Pan Smith mocno popchnął drzwi przed siebie ukazując wnętrze pomieszczenia. Zlustrowałem je uważnie i zobaczyłem kilka osób siedzących na jasnej skórzanej kanapie. Tylko jedna z nich przykuła moją uwagę. [T.I.]. Siedziała na samym brzegu oblizując swoje wargi. A kiedy zauważyła, że wszedłem do środka speszyła się i spuściła głowę w dół bawiąc się nerwowo swoimi smukłymi palcami. Uśmiechnąłem się łobuzersko i pokręciłem głową z rozbawieniem.
- Więc to jest ten skład pan powiada tak ?
- Dokładnie. Wybrałem was, bo jak stwierdziłem byliście najlepsi. Mam nadzieję, że się na was nie zawiodę. Zajęcia są we wtorki i piątki po lekcjach. Wszyscy kończycie o tej samej porze, więc nie ma żadnego problemu. To są wasze klucze od szafek. Idźcie się rozejrzeć i zmykajcie już. Do zobaczenia. – powiedział i wręczył nam klucze.
Pokierowaliśmy się do szafek dla sportowców i zaczęliśmy rozglądać się w poszukiwaniu swojej. Miałem numerek 24. Znalazłem i zobaczyłem, że obok stoi [T.I.]. Zobaczyła, że się zbliżam i przygryzła nerwowo dolną wargę unikając mojego wzroku. Oparłem się o szafkę i zacząłem:
- Słodka jesteś jak tak się denerwujesz .. I to na dodatek przez moją osobę. – uśmiechnąłem się i zobaczyłem jej zakłopotanie – Tak ogólnie to nie przedstawiliśmy się sobie oficjalnie. Niall. Niall Horan. – podałem jej rękę
- Tak, wiem. [T.I.]. – uścisnęła moją rękę i gdy to zrobiła poczułem dreszcz przechodzący przez moje ciało.
- Więc jesteśmy razem w drużynie. Gratulacje.
- Taaak. Dziękuję i wzajemnie. – mówiła swoim słodkim niepewnym głosem
- Wyluzuj mała.. Jesteś strasznie spięta. – zachichotałem i przejechałam kciukiem po jej policzku
- Przepraszam Niall, ale muszę już iść. Do zobaczenia.  – poprawiła swoją grzywkę opadającą na jej czoło uśmiechając się do mnie uroczo, po czym zaczęła kierować się w stronę wyjścia
- Jeszcze będziesz mojaa… - szepnąłem do siebie, gdy szatnia opustoszała i pozostałem w niej zupełnie sam.
___________________________________________________________
Wow ! To już 60 imagin . Pamiętam jak dopiero zaczynałyśmy. Czas zleciał nam niezwykle szybko. Dziękujemy, że jesteście z nami i kochamy was . ♥
A oto Nialler, którego dawno nie było. 
Właściwie to taka zapowiedź wprowadzająca w rozwój akcji. 
Nie wiem ile ten imagin będzie miał części. Zależy to od tego jak dużo pomysłów przyjdzie mi do głowy. 
Jak zwykle proszę o komentarze . ;p 
~N

