j

j

sobota, 29 czerwca 2013

#41 Zayn | cz.1

Nudziłam się na jakże ciekawej lekcji geografii opierając się łokciem o ławkę. Nauczycielka przedstawiała nam swój monolog na temat jakiś wapieni i chyba myślała, że klasa jest zainspirowana jej wypowiedziami. Ale w rzeczywistości było całkiem inaczej. Wszyscy zajęci byli sobą. Emily i Judy chichotały jak szalone. Emily pewnie znowu opowiadała o swoich przeżyciach z nowym chłopakiem. Na marginesie, jak można chodzić z kimś kto mówi do niej „moja ty ropuszko”…żabko, kwiatuszku, ale ropuszko?! No nic. Wracając do lekcji geografii – Greg z Jimem grali w „nieśmiertelne” kółko i krzyżyk, a Tom jak zwykle odsypiał ciężką noc przed komputerem. Reszta wyraźnie przebywała w innym świecie, podobnie z resztą jak ja. Cały czas w głowie miałam nową piosenkę mojego ulubionego zespołu. Z zamyślenia wyrwało mnie szturchnięcie [I.T.P.]. Spojrzałam na nią, a ona wskazała mi wzrokiem karteczkę leżącą przede mną. Popatrzyłam na nią i zobaczyłam literki układające się w: Po tej lekcji kończymy. Wbijasz do mnie ? Wzięłam długopis do ręki i napisałam: Nie mogę. Babka od angielskiego kazała mi przyjść po lekcjach do biblioteki. [I.T.P.] spojrzała na kartkę i szepnęła tylko: A no tak. I wtedy usłyszałam dźwięk dzwonka. Wyszłam z klasy i pokierowałam się do biblioteki. Popchnęłam drzwi przed siebie i wbiegłam prędko do pomieszczenia. Zauważyłam, że osoby czytające książki posłały mi piorunujące spojrzenia. Zwolniłam tempa i powiedziałam bezdźwięczne: przepraszam. Rozejrzałam się po pomieszczeniu szukając wzrokiem mojej nauczycielki od angielskiego. I zobaczyłam te jej rude włosy, które zawsze rozpoznam. Otaczało ją kilka osób. Podeszłam do niej i przywitałam się.
- Dzień dobry . – uśmiechnęłam się
- O [T.I.] już jesteś. No to jesteśmy już wszyscy. Zawołałam was tutaj, bo ze względu na wasze świetne wyniki w nauce chcę, abyście uczestniczyli w moim projekcie. Tylko nie mam pomysłu na jaki temat on będzie, więc poszukajcie jakiś materiałów, a jutro przedstawicie je na lekcji. I wybierzemy najlepszy. Rozumiem, że się zgadzacie prawda ? Bo od tego zależą wasze oceny końcowe . – wyszczerzyła swoje zęby
W ogóle nie miałam ochoty brać w tym udziału. Ale od tego zależała moja ocena. Z resztą inni byli w tej samej sytuacji co ja, więc nie pozostawało nam nic, jak się zgodzić. Wszyscy pokiwaliśmy zgodnie głowami.
- No. To do zobaczenia jutro. – odeszła i zostawiła nas samych
Wzięłam głęboki oddech i pokierowałam się w stronę długich regałów z książkami. W tej części biblioteki nie było wiele osób, więc byłam praktycznie zupełnie sama, prócz osób wykonujących tą samą czynność co ja. Ale każdy rozszedł się gdzie indziej. Wymyśliłam, że zbiorę informacje na temat punktów orientacyjnych naszego kraju. Szwendałam się między regałami w poszukiwaniu mojego celu. Po jakiś 5 minutach znalazłam odpowiedni dział. Wyjęłam mnóstwo książek i objęłam je mocno. Przez to, że było ich tak dużo zasłoniły mi zasięg wzroku i nic nie widziałam. Szłam ostrożnie przed siebie próbując o nic się nie potknąć. Ale nie udało mi się to, bo zaraz poczułam jak uderzam o coś i lecę do tyłu wypuszczając z rąk wszystkie książki. Po chwili uświadomiłam sobie, że ktoś mnie złapał i wcale nie leżę na podłodze. Wyprostowałam się i stanęłam na równe nogi wpatrując się w mojego wybawcę. Stał przede mną niesamowicie przystojny chłopak. Karnacja nieco ciemniejsza niż moja, kruczoczarne idealnie ułożone włosy. Nie byłam w stanie odgadnąć koloru jego tęczówek, ale wydawały się niesamowicie ciemne, zupełnie jak dwa węgielki. Jego usta były pełne i niezwykle… kuszące ? Ten chłopak na pewno namącił w głowie wielu dziewczynom. Nie wyglądał na takiego grzecznego. Nie pasował mi tu. I nie chciało mi się wierzyć, że przyszedł tu, żeby wypożyczyć jakieś książki. Miał na sobie czarny t-shirt z jakimś rysunkiem i tego samego koloru rurki. Podobało mi się to zestawienie. Co ja gadam ! On cały mi się podobał !
- Masz szczęście, że tu byłem. Inaczej nieźle byś rąbnęła o róg półki. - uśmiechnął się
- Dziękuję . - przygryzłam wargę nie mogąc przestać się uśmiechać
- Zayn . - wyciągnął do mnie rękę
- [T.I.] .
- A więc [T.I.] pomogę ci zbierać te książki .
- Aaa... tak .
Schyliliśmy się i zaczęliśmy zbierać wypuszczone przeze mnie książki.
- Tak w ogóle to do czego ci tyle książek ?
- Muszę przedstawić swój pomysł na projekt i przygotować materiały. A ty co tu robisz? Nie wyglądasz na takiego, który szuka książek . - uśmiechnęłam się
- Hahha . Masz zdecydowaną rację. Kazali mi poukładać tutaj wszystkie książki za karę . Nużące. - zaśmiał się wskazując na ogromny regał, w którym musiał poukładać książki leżące w kartonach obok
- Ołłł .. Pomogę ci.
- Nie trzeba.
- Ty pomogłeś mi to ja pomogę tobie. - pokazałam rządek swoich białych ząbków
- Okej .
Zaczęliśmy układać książki rozmawiając przy tym o wszystkim i o niczym. Praktycznie nam się buzia nie zamykała, a ja nie mogłam przestać się śmiać, bo Zayna nie opuszczał dobry humor. Zanim się obejrzeliśmy wszystkie książki były już na półkach.
- No i gotowe. - odparłam
- Dzięki, że mi pomogłaś. Sam bym tego nigdy nie skończył.
- Nie ma za co.
Zabrałam wybrane przeze mnie wcześniej książki i razem pokierowaliśmy się do bibliotekarki w celu ich wypożyczenia. Schowałam je wszystkie do torby i wraz z Zaynem wyszliśmy ze szkoły.
- Eee.. Spotkamy się jeszcze ? - zapytał drapiąc się po karku
- Jasne . - uśmiechnęłam się i oblizałam wargi - To mój numer. Zadzwoń jak będziesz miał czas.
- Dzięki. Na pewno to zrobię. - odparł wpatrując się w karteczkę, którą mu podałam .
Podeszłam do niego trochę bliżej i popatrzyłam głębiej w jego czekoladowe tęczówki, po czym cmoknęłam go w policzek i szepnęłam:
- Do zobaczenia Zayn.
- Już nie mogę się doczekać [T.I.] .
______________________________________________________________________