środa, 25 września 2013

#59 Louis | cz.4




Zrobił kilka kroków w tył i zatrzymał się un
ikając za wszelką cenę mojego wzroku. Zaczął się niespokojnie bawić bransoletką na lewym nadgarstku, przygryzając nerwowo wargi. Wziął głęboki oddech i podniósł głowę, patrząc mi w oczy. Nie był już zdenerwowany, co mnie zaskoczyło. Niesamowite, jak w ciągu jednej sekundy potrafił mu się zmienić nastrój. Skąd ja to znam...
Jego usta zadrżały, rozchylając się delikatnie, jakby zaraz spomiędzy nich miały wypłynąć słowa wyjaśnienia, których niewątpliwie od niego oczekiwałam. Jednak tak się nie stało. Zostały one na powrót zamknięte, a po ich strukturze błąkał się delikatny zarys nieśmiałego uśmiechu, spowodowany moją reakcją. W następnej chwili czułam już jego dłoń, opatulającą mój zmarznięty policzek. Nie moja wina, że miałam na sobie tylko krótkie, błękitne spodenki, ledwo wystające zza zbyt dużej, szarej koszulki przedstawiającej dwa serca. Nie miałam czasu na przebieranie się, bo szanowny pan Louis był łaskaw wyciągnąć mnie z mojego ciepłego mieszkanka o wpół do piątej nad ranem. I to jeszcze w normalny chyba tylko dla niego, sposób.
Zmrużyłam oczy i wpatrywałam się w jego własne, w których czaiły się iskierki... szczęścia? Radości?
- Daj mi trochę czasu – wyszeptał.
Zaciągnęłam się powietrzem, gdy wypowiedział te słowa. Sposób, w jaki dźwięk jego anielskiego głosu dobiegał do moich uszu i robił mętlik w mojej głowie był nie do opisania. Chęć wyciągnięcia od niego informacji odeszła, a zastąpiło ją przewracanie się niezidentyfikowanych obiektów w moim brzuchu. Przez te dziwne łaskotki miałam ochotę wybuchnąć śmiechem.
- Zamknij oczy – usłyszałam ponownie z jego ust, więc z przyzwyczajenia spojrzałam na jego twarz, znajdującą się zaskakująco blisko mojej. Widniał na niej szczery uśmiech, a po zewnętrznej stronie oczu uformowały się małe zmarszczki. Wykonałam jego polecenie, nie zastanawiając się długo. Zastanowiłam się, dlaczego chciał, abym to zrobiła. Niby zawsze może chodzić o jakąś niespodziankę, albo coś podobnego, ale gdy ma się do czynienia z Louisem wszystko inne wchodzi w grę.
Uchyliłam powoli powieki, a nie minęło nawet pięć sekund. Wokół mnie panowała nienaganna cisza. Najbardziej dziwne jednak było to, że w pobliżu mnie nie było żywej duszy. Obróciłam się wokół własnej osi, rozglądając się pobieżnie po okolicy, lecz nie dostrzegłam niczego, a raczej nikogo, kto mógłby przykuć moją uwagę. Starałam się usłyszeć czyjeś kroki, bądź cichy oddech, ale nawet to nie było mi dane.
Czarne, połyskujące auto stało na swoim miejscu i nie ruszyło się ani o centymetr. Samotna akacja, rosnąca niedaleko kołysała delikatnie swoimi gałęziami na wietrze. Było spokojnie. Aż za spokojnie.
- Umilasz swoje życie odpychaniem innych?
Momentalnie odwróciłam się w stronę pięknego głosu. Siedział na parapecie mojego domu - o dziwo – na piętrze. Nie byłam pewna jak on mógł się tam dostać, lecz przestraszyłam się, że coś mogłoby się mu stać. W końcu „upadek z wysokości pierwszego piętra byłby i tak na pewno dosyć bolesny”.
Zdanie, które zostało wypowiedziane, nie brzmiało zupełnie jak pytanie. Ściągnęłam brwi, nie rozumiejąc o co może mu chodzić. Przypomniałam sobie zdjęcie, wiszące na ścianie w mojej kuchni. Czyżby ten chłopak wiedział o mnie więcej niż bym przypuszczała?
- To nie tak... - wymknęło się z moich ust, lecz nie pozwolił mi dokończyć.
- Nie wiesz, jak to jest, kiedy musisz uważać na każdym kroku – mówił z grymasem na twarzy, biorąc szybkie, urywane oddechy. Jego głos przepełniony był złością, choć czułam, że starał się to opanować. - Musisz ukrywać wszystko, co robisz, bo wiesz, że nie robisz dobrze, ale nie możesz inaczej. Nie wiesz, ile to ci przysparza kłopotów, ale i tak za wszelką cenę próbujesz ich uniknąć. Moje życie nie jest łatwe.
- Nie – wydusiłam,a on spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem. - To ty nie wiesz, jak bardzo się mylisz.
Zeskoczył z parapetu i zniknął w krzewach pod moimi oknami. Już chciałam biec do niego i sprawdzić, czy nic mu się nie stało, gdy wyszedł z zarośli i podszedł do mnie.
- Prawda – odparł i nie zważając na moją przestrzeń osobistą, której niewątpliwie potrzebowałam, jak każdy inny, zbliżył się do mnie na podobną odległość do tej wcześniejszej. Lustrował wzrokiem moją twarz z bliska, zatrzymując się dłużej na ustach.
- Rozumiem cię lepiej niż ktokolwiek inny.
Czułam jego słodki oddech, który mieszał się z moim. Serce waliło mi jak oszalałe, a ja podziwiałam jego błyszczące tęczówki, które zmieniały swój dotychczasowy kolor, na błękit przechodzący w jaskrawą zieleń. Uwielbiałam, gdy jego oczy szukały odpowiedniej barwy i jednocześnie sprawiały, że byłam szczęśliwa.
- Nie powinnaś się mną interesować – powiedział, co spowodowało niemałe zamieszanie.
Wzbudził w jednej chwili całe moje zdezorientowanie i emocje. Chciałam powiedzieć mu tyle rzeczy, że obawiałam się, że może mi nie wystarczyć czasu, a on po prostu odejdzie i nie da mi dokończyć. Musiałam przekazać mu wszystko, co leżało mi w tej chwili na sercu. Wiedziałam, że nie było to proste, ale nie mogłam pozwolić mu odejść.
- O czym ty mówisz?! Dlaczego?
- Jestem zbyt skomplikowany.
- Ale ja chcę się tobą interesować! Nie mam nikogo innego, kim bym mogła – wykrzykiwałam, wymachując rękami. - Teraz to Ty pokazujesz, że mnie od siebie odpychasz! I gdzie tu twoja szczerość?!
- Nie mówiłem, że nie jestem taki jak ty – szepnął mi do ucha, łapiąc mnie za nadgarstki. - Ale to ty nie wiedziałaś, że jesteś podobna do mnie. Chciałem, żebyś dała mi czas, ale ty najwyraźniej już tego nie potrzebujesz – odsunął się ode mnie, patrząc mi głęboko w oczy. - Jestem zmuszony się z tobą pożegnać.
- Ale ja nie chcę! Czy ty nie rozumiesz, że chcesz mnie zniszczyć?! - rozkleiłam się. - Wreszcie znalazłam kogoś, kto wie co czuję, a teraz mam się już z tym kimś nigdy nie spotkać? To jakiś obłęd!
Zamknął moje usta, czule mnie całując. Nigdy nie znudziłby mi się ten niespodziewany moment, który wybierał tylko on. Dał mi poczucie szczęścia w tak krótkim czasie. Nie chciałam go tracić, choć tak mało o nim wiedziałam. Chciałam dzielić z nim swoje radości i smutki, wzloty i upadki, a najbardziej chciałam, by nie znikał z mojego życia tak szybko, jak się w nim pojawił.
- Widzisz, bo ja myślałem, że wiem o tobie prawie wszystko – szepnął, ponownie odsuwając się na znaczną odległość. - A tu się okazuje, że nawet nie wiem, jak masz na imię.
Uśmiechnął się delikatnie i dotknął opuszkami palców mojego policzka. Cofał się, robiąc powolne kroki, lecz jego ręka była nadal wyciągnięta w moim kierunku. Usłyszałam za sobą ryk silnika i pisk opon, więc przestraszona podskoczyłam w miejscu i zobaczyłam, że sportowy samochód odjeżdża z dużą prędkością i za chwilę znika z pola mojego widzenia. Nie zauważyłam kierowcy przez przyciemniane szyby, ale nie mógł być nim na pewno Louis, stojący aktualnie znacznie dalej niż bym chciała. Ruszyłam się niepewnie, mając ochotę rzucić się biegiem i wpaść mu w ramiona, lecz coś mnie zatrzymało. Mogłam jedynie stawiać niestabilne kroki, prowadzące donikąd. Spojrzałam na niego zdziwiona i zaczęłam panikować, ponieważ ciągle chciałam zatrzymać go przy sobie.
- Jeśli naprawdę chcesz mnie poznać, nie będziesz mnie szukać. Pewnego dnia to ja przyjdę do ciebie i razem będziemy mogli odkryć siebie nawzajem.
Odwrócił się i zaczął iść przed siebie, a po moich policzkach sunęły strumienie gorzkich łez, pozostawiając moją twarz mokrą. Nie dbałam o to. Chciałam go tylko zatrzymać...
- Mam na imię [T.I.]! - krzyknęłam tak mocno, jak tylko potrafiłam, modląc się by mnie usłyszał.
Stanął w miejscu i spojrzał na mnie przez ramię. Z ruchu jego warg mogłam wyczytać słowa, być może dzięki którym nadal jestem przy życiu. Słowa, które dały mi siłę i nadzieję, że pewnego dnia on wróci. Dwa słowa, które oboje rozumiemy lepiej, niż inni.