I oto pierwsza część Zayna . 
Ola miała go pisać, ale ja byłam szybsza i z tego co się teraz orientuję pisze teraz Nialla.
Co do tego imagina mam nadzieję, że się spodobał i liczę na komentarze. ^^
A kolejna część pojawi się niebawem.
                                                                                                                                       ~N

czwartek, 27 czerwca 2013

#40 Louis | cz.4



Szliśmy tam już chyba piętnasty raz w tym tygodniu. Ile można chodzić w jedno miejsce?  I to jeszcze nic z tych wizyt nie wyciągnąć... Miałem ochotę porządnie uderzyć  tego faceta w twarz. Zaczynał mnie wkurzać. Gdybym był na jego miejscu sprawa moich rodziców byłaby na pierwszym miejscu, a nie zwlekałbym z nią jak najbardziej tylko dlatego, że kiedyś każdy się ze mnie nabijał.
Też byłem w gronie osób, które nie za bardzo przepadały za oficerem Malikiem i przy każdym jego potknięciu śmiały się z niego i wytykały go palcami. Mieliśmy wtedy może z siedem lat i wydawałoby się, że takie coś powinno się już dawno zapomnieć, ale takie rzeczy nie u Zayna. On był inny. Może teraz się tak na mnie uwziął, bo planuje się... zemścić? Wiem, to śmieszne, ale jak mówiłem, on jest inny od wszystkich.
- Louis? - usłyszałem głos [T.I.], który wyrwał mnie z głębokiego zamyślenia.
Jak to dobrze, że ona jest teraz ze mną. Gdyby nie ona, pewnie już dawno bym się poddał.
- Tak, kochanie?
- Czemu się zatrzymaliśmy?
Spojrzałem na nią. Patrzyła na mnie pytającym wzrokiem. Jej ciemno-zielone oczy były oprawione w wachlarz długich czarnych jak smoła rzęs, brązowe włosy spadały kaskadami na jej ramiona i piękne malinowe usta nadawały jej niesamowitego uroku i nie można było się od niej odciągnąć. Zapomniałem już nawet, o co mnie pytała. Uśmiechnąłem się i podszedłem do [T.I.] przytulając ją mocno. Była zaskoczona, ale za chwilę odwzajemniła mój gest.
- Wszystko w porządku? - spytała, odsuwając się ode mnie powoli.
- Tak - powiedziałem odgarniając za uszy niesforne kosmyki włosów [T.I.], które zaczęły zasłaniać jej piękną twarzyczkę.
Splotłem ze sobą nasze palce i popchnąłem drzwi komendy policji, które z łatwością mi ustąpiły. Usiedliśmy na stałym miejscu naprzeciwko biurka Malika, przy którym właśnie siedział. Gdy usłyszał, że przyszliśmy, podniósł wzrok znad papierów i spojrzał na nas jak na intruzów. Kątem oka mogłem zauważyć jak moja dziewczyna nieznacznie się krzywi.
- Jakieś nowe wieści? - zapytałem nie chcąc ciągnąć tej niekomfortowej sytuacji.
Zayn przeniósł swoje natarczywe spojrzenie na mnie, abym mógł dowiedzieć się, co czuła [T.I.]. Teraz jeszcze bardziej miałem ochotę mu przywalić. Co za dupek ma czelność patrzeć tak na moją dziewczynę i to w MOIM towarzystwie.
Starałem się jednak, aby moje uczucia, które buzowały teraz gdzieś we mnie, nie ujrzały światła dziennego.
- Hmm? - naciskałem.
Rozluźnił trochę wyraz twarzy i głośno westchnął.
- Złapali tego frajera. Siedzi w najbliższym mieście - powiedział obojętnie.
Rozglądał się po pomieszczeniu jakby nagle kolor jego ścian i porozdzierane obrazki na nich powieszone stały się strasznie interesujące. Zdziwienie zawładnęło w moich oczach.
- I mówisz to tak po prostu?! - krzyknąłem. - Kto to jest?!
- Patrick Stewart, seryjny morderca, który grasuje w tych okolicach już od dłuższego czasu. Wreszcie udało nam się go złapać.
- Jak to dobrze, że już po wszystkim - odezwała się [T.I.].
Wstaliśmy i powolnym krokiem zaczęliśmy iść w stronę wyjścia.
- Louis?
Odwróciłem się i ujrzałem Malika patrzącego na mnie.
- Co jest?
- Możemy chwilę porozmawiać? - spytał, a ja po chwili wahania zdecydowałem się go wysłuchać.
- [T.I.], poczekaj na mnie na zewnątrz - powiedziałem do niej, a ona pokiwała głową i wyszła.
- Słuchaj Lou... - zaczął Zayn, ale ja szybko mu przerwałem.
- Jeśli chcesz mówić, jak to ci przykro, że przez te wszystkie lata zachowywałeś się jak zwykły palant, to sobie daruj - uśmiech zaczął wstępować na nasze twarze, a po chwili zaczęliśmy się głośno śmiać. - Oczywiście cię przepraszam... To ja byłem nieodpowiedzialny i w ogóle. Nie powinienem był... Przepraszam.
Chłopak podszedł do mnie i mocno mnie uścisnął.
- Przepraszam.
- A ty za co? - zapytałem, a on spojrzał na mnie tajemniczo i uśmiechnął się jeszcze raz.
- Za wszystko.