Kocham Cię”


______________________________________________________________________

Dziękuję Wam za to, że jeszcze tu jesteście i macie cierpliwość ! ;)
Prezentuję Wam chyba ostatnią część Louisa :)
Było mi ciężko z jego kontynuacją, lecz wreszcie się przemogłam i dokończyłam.
Jak Wam się podoba? Spodziewaliście się takiego obrotu akcji? Proszę Was o opinie w komentarzach, ponieważ dają jakiegoś rodzaju siłę do dalszego pisania 
Kocham Was i pozdrawiam.
~A

PS Przepraszam za jakiekolwiek błędy - jeśli są - i zapraszam wszystkich chętnych na opowiadanie o 5 Seconds of Summer ;)

niedziela, 15 września 2013

#58 Zayn


13:24. Spojrzałam na zegarek. Jeszcze tylko 6 minut. Siedziałam oparta łokciem o ławkę na angielskim. Każdy był znudzony tym co ględziła nauczycielka. A właściwie tym jak męczyła Kendalla. Miał dziś wyjątkowego pecha. Produkował się o Szekspirze i jego balladach. Nawet żal mi się go trochę zrobiło, gdy przy kolejnym pytaniu nauczycielka porównała jego wiedzę do wiedzy neandertalczyka. Reszta klasy najwyraźniej zajęta była sobą. Tak jak ja z resztą. Bazgrałam długopisem po marginesie zeszytu kreśląc jakieś niewyraźne wzorki. I w końcu zadzwonił ten długo wyczekiwany przez wszystkich dzwonek. Odetchnęłam z ulgą i zaczęłam pakować książki do plecaka. Zostaliśmy zwolnieni z dwóch ostatnich lekcji, co oznaczało, że mogę iść już do domu. Z uśmiechem na twarzy zbiegłam po schodach i popędziłam do swojej szafki. Otworzyłam ją i spojrzałam w lusterko wiszące na drzwiczkach. Zobaczyłam zmęczoną twarz pragnącą odpoczynku. Przeczesałam włosy palcami i poczułam jak ktoś zakrywa swoimi dłońmi moje oczy.
- [I.T.P.] wiem, że to ty .. – zachichotałam
- Skąd wiedziałaś ? – puściła mnie robiąc zdumioną minę
- Zawsze to robisz idiotko ..
-Jakoś tak wyszło ..– powiedziała, na co pokręciłam tylko głową z rozbawieniem – Skończyłaś już ?
- Tak.
- Też tak chcę. Ja mam jeszcze jedną lekcję i na dodatek jest to CHEMIA. Ta baba zabija mnie wzrokiem. Trzymaj kciuki, żebym przeżyła.
- Trzymam. – powiedziałam, po czym do naszych uszu dobiegł dźwięk dzwonka
- Dobra,muszę lecieć. Zadzwonię później to pogadamy. Paa ! – krzyknęła na odchodnym i popędziła w stronę klasy
- Cześć. – pożegnałam się
Zmieniłam buty, po czym zamknęłam szafkę i założyłam plecak na ramiona. Wyszłam ze szkoły kierując się do swojego domu. Kiedy doszłam do przejścia przez ulicę wpadłam na pomysł, żeby założyć słuchawki na uszy. Sięgnęłam ręką do torby grzebiąc w niej głęboko. Szłam przed siebie nie zwracając uwagi na otoczenie. I nagle usłyszałam dźwięki klaksonów, a potem poczułam uderzenie w mój lewy bok. Upadałam na ziemię do tyłu. Bałam się, że to koniec. Że pod względem uderzenia będzie ze mną naprawdę źle. Ale poczułam jak ktoś mnie łapie. Zobaczyłam tylko twarz jakiegoś chłopaka i zamknęłam oczy. Czułam się jakbym była pogrążona we śnie. Pamiętam, że przed oczami cały czas miałam wizję tych samochodów i tego jak upadam. Wiem, że obudziłam się po niecałych 5 minutach. Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą kilka stojących nade mną osób. Przelustrowałam ich twarze,ale żadnej z nich nie znałam, oprócz jednej. Chłopak z ciemnymi postawionymi na żel włosami, kilkudniowym zarostem i pięknymi niczym dwa węgielki oczami. Ten sam, który uratował mnie od uderzenia o ziemię. Ten, którego zobaczyłam przed straceniem przytomności. Kiedy zauważył, że się obudziłam uśmiechnął się do mnie niemrawo, po czym pochylił się nade mną mówiąc:
- Prawie wpadłaś pod samochód, a potem zemdlałaś no i przenieśliśmy cię tutaj.