~*~

- Ile wy macie lat? - dziwiła się [T.I.] w trakcie naszej powrotnej drogi do domu, kiedy opowiadałem jej o moim pojednaniu z Zaynem.
- Oj, dawno nie rozmawialiśmy ze sobą jak przyjaciele... - odpowiedziałem.
- No dobra... Z naszymi przyjaciółmi tez trzeba będzie pogadać - powiedziała wzdychając cicho.
Spojrzałem na nią przelotnie i dojrzałem mały uśmiech, który od razu poprawił mi humor.
- Odkąd się z nimi spotkaliśmy znowu jest tak jak dawniej - powiedziałem.
- Zaczynam za nimi tęsknić...
- Ja też.
- Zadzwonię do nich - zaproponowała [T.I.] i zaczęła grzebać w swojej torebce w celu znalezienia telefonu.
Wybrała potrzebny numer i zadzwoniła. Wróciłem wzrokiem na jezdnię wciąż nasłuchując tego, co działo się obok mnie.
- Halo? Patty?
Słyszałem też urywki wypowiedzi po drugiej stronie, ale były zbyt niewyraźne, żebym mógł poskładać je w jedną całość i zrozumieć.
- Właśnie wracamy i bardzo chcemy się z wami zobaczyć!
Szeroko się uśmiechnąłem słysząc jak bardzo podekscytowana była moja kochana [T.I.]. Jak zwykle potrafiła mnie rozbawić, a jej urok był lekiem na każde smutki. Powoli zacząłem zwalniać i w końcu zjechałem na pobocze zatrzymując samochód i wyłączając silnik. Spojrzała na mnie pytająco wciąż trzymając przy uchu telefon. Uśmiechnąłem się do niej, a ona odwzajemniła mój gest, jednak po chwili zmieniła go w szeroko otwarte oczy i usta.
- Naprawdę?! - uradowała się. - No to gratu...
Nie zdążyła dokończyć, bo zamknąłem jej usta namiętnie ją całując. Komórka wypadła jej z ręki. Gdy wreszcie niechętnie się od niej oderwałem, przygryzła wargę i sięgnęła pod fotel wyciągając spod niego telefon i z powrotem przyłożyła go do ucha.
- [T.I.], co się stało?! - usłyszałem wyraźnie krzyk Patty i zaśmiałem się.
- Ja też znalazłam szczęście swojego życia – powiedziała [T.I.] i uśmiechnęła się do mnie.
Wyjechałem na drogę włączając się do niedużego ruchu. Patrzyłem przed siebie zadowolony z tego, co zrobiłem.
Dziewczyny rozmawiały prawię cały czas, aż nie znaleźliśmy się na podjeździe pod moim domem i wysiedliśmy z pojazdu. Ona oparła się plecami o bok samochodu i z uśmiechem na ustach zakończyła konwersację.
- Komu i czego trzeba pogratulować? - spytałem, stając naprzeciwko niej.
- Patty i Martin są parą – oznajmiła. - Zapraszają nas do siebie dzisiaj... A właściwie to teraz.
- Długo się nie widzieliśmy... Myślisz, że nas wpuszczą? - zaśmiałem się przez co zostałem ukarany uderzeniem w ramię. - Heeeej! To bolało!
- Zaprosili nas i nie przyjmują odmowy.
- Szkoda... - westchnąłem teatralnie. - A już myślałem, że szykuje się jakaś romantyczna kolacja, no ale...
[T.I.] pokręciła głową i pocałowała mnie delikatnie.
- Oj nawet nie wiesz, co się jeszcze szykuje – uśmiechnęła się tajemniczo i chwytając mnie za rękę ruszyła w stronę domu naszych przyjaciół.
- A co z naszą kolacją? - spytałem z nadzieją w głosie.
[T.I.] zaśmiała się krótko.
- Przecież nie będziemy tam siedzieć do późnej nocy - powiedziała, utwierdzając mnie w przekonaniu, że moge liczyć na wieczór tylko we dwoje.

I also found the happiness of my life.

- And I'll be your guardian angel forever.
- You promise?
- Yeah, I promise.
____________________________________________________________________

To już ostatnia część Lou ♥
Mam nadzieję, że się podoba :)
Proszę o opinie w komentarzach i do następnego imagina ;D
Zdradzę, że szykuje się Zayn :3
Kocham i pozdrawiam.
                                                                                                                                   ~A

wtorek, 25 czerwca 2013

#39 Harry | cz.2


PODKŁAD MUZYCZNY ♥
Chwycił Jacka za kołnierz, a on sam był cały czerwony. Zauważyłam, że jego knykcie stają się białe, a żyły na szyi coraz bardziej widoczne.
- Co ty sobie wyobrażasz ? – wysyczał Harry
- Harry ! Zostaw go ! – wstałam i próbowałam go odepchnąć
- Kim ty w ogóle jesteś ? – odezwał się Jack
- Jestem jej chłopakiem !
- Raczej byłym chłopakiem ! – krzyknęłam oburzona
W tamtym momencie Harry uderzył Jacka pięścią i chwycił mnie za nadgarstek wyciągając na korytarz.
- Co to miało być ? – krzyknęłam zdenerwowana
- Raczej ja powinienem zadać ci to pytanie !
- Ty !? Zrozum to, Harry ! Nie jesteśmy już razem ! Zdradziłeś mnie !
- To nie prawda ! Nie możesz tak po prostu mnie zostawić . Ja cię kocham . !
- Ja też, ale muszę. A teraz przepraszam, ale lepiej będzie jak już pójdę i nie kontaktuj się ze mną więcej.
Pobiegłam przed siebie próbując zatrzymać cisnące mi się do oczu łzy, ale mi się to nie udało. Szybko popędziłam do domu i wybuchłam głośnym płaczem. No dobra, może nie powinnam się obściskiwać od razu po zerwaniu z jakimś obcym facetem. No ale .. ale to było pod wpływem emocji. Następne kilka dni spędziłam głównie i użalaniu się nad sobą. Dopiero po jakimś tygodniu poczułam się lepiej. Cały czas byli ze mną [I.T.P.] i Liam. Byli dla mnie niezłą podporą. Któregoś ranka, a właściwie popołudnia, bo wstałam koło 15, jak miałam w zwyczaju zeszłam na dół, żeby coś zjeść. Nikogo nie zastałam na dole. Zapewne moi przyjaciele byli w pracy. Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej mleko, a potem nalałam jej do małej miski równocześnie wsypując musli. Podeszłam do stołu siadając na stojącym przy nim krześle i nachyliłam się nad posiłkiem jeszcze nie do końca rozbudzona leniwie wpychając do buzi co chwila napełnione jedzeniem łyżki.
- [T.I.] ! Ty jeszcze w piżamie ! Ubieraj się natychmiast ! – zobaczyłam wchodzących do mieszkania Liama i [I.T.P.].
- Co ? Dlaczego ?
- Idziemy na jakieś przyjęcie z okazji urodzin Paula czy coś. I ty też jesteś zaproszona ! Więc natychmiast się ubieraj !
- Muszę ? – zniechęciłam się
- TAK – obydwoje jednocześnie wypowiedzieli ostro to słowo
- Okej, okej . O której to się zaczyna ?
- Za godzinę . – powiedział Liam
- Nie zdążę .
- Musisz, więc radzę już teraz pokierować się na górę. – powiedziała [I.T.P.]
- Eee… no dobra. – zerwałam się na równe nogi i pobiegłam do pokoju
Stanęłam przed szafą jednocześnie zrzucając z siebie piżamę. Kompletnie nie wiedziałam co założyć. Zamknęłam oczy i chwyciłam jakąś przypadkową sukienkę. Założyłam ją i wybrałam do niej pierwsze lepsze buty i torebkę. Potem pokierowałam się do łazienki i migiem rozczesałam długie jasne włosy pozwalając im swobodnie opaść na plecy. Następnie nałożyłam makijaż i byłam gotowa. Podeszłam do lustra i musiałam przyznać, że wyglądałam całkiem okej. Miałam na sobie jasną pomarańczową sukienkę, a do tego brązowe sandały na obcasach i dopasowaną do tego torebkę.
- No ! Jesteś gotowa ! Chodź ! – pociągnęła mnie za nadgarstek wybiegająca ze swojego pokoju [I.T.P.]
Zbiegłyśmy szybko na dół i wsiadłyśmy do czekającego pod domem samochodu Liama.
- Dłużej się nie dało ? – odparł Liam
- Oj przestań, ale za to musisz przyznać, że efekty są zniewalające prawda ? – cmoknęła go w policzek [I.T.P.]
- Tak. – uśmiechnął się i odpalił silnik
Po jakiś 15 minutach jazdy byliśmy na miejscu. Wygramoliłam się z samochodu i od razu w moich uszach zabrzmiała głośna muzyka dochodząca z budynku przed nami. Pokazaliśmy ochroniarzowi zaproszenia i weszliśmy do środka znikając w znajdującym się tam tłumie. Przechodząc zaczepiało mnie mnóstwo znajomych, których dawno nie widziałam. Niektórzy pytali o Harrego, ale ja zbywałam ich szybko. W końcu doszłam do stojącego z boku baru. Usadowiłam się na wysokim krześle i zamówiłam whisky. Powoli upijałam płyn znajdujący się w przezroczystej szklance. I zamówiłam kolejny i kolejny. Aż w końcu stawałam się coraz bardziej pijana. Po wypiciu dosyć dużej dawki alkoholu postanowiłam trochę potańczyć. Nawet nie wiem jak mi to zleciało, ale nagle zorientowałam się, że impreza zaraz się skończy i wszyscy zostali poproszeni pod scenę, na której stanął Paul.