- Tttaakk. Wwwieeemm. – powiedziałam ze słabością w głosie
I wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że to znowu się stało. Po raz kolejny zemdlałam. Będąc małą dziewczynką wiele razy zdarzało mi się tracić przytomność. Nienawidziłam tego. Ja się tego cholernie bałam. Nie chciałam przeżywać tego po raz kolejny. Za każdym razem obiecywałam sobie, że nigdy więcej się to nie powtórzy. Nie chciałam sprawiać sobie tym bólu sobie i moim bliskim. Musiałam robić potem mnóstwo badań, przy których zawsze towarzyszył mi ten strach, że coś może być nie tak. Jednak zawsze miałam to szczęście, że nic mi nie było. Poczułam jak słona łza wypływa z mojego oka ściekając powoli po moim policzku. Próbowałam się podnieść, ale miałam za mało siły.
- Może lepiej jeszcze chwilę poleż .. – powiedział
- Jak masz na imię ? – wydusiłam
- Zayn. A ty ?
- [T.I.]. Dziękuję ci, że złapałeś mnie. Naprawdę jestem ci wdzięczna. Gdyby nie ty mogłoby być ze mną naprawdę źle.
- Drobiazg.
- Pomożesz mi się podnieść ?
- Tak, tak. – odparł i podał mi rękę.
Oparłam się o oparcie ławki i rozprostowałam się. Byłam osłabiona, ale na pewno czułam się lepiej niż jeszcze kilka minut wcześniej.
- Może zadzwonię po pogotowie ?
- Nie nie .
- Na pewno ?
- Tak. Tylko zemdlałam. Nie uderzyłam się ani nic. Wszystko jest okej.
- No dobra.
- Przejdziemy się ?
- Jasne. – uśmiechnął się szeroko
Szliśmy przed siebie rozmawiając o wielu rzeczach. Bardzo łatwo nawiązałam kontakt z Zaynem. Cały czas się śmialiśmy i ani na chwilę między nami nie nastąpiła cisza. Zayn cały czas zwracał uwagę czy wszystko ze mną w porządku. Ale nie było takiej potrzeby, bo ja czułam się naprawdę dobrze. I to chyba dzięki jego towarzystwu. W końcu znaleźliśmy się na plaży. Usiedliśmy na piasku i zaczęliśmy wpatrywać się w zachód słońca. Naprawdę ładnie to wyglądało.
- Przyniosę nam coś do picia okej ? – zapytał
- Dobrze. – uśmiechnęłam się
- Co ci przynieść ?
- Zdaję się na twój gust. – zachichotałam
- Skoro tak mówisz.
Nie minęło 10 minut i Zayn przyszedł z dwoma napojami. Podał mi jeden, a ja zaczęłam się mu uważnie przyglądać.
- Co to ?
- Sam nie wiem. Ale wygląda smacznie.
- hahah . Zobaczmy czy smakuje tak samo. – powiedziałam i upiłam trochę zawartości – Mmm… Niezłe.
- Nom.. [T.I.] ?
- Tak ?
- Kiedy się obudziłaś minęło trochę czasu i potem zobaczyłem, że płaczesz. Nie zdziwiłbym się, gdybyś zaczęła płakać od razu, ale minęło kilka minut. Nie rozumiem tego.
- Wiesz, Zayn… Jak byłam małą dziewczynką wiele razy traciłam przytomność i ja się do dzisiaj tego boję. Obiecałam sobie kiedyś, że więcej nie zemdleję, ale jednak to zrobiłam. – powiedziałam i poczułam jak Zayn mocno mnie obejmuje
- Przepraszam. Nie powinienem zaczynać tego tematu. Mogłem się domyślić, że to trudne dla ciebie.
- Nie to nie twoja wina.
Siedzieliśmy tak przez kilka minut w swoich objęciach obserwując fale oblewające piasek.
- Spotkamy się jeszcze ? – odezwał się Zayn w którymś momencie
- Tak.
- Tylko, że ja nie chcę spotkań jako przyjaciele. Chyba czuję do ciebie coś więcej [T.I.]
- Ja chyba też… - przygryzłam wargę i wpiłam się w jego usta
Zayn od razu odwzajemnił pocałunek cały czas go przedłużając.
- Ale muszę coś sprawdzić .. – powiedziałam i zakryłam dłońmi swoje oczy – Jeżeli czujesz do mnie coś więcej to jakiego koloru są moje oczy ?
- Na pierwszy rzut oka brązowe, ale w świetle są bursztynowe, z bliska tęczówka ma kolor miodu, a kiedy patrzysz w słońce robią się prawie zielone. Takie lubię najbardziej. No i jak ?
- Wow . Wystarczyło powiedzieć brązowe.
- To znaczy, że umówisz się ze mną na randkę ?