- Dziękuję wszystkim za przyjście, życzenia i podarunki. Mam nadzieję, że dobrze się bawiliście, a teraz na koniec zaśpiewają dla was nasi chłopcy z 1D, ale każdy solo.
Zauważyłam, że wszyscy wokół mnie zaczęli bić brawa, więc się do nich przyłączyłam. Spojrzałam na scenę i dostrzegłam uśmiechającego się Liama trzymającego w ręce mikrofon. Razem z [I.T.P.] zaczęłyśmy się kołysać w rytm muzyki. Liam nie spuszczał wzroku z [I.T.P.], przez co dziewczyna cały czas przygryzała delikatnie wargę i rumieniła się. Po Liamie na scenie pojawił się roześmiany Niall. On zaśpiewał trochę szybszą piosenkę niż jego poprzednik. Każdy śpiewał razem z nim i dobrze się bawił. Następny był Louis, a potem Zayn. Później nastała jakaś przerwa. Chłopaki zdążyli zejść ze sceny i podeszli do nas.
- To było świetne .Jesteście niesamowici.  – pogratulowałam im i rzuciłam się na nich
- Hahah . Dzięki . – zaśmiali się wszyscy
- Harry chyba nie przyjdzie – odparł Zayn
Wtedy przypomniałam sobie, że nie ma Harrego. Kompletnie o nim zapomniałam. Pewnie przez nadmiar alkoholu we krwi.
- Obiecał, że przyjdzie. Nie opuścił by tego . Nie zrobiłby tego nam. – odezwał się Liam
- No wiesz ostatnio Harry chyba próbuje zapomnieć o problemach upijając się. – powiedział Lou
Przysłuchiwałam się uważnie ich rozmowie. Że Harry pije ?! Nie. Nigdy taki nie był. Zaczęły do mnie dochodzić myśli, że to przeze mnie. Że może on wcale mnie nie okłamywał. Że zostawiłam go bez powodu. Obwiniałam się za wszystko i nie wiedziałam już kompletnie co myśleć.
- O patrzcie ! To on. – wskazał Niall na jakąś postać wchodzącą na scenę
Harry. Miał na sobie ciemną grafitową marynarkę, białą koszulę i czarne rurki. Wyglądał naprawdę świetnie. Przez co wszystkie uczucia, którymi go darzyłam dawały o sobie coraz bardziej znać. Powoli wszedł na scenę i stanął przed stojącym mikrofonem. Wszyscy ucichli i skierowali na niego swoją uwagę. Do moich uszu zaczęła dochodzić powolna melodia. Zauważyłam, że Liam i [I.T.P.] zaczęli się do niej delikatnie kołysać w swoich objęciach. Znów spojrzałam na Harrego. Oblizał usta i zaczął śpiewać. Dotąd unikał wzroków skierowanych na jego osobę. Ale w tamtym momencie podniósł wzrok i zaczął wodzić nim po widowni. Zatrzymując się na mnie. Wzięłam głęboki oddech i zachwiałam się lekko. Zobaczyłam jego piękne wpatrujące się w moje, zielone tęczówki. Pomimo, że staliśmy w dosyć dużej odległości nie dało się nie zauważyć, że jak zawsze błyszczą.
- Tą piosenkę napisał z myślą o tobie – szepnął mi do ucha Zayn
I wtedy zdałam sobie sprawę, że nigdy jej nie słyszałam i że jej słowa mówią tak naprawdę o nas. Poczułam jak po moim policzku spływa pojedyncza łza. Harry wciąż nie spuszczał ze mnie wzroku. Zrobiłam krok w tył i odwróciłam się biegnąc przed siebie. Usłyszałam jak Harry przestaje śpiewać i do moich uszu wdarło się zamieszanie. Przyspieszyłam kroku i weszłam w przypadkowe pomieszczenie. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że jestem w łazience. Podbiegłam do lustra i ochlapałam wodą swoją twarz. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciłam się i zauważyłam wbiegającego Harrego. Oparłam się rękami o zlew nie wiedząc co począć. On natomiast był innej myśli, bo natychmiast do mnie podbiegł i wpił się w moje wargi chwytając moją osobę w talii. Znowu poczułam ten smak jego warg. Kochałam to robić. Po długim pocałunku w końcu oderwaliśmy się od siebie. Spuściłam głowę w dół i założyłam kosmyk włosów za ucho. Harry natomiast uniósł mój podbródek tak abym na niego spojrzała.
- Przepraszam, Harry – wymamrotałam
 - Nie, [T.I.]. Nie masz mnie za co przepraszać. To nie twoja wina. Rzeczywiście uwierzyłaś w kłamstwa dziennikarzy, ale nie zrobiłabyś tego gdybym nie dał ci do tego sensownych powodów. To ja przepraszam, kochanie .
- Bardzo mi cię brakowało – przytuliłam się do niego
- Mi ciebie też. No wiesz, nie miał mi kto gotować, sprzątać, prać … - zaśmiał się
- Bardzo śmieszne debilu. ! – uśmiechnęłam się szturchając go w tors
- Ała ! To bolało !
- Bo miało !
Wtedy Harry klęknął i spytał :
- Wyjdziesz za mnie, skarbie ? – powiedział trzymając w ręku czerwone pudełeczko ze złotym pierścionkiem
- Tak ! Tak ! Wyjdę głupku ! – zaczęłam się cieszyć przez co z moich oczu wypływały łzy szczęścia
- Kocham cię .
- Ja ciebie też .
- Obiecaj mi, że już nigdy mnie nie zostawisz i że zawsze będziemy razem.
- Obiecuję, Harry.
______________________________________________________
I oto już ostatnia część Harrego . ♥ 
Bardzo proszę o komentarze jej dotyczące, bo motywują do dalszej pracy i sprawiają, że się uśmiechamy. 
A i jeśli chodzi o Liasia. To nie mam na niego kompletnie żadnego pomysłu i chyba druga część się nie pojawi, aczkolwiek przemyślę to jeszcze i postaram się coś wymyślić. ^^
~N