- Tak. – odparłam i złączyłam nas w pocałunku
_______________________________________________________
Pojawia się Zayn . ♥ 
Imaginy dodajemy rzadziej, bo narzekamy na brak weny. Mam nadzieję, że niedługo się to zmieni. 
Z początku ten imagin wyglądał całkiem inaczej, ale po radzie Oli stwierdziłam, że trochę go zmienię. Więc dziękuję za pomoc. 
Pisałam go na szybko, więc przepraszam za błędy. 
Dla mnie jest taki nijaki. Takie flaki z olejem.. Mam nadzieję, że wam chociaż troszke przypadnie do gustu . ^^
~N

czwartek, 5 września 2013

#57 Harry


MUZYKA . ♥
I ZNÓW MUZYKA . ♥
Dla Olmenka . ♥ 
Poczułam promienie słoneczne prażące moje plecy i odruchowo przykryłam się mocniej kołdrą. Leniwie rozszerzyłam powieki i zobaczyłam leżącego obok Harrego. Opierał się na łokciu i wpatrywał we mnie uśmiechając się szeroko. Kiedy zauważył, że się obudziłam odezwał się:
- Dzień dobry skarbie .
- Hej . - uśmiechnęłam się i zaczesałam kosmyki włosów opadające mi na twarz za ucho.
- Jak się spało ?
- Nieźle, tylko szkoda, że tak krótko.
- Nie przejmuj się wynagrodzę ci to . - powiedział i wstał z łóżka, po czym podniósł z szafki tackę ze śniadaniem stawiając ją przede mną. Zauważyłam leżącą tam karteczkę i zdecydowałam się przeczytać na głos.
- Dla mojej najpiękniejszej dziewczyny [T.I.], którą bardzo bardzo, ale to bardzo mocno kocham. Jej ukochany chłopak Harry. Aww.. Dziękuję . - uśmiechnęłam się i cmoknęłam Harrego w usta.
- To co jemy ?
- No pewnie. Wygląda naprawdę smacznie. Sam zrobiłeś ?
- Zupełnie sam.
Przyglądałam się talerzowi, na którym położone były naleśniki polane bitą śmietaną i truskawkami. Oblizałam usta i wzięłam jednego. Powoli rozkoszowałam się ich smakiem. Kochałam ten smak. I Harry dobrze o tym wiedział.
- Pyszne. - pokazałam rządek swoich białych ząbków, po czym przybliżyłam się do Harrego mocno wpijając się w jego usta. Słyszałam jak zachichotał. Uśmiechnęłam się i kończyłam to co zaczęłam.
- Pamiętasz jaki dzisiaj dzień kochanie ? - spytał stykając nasze czoła razem
- Emmm... Tak ! Pamiętam ! Nie zapomniałam ! - ucieszyłam się
- No właśnie, więc z okazji naszej rocznicy chciałbym podarować ci mały upominek. Proszę. - wręczył mi podłużne czerwone pudełeczko.
Otworzyłam je i zobaczyłam złoty naszyjnik z zawieszką w kształcie serduszka, na którym wygrawerowany był napis Na zawsze razem. Zacisnęłam usta i poczułam pojedynczą łzę na moim policzku, którą zaraz starł kciukiem Harry.
- Dziękuję. Jest piękny.
- Spójrz co jest na drugiej stronie. - odwróciłam serduszko i zobaczyłam napis Harry - Mam taki sam tylko z twoim imieniem z tyłu. - pokazał swój wisiorek
- Zawiesisz mi go ?
- No pewnie.
Dałam mu łańcuszek, który zawiesił na mojej szyi. A potem to ja założyłam jemu.
- Też coś dla ciebie mam.
- Serio ? Co ? - spytał, a ja w tym samym czasie odwróciłam się do szafki nocnej i wyjęłam z szuflady prezent. Był to album z naszymi zdjęciami. Pod każdym był podpis. Zdjęcia robione były w chwilach ważnych dla mnie i Harrego. Każde z nich wspominamy z uśmiechem na twarzy.
- Wow ... [T.I.], to jest piękne. Kocham cię. - powiedział i cmoknął w usta - A teraz ubieraj się, bo mam dla ciebie niespodziankę. Nie pytaj, bo i tak nie zdradzę.
***
Harry trzymał mnie w talii prowadząc gdzieś. Uparł się, żeby zawiązać mi opaskę na oczy, aby nie zdradzić niespodzianki.