sobota, 22 czerwca 2013

#38 Niall | cz.2


Dla Oli ♥

Kolejny raz głośno krzyknęłam. Dzisiejsza porcja łez powoli się kończyła. Moje oczy były mokre i spuchnięte od ciągłego płaczu.
Wyzbywałam się tak emocji już od szesnastu dni pięciu godzin i dwunastu minut. Tak, liczę. Liczę ile czasu nie ma go już ze mną. Moja depresja daje mi się powoli we znaki. Nie potrafię myśleć logicznie, a o jakichkolwiek czynnościach nie było mowy. Moje życie było bezsensowne, a każdy dzień męką i powolnym odchodzeniem od ziemskiego istnienia.
Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę musiała to zrobić, ale jednak. Życie bez niego - to nie życie. Ale zanim z tym skończę, musiałam się dowiedzieć kto opowiedział mu takie perfidne kłamstwo. Ten ktoś też powinien za to zapłacić. Nieważne czy to będzie dla niego dobre czy nie. Czy będzie tego chciał. Bo napewno nie będzie. Więc nawet lepiej dla mnie. Będę miała z tego korzyść.
Ale jest też taka cząstka mnie, która chce zostać i spróbować walczyć. Chce powrócić do dawnego życia i do osób, z którymi miała styczność całkiem nie tak dawno. Do Nialla. Nie można przecież wyzbyć się miłości swojego życia z serca w jeden dzień. Ja muszę spróbować. Choć to nie będzie łatwe.

*Niall*

Wszedłem do mieszkania wyczerpany podróżą i od razu padłem na kanapę. Byłem zadowolony z tego, że w końcu jestem w swoim domu i że mogę zobaczyć się z moją kochaną [T.I.]. Nie widziałem jej już przez dobre trzy tygodnie i zwyczajnie się za nią stęskniłem. Źle zrobiłem nie mówiąc jej o moim wyjeździe, ale musiałem tak postąpić, bo inaczej nie załatwiłbym jej wspaniałej niespodzianki. Zapewne chciałaby ze mną jechać, a wtedy to już na pewno nic by się nie udało.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Wtedy wszelka radość zniknęła. Porozrzucane puszki i butelki po piwie i innym rodzaju alkoholu, ciuchy, opakowania po jakichś chipsach i inne śmieci. To pewnie mój brat - znany imprezowicz, nałogowy palacz i alkoholik. Jednak kiedy jest trzeźwy, robi się z niego całkiem miły i wygadany facet. Ale tylko na trzeźwo.
Zaproponowałem mu mieszkanie u mnie na czas mojej nieobecności. On oczywiście musiał zrobić z mojego domu chlew. Ahh... Czyli jestem skazany teraz na wielkie sprzątanie zanim gdziekolwiek wyjdę. Świetnie.
Drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem i do środka wszedł nie kto inny jak właśnie mój brat. I pomysleć, że on jest ze mną spokrewniony. Przyglądałem się jak wykłada się jak długi na podłodze w przedpokoju. Wyglądał okropnie. Te włosy i podkrążone oczy, spuchnięta warga, rozcięta brew i złamany nos, do którego przytwierdzony był opatrunek. Oprócz tych szczegółów wyglądał tak samo jak ja. Bliźniacy chyba tak mają, no nie?
- Co ty ze sobą zrobiłeś? - powiedziałem wstając i podchodząc do niego aby pomóc mu się podnieść.
- Byłem u tej twojej laluni - oświadczył jąkając się przy każdym wypowiadanym słowie. - I wiesz co? Wierzy we wszystko co się jej powie. Ja tam bym takiej nie trzymał.
Zaśmiał się głupio i podszedł chwiejnym krokiem do drzwi.
- Ale jeśli tak bardzo ci na niej zależy to powinienieś sprawdzić czy jeszcze żyje.
Wyszedł z uśmiechem na ustach zostawiając mnie zdezorientowanego i przestraszonego nie na żarty. Co on najlepszego narobił? Czego jej do cholery nagadał? Nie dbając o bałagan w pośpiechu ubrałem płaszcz i wybiegłem z domu. Wsiadłem do samochodu i odpaliłem silnik. Z piskiem opon wjeżdżając na ulicę, myślałem gdzie [T.I.] mogłaby teraz być. Pierwsze miejce jakie przyszło mi do głowy to nasz ulubiony klif na skraju miasta.

*[T.I.]*

Zaczęłam wchodzić pod górę z trudem łapiąc oddechy. Nie było to łatwe, bo żeby dostać się na brzeg klifu musiałam pokonać długą, kamienistą drogę cały czas w górę.
Może jednak było warto?
Stanęłam na skraju wysokiej przepaści i spojrzałam w dół. Nic się nie zmieniło od czasów kiedy przychodziliśmy tu razem z Niallem. Te same fale uderzające o brzeg i te same drzewa i krzewy w oddali. Zastanawiałam się, co takiego przyciągnęło nas do takiego miejsca. Tu jest niebezpiecznie, ale gdy przychodzi się tu z taką osobą jak Nialler nie ma się czego bać. Jest też okazja, żebyśmy pobyli ze sobą tylko we dwoje. Ale jest też bardzo pięknie i urok tego miejsca powinien tu przyciągać tłumy, albo takich zdesperowanych samotników jak ja.
Głośno westchnęłam. Schowałam twarz w dłonie i zorientowałam się, że płaczę. Łzy spływały z moich oczu i drążyły sobie nowe korytarze na moich policzkach. Jeszcze raz rozejrzałam się po okolicy. Chciałam, żeby mój kochany Niall znalazł się teraz przy mnie. Ten ostatni raz chciałam dotknąć jego skóry i posmakować jego ust.
Czy proszę o zbyt wiele?
To jest moje ostatnie życzenie. Przynajmniej niech to jedno jedyne się spełni. Zamknęłam oczy i wypowiedziałam w myślach moje życzenie.
- [T.I]?
Nie otworzyłam oczu. Słuchałam jego głosu i jego szybkich kroków, które były coraz bliżej mnie. Moja sytuacja musiała być naprawdę beznadziejna, ale podobało mi się to. Dostałam jego bardzo żywe wspomnienie w mojej głowie i to mi wystarczyło.
- [T.I.] !!
Krzyczał coraz głośniej, a ja nie wiedziałam co myśleć. Poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię i gwałtownie odciąga w swoją stronę. Potrząsnął mną, a ja wreszcie otworzyłam oczy i przeklinałam w duchu tego, kto przerwał mi taki piękny sen. Moje zdziwienie osiągnęło poziom krytyczny i po prostu mnie zatkało. Przede mną stał Niall i przypatrywał mi się z ogromną troską wymalowaną na twarzy.
- [T.I.], czemu chciałaś się zabić? - wykrzyczał, a z jego oczu popłynęły łzy.
Zaczął mamrotać coś do siebie, ale po chwili się ogarnął i z powrotem spojrzał mi w oczy. Chwycił moją twarz w obie dłonie.
- Czemu?! - zapytał drżącym głosem.
- Bo na ciebie nie zasługuję - odpowiedziałam i skrzywiłam się słysząc siebie pierwszy raz od dłuższego czasu.
- Co ty wygadujesz?! To ja nie zasługuję na ciebie! - wyrzucił. - Nie powiedziałem ci, że wyjeżdżam, a powinienem. W czasie mojej nieobecności mój brat narobił mi problemów i prawie cię zabił!
Patrzyłam na niego zastanawiając się nad jego słowami.
- Ty masz brata? - to pytanie samo wyleciało z moich ust.
- Mam. Bliźniaka - prychnął z pogardą. - Który nie potrafi przeżyć dnia bez alkoholu i który nagadał ci jakichś głupot, a ja nawet nie wiem jakich.
Przyswajałam wszystkie informacje z lekkim opóźnieniem i powoli zaczynałam rozumieć.
- Podał się za ciebie i powiedział, że cię zdradzam - wydusiłam i osunęłam się na ziemię.
Horan złapał mnie w ostatniej chwili. Zatopiłam się w jego niebieskich jak ocean tęczówkach. Cicho westchnął i pogłaskał mnie po policzku.
- Przecież wiesz, że to nieprawda... - powiedział delikatnie, żeby tylko mnie nie przestraszyć.
- Ale czemu on to zrobił?
- Bo był pijany - uśmiechnął się delikatnie.
Zastanowiłam się chwilę.
- Nie pij nigdy, dobrze? - powiedziałam po chwili.
- Dobrze, kochanie - odpowiedział, a ja nie chcąc tracić więcej czasu wpiłam się w jego usta.
Oderwał się ode mnie po dłuższej chwili, która dla mnie wydawała się bardzo krótka.
- Nie wierz we wszystko co mówią ludzie, dobrze? - spytał i uśmiechnął się tylko jak to on potrafi.
- Dobrze.
- A teraz poczekaj. Mój wyjazd nie może pójść na marne - powiedział i zaczął grzebać w tylnej kieszeni spodni.
Wyciągnął z niej małe czerwone pudełeczko, a mi od razu zaszkliły się oczy. Otworzył je i zapytał.
- Zostaniesz moją żoną?
Przytuliłam się do niego.
- Oczywiście, że tak.
Zaśmiał się.
- Ale następnym razem powiem ci, że wyjeżdżam... - powiedział. - Albo wezmę cię ze sobą.