- Harry ? Już mogę zdjąć ? - spytałam
- Jeszcze nie. Teraz będą schody, więc ... - powiedział i wziął mnie na ręce - wniosę cię na górę.
- Ej ! Możesz mnie zostawić i już mi to zdjąć ?
- Tak. - odstawił mnie na ziemię i rozwiązał opaskę
Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że stoimy na jachcie.
- Zawsze zachwycałaś się tym jak para spędza ze sobą chwile na jachcie, więc postanowiłem spełnić twoje marzenie. Podoba ci się ?
- Czy mi się podoba ?! Jasne, że tak ! Jesteś najwspanialszym chłopakiem pod słońcem.
- A ty najwspanialszą dziewczyną. - wzmocnił uścisk w talii i musnął moje wargi swoimi pozwalając mi napawać się smakiem jego ust. - Chodź.. - złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę stołu z dwoma krzesłami. Odsunął jedno i pozwolił mi na nim usiąść. Siedzieliśmy naprzeciw siebie wpatrując się w nasze oczy, które były bardzo podobne. Obydwoje mieliśmy zielone, duże, może trochę podobne do kotka i przede wszystkim takie od których nigdy nie mogło oderwać się wzroku. Hipnotyzujące. Między nami była naprawdę miła, wręcz romantyczna atmosfera. Zapamiętałam każdą sekundę tamtego dnia i z chęcią bym go powtórzyła. Rozmawiało nam się naprawdę łatwo, a w międzyczasie jedliśmy sałatkę, której wzięłam z 10 dokładek. W końcu wstaliśmy od stołu i oparliśmy się o barierkę wtulając się w siebie i patrząc na zachód słońca.
- Ładne co ?
- Mmmm...?
- Wiem też, że chciałaś całować się z chłopakiem przy zachodzie słońca, więc spełnię twoje życzenie ..
Harry bez chwili wahania przycisnął swoje wargi do moich. Niemal od razu odwzajemniłam pocałunek i przytuliłam się do niego mocniej. Jego dłoń powoli masowała moje plecy zostawiając za sobą ślad w postaci miłego dreszczu przechodzącego całe moje ciało. Nasze oddechy nieustannie mieszały się ze sobą, a usta połączyły w jedną całość. Pozwoliłam sobie wsunąć język do jego ust odnajdując jego i pogłębiając pocałunek. W końcu odsunęliśmy się od siebie i wtedy zaczęłam :
- Czy ty czegoś o mnie nie wiesz ?
- Hmmm... Chyba nie.
- Hhahaha .
- [T.I.] ?
- Mmmm... ?
- Ufasz mi ?
- Tak.
- Lubisz wyzwania ?
- Tak.
- Więc pozwól mi coś zrobić. - powiedział, po czym zdjął buty i wziął mnie na ręce skacząc do wody.
- Aaaaa !!!!!!!!! - krzyczałam w czasie skoku
Usłyszałam plusk i czułam jak jestem pod wodą. Szybko wynurzyłam się na powierzchnię i zaczęłam szukać wzrokiem Harrego. Zauważyłam jego roześmianą twarz tuż przede mną.
- Co ty robisz głupku ? - wrzasnęłam
- Oj przestań .. I tak wiem, że mnie kochasz prawda ?
- No .. masz rację . Nie potrafię się na ciebie długo gniewać. Ale to było niebezpieczne.
- Taki już jestem.
- I takiego cię kocham. - zachichotałam i ponownie złączyłam nas w słodkim pocałunku.
It was a very happy day. ♥ I want these more. ^ ^
______________________________________________________
Miał być Zayn, a wyszedł mi Harry . 
Ale obiecuję, że napiszę Zayna i postaram się go jak najszybciej wstawić. 
Co do tego imagina był pisany na szybko. Jak go zaczęłam tak po jakiejś 1,5 h skończyłam. Mam nadzieję, że wyszedł dosyć znośny. 
Zrezygnowałam z odrabiania lekcji i zaczęłam go pisać, ale pisało mi się go przyjemnie. 
I jak zawsze proszę o komentarze, bo dają niezłą motywację . ♥ 
Pozdrawiam i kocham . ^_^
~N

poniedziałek, 2 września 2013

#56 Liam

Muzyka . ;)
Sto dwadzieścia dwa, sto dwadzieścia trzy ... - odliczał John, mój trener swoim monotonnym głosem. - Sto dwadzieścia pięć ... Koncetrowałam się na biciu swojego serca, które w tamtym momencie wydawało mi się pęknąć. Sto trzydzieści ... Ściany siłowni wirowały wokół mnie. Sto trzydzieści cztery ... Lina do ćwiczeń wyślizgiwała się z moich wilgotnych dłoni. Sto trzydzieści pięć ... Nie czułam już własnego ciała ... Sto sześćdziesiąt ... NARESZCIE !
- Koniec - krzyknął wreszcie John, kładąc kres mojej udręce.
Ciężko zwaliłam się na materac i zaczęłam leniwie czołgać się w kierunku butelki z wodą.  Chciwie pochłaniałam chłodną ciecz rozlużniającą mój organizm, po czym znowu padłam. Odwróciłam głowę w bok i zauważyłam leżącego obok mnie Liama. Wpatrywał się we mnie swoimi brązowymi tęczówkami, a kiedy zobaczył, że również się na niego patrzę uśmiechnął się. Bez chwili wahania odwzajemniłam jego gest. Liam był tylko znajomym z siłowni, podobającym się wielu dziewczynom w tym mnie, ale nigdy nie robiłam sobie żadnej nadziei. Zdarzało się, że czasem zamieniliśmy ze sobą kilka słów i tyle. Nic więcej. Niestety.
- Obserwowałem cię jak ćwiczyłaś. Jesteś coraz lepsza.
- Dzięki. Ty też jesteś świetny.
- Trening mnie odstresowuje. Mogę wyładować na nim wszystkie zbędne emocje. I przez to robię to codziennie.
- To dokładnie jak ja.
- Może wyskoczylibyśmy gdzieś razem ?
- Jasne. Gdzie i kiedy ? - czułam jak promienieję
- Zaraz ?
- Okej.
Liam wstał i pomógł mi się podnieść. Pokierowaliśmy się do szatni i przebraliśmy w czyste ciuchy. Spakowałam wszystkie rzeczy do torby, po czym wyszłam przed budynek, gdzie czekał już na mnie Liam. Uśmiechnęłam się na jego widok i podeszłam bliżej.
- Już jestem.
- Świetnie.
Zaczęliśmy iść przed siebie rozmawiając o wszystkim i o niczym. Czułam jak z sekundy na sekundę robię się coraz bardziej podekscytowana i szczęśliwa. W pewnej chwili zadałam sobie pytanie Czy to randka ? Nie spostrzegłam się i wypowiedziałam je na głos. Przeklęłam się w duchu i usłyszałam Liama:
- Tak . - na jego twarzy pojawił się wtedy jeden z najpiękniejszych uśmiechów jakie było mi dane zobaczeć. Zarumieniłam się i słyszałam jak moja podświadomość krzyczy: TO RANDKA ! CHICEDJOWD ! TO RANDKA ! Czułam się jak małe dziecko, które dostało lizaka. Kiedy w końcu udało mi się opanować ogarniające mnie emocje weszliśmy do jakiejś kawiarni. Usiedliśmy przy stoliku obok przeszklonej ściany i zamówiliśmy dla siebie kawę. Liam opowiadał mi o swoim trenerze i nagle podeszła do nas para w wieku coś koło 40-stki.
- Liam ? Już jesteśmy. Przepraszamy za spóźnienie. Tata musiał zostać dłużej w pracy. - odezwała się kobieta i wpędziła mnie w głębokie zdezorientowanie
- Eee.. Tak, tak. - jąkał się Liam i niespodziewanie chwycił mnie w talii wstając tym samym z krzesła - Więc to jest właśnie moja dziewczyna, [T.I.]. - powiedział patrząc na mnie znaczącym spojrzeniem i wtedy zaczęłam domyślać co on uknuł
- Dzień dobry. Miło mi państwa poznać. - postanowiłam mu pomóc
- Nam również. Liam nam tyle o tobie opowiadał, ale dosyć długo zwlekał z przedstawieniem nam ciebie.
- Martwiliśmy się, że coś jest nie tak. I zaczęły nam przychodzić do głowy naprawdę dziwne pomysły. - odezwał się ojciec Liama
- A tak właściwie to na jakie studia masz zamiar iść ?
- Myślałam nad architekturą.
- To bardzo dobry wybór. A dlaczego akurat to ?
- Po prostu to lubię i sądzę, że nadaję się do tego.
- To może teraz coś zamówmy i dajcie spokój [T.I.] z tymi pytaniami. - wtrącił się Liam
Zjedliśmy zamówione przez nas dania, ale w trakcie nie obyło się bez pytań skierowanych do mnie przez rodziców chłopaka. Starałam się odpowiadać jak najbardziej naturalnie. I musiałam przyznać wychodziło mi to nieźle.
- Mamo, tato .. - zaczął Liam - [T.I.] i ja musimy już iść. Zobaczymy się potem. Narazie.
- Do widzenia . - krzyknęłam na odchodnym
Kiedy wyszliśmy z restauracji Liam zatrzymaliśmy się przy wyjściu. Liam stał osłupiały i drapał się po karku oblizując językiem dolną wargę. Nie wiedział co powiedzieć i starał się unikać mojego wzroku. Poczułam jak na mojej twarzy pojawia się chytry uśmieszek. Zaśmiałam się i w końcu złapałam z nim kontakt wzrokowy. Liam uśmiechnął się niemrawo, a ja stanęłam lekko na palcach wpijając się w jego usta. Czułam, że był zdezorientowany, ale nie miałam zamiaru przerywać. Ku mojemu zdziwieniu Liam oddał pocałunek i tak samo jak ja zaczął namiętnie napierać na moje wargi. Gdy w końcu zaczęło brakować nam tchu oderwaliśmy się dysząc na siebie wzajemnie.
- Podobało mi się to. - odezwał się Liam
- Serio ?
- Jasne. - uśmięchnął się chytrze
- Noo... wiesz w końcu jestem twoją dziewczyną. Przedstawiłeś mnie swoim rodzicom .. No cóż ..
- Przepraszam, że ci nie powiedziałem, ale musiałem coś wymyślić iii wypadło na ciebie. Nie gniewasz się ?
- Nie . Wręcz przeciwnie.
- Przeciwnie ?
- Tak.
- Czemu ?
- Bo chciałabym być twoją dziewczyną.
- Więc będziesz moją dziewczyną?
- Twoją zawsze !
Oplotłam dłonie wokół szyi Liama i ponownie wpiłam się w jego usta.
- Więc tak właśnie poznałaś tatusia mamo ? - spytała Ronnie
- Właśnie tak. - przytaknęłam
- Czyli nie wiedziałaś, że tatuś ma takie zamiary ?
- Nie wiedziałam.
- A ty tatusiu zrobiłeś to celowo ?
- Eeeee... Owszem. Celowo.
- CO ? - krzyknęłam
- No musiałem jakoś do ciebie się zbliźyć kochanie, więc to wymyśliłem.
- Jesteś idiotą. - zachichotałam i cmoknęłam go przelotnie w usta.
_____________________________________________________________________
I oto pojawia się Liam pisany na szybko. 
Przepraszam, że imaginy pojawiają się rzadziej niż wcześniej, ale mamy tak zwany kryzys. 
Postaramy się to jak najszybciej zmienić. 
Jutro pierwszy dzień w szkole co oznacza, że będziemy musiały znaleźć czas na naukę jak i pisanie imaginów. 
Jak zawsze proszę o opinie i pozdrawiam . ♥ 
~N