Don't believe everything what people say, ok?
______________________________________________________________________

Oto ta druga część Nialla, o którą prosiliście ♥
Mam nadzieję, że się podoba :)
Proszę was o opinie na jej temat (zwłaszcza od tych, którzy chcieli zobaczyć następną część) :D
Kocham i pozdrawiam.
                                                                                                                                       ~A
PS Moje imaginy od teraz będą się pojawiały już regularnie.

środa, 19 czerwca 2013

#37 Harry | cz.1

Popchnąłem drzwi przed siebie i wszedłem do domu.
- Dzień dobry, kochanie ! Już wróciłem . – krzyknąłem do znajdującej się gdzieś w środku [T.I.]
Odłożyłem płaszcz na wieszak i odwróciłem się z zamiarem udania się do salonu, aby przywitać moją dziewczynę. Ale zobaczyłem ją stojącą przede mną jak wrytą. Jej twarz była blada. Po policzkach spływały gęste strumienie łez, a oczy miała czerwone i podpuchnięte już od płaczu.
- Co się stało skarbie ? – zapytałem z troską chcąc ją przytulić, ale zrobiła krok w tył.
Zdziwiłem się i nie wiedziałem co się stało.
- [T.I.] co się dzieje ? Odezwij się – powiedziałem patrząc cały czas w jej oczy.
Dziewczyna podała mi jakąś kartkę papieru i spuściła głowę w dół cicho łkając. Spojrzałem na nią i zobaczyłem zdjęcie, na którym widniałem ja całującą jakąś dziewczynę.
- CO TO JEST ! – wrzasnąłem i poczułem jak wzbiera się we mnie fala złości
- Ty mi powiedz . – odpowiedziała [T.I.] posyłając mi piorunujące spojrzenie
- To jest jakiś fotomontaż ! Nawet jej nie znam ! Pieprzeni paparazzi !
- Nie, Harry. Nie wierzę ci. To nie jest fotomontaż. Ostatnimi czasy nie spędzamy ze sobą wiele czasu. Powoli się od siebie odsuwamy. Myślę, że już czas to zakończyć – ledwo wypowiedziała te słowa sprawiając, że z jej oczu wypływało coraz więcej łez
- Nie ! [T.I.] ! Nie możesz odejść ! Ja cię kocham ! Rozumiesz ? Nie możesz w to uwierzyć ! To kłamstwa !
-  Harry, ja też cię kocham, ale między nami się nie układa. Spakowałam już swoje rzeczy. Wyprowadzam się.
- Nie ! Nie pozwalam ci ! Wiem, że ostatnio nie spędzamy ze sobą mnóstwo czasu, ale to wszystko przez to, że wydajemy płytę. Ale tak już nie będzie. Jutro ona wychodzi, co daje nam więcej czasu dla siebie.
- Przykro mi Harry. Nie chcę tego robić, ale muszę. – odparła ciągnąc za sobą walizki i otwierając drzwi.
Zobaczyłem jeszcze jej coraz bardziej mokrą od łez twarz. Walnąłem ręką w ścianę i oparłem o nią czoło chcąc opanować ogarniającą mnie wtedy złość. Wszystko w jednej chwili się zawaliło. Ona była dla mnie wszystkim, a najgorsze było to, że zostawiła mnie przez kłamstwa dziennikarzy.
*Perspektywa [T.I.]*
Wsiadłam do czekającej na mnie pod domem taxówki i otarłam łzy chcąc je ukryć, ale niezbyt mi się to udało.
- Na Green Lane 7 proszę. – odparłam pociągając nosem
- Już się robi młoda damo. A co się stało, jeśli mogę spytać ? – zapytał mężczyzna jakoś po 40 spoglądając na mnie w lusterku
- Nic. Wszystko w porządku – spuściłam głowę w dół
- Nie oszukuj samej siebie. Powiedz mi. Ulży ci trochę.
- Rozstałam się z chłopakiem, pomimo że tego nie chcę, ale muszę. Kocham go najbardziej na świecie i nie wiem co ja bez niego pocznę, ale on jest sławny i dziś zobaczyłam w gazecie jego zdjęcie całującego jakąś dziewczynę. Ostatnio między nami się nie układało. Wciąż go nie było. – powiedziałam sprawiając, że z moich oczu wylał się potok łez
- Och .. Może to jakiś fotomontaż. Paparazzi bywają okrutni.
- Nie sądzę.
- W takim razie nie przejmuj się nim. I pamiętaj jedno: Nie pokazuj mu swoich słabości. On nie może widzieć, że tęsknisz. – poradził mężczyzna, gdy samochód zatrzymał się
- Bardzo panu dziękuję. Proszę. – odparłam i podałam mu banknot dwudziestozłotowy – Do widzenia.
- Trzymaj się .
Wyszłam z auta i pokierowałam się pod drzwi domu, pod które przywiózł mnie mężczyzna. To był dom [I.T.P.]. Zapukałam dwa razy i usłyszałam kierujące się w moją stronę kroki. Zobaczyłam roześmianą [I.T.P.] stojącą w objęciach Liama. Kiedy spojrzeli na moją twarz od razu ich wyraz twarzy się zmienił.
- Co się stało ? [T.I.] ?– zmartwiła się [I.T.P.]
- Rozstałam się z Harrym. – odparłam szybko i przełknęłam ślinę
Z oczu [I.T.P.] zaczęły wypływać pojedyncze łzy. Liam bez wahania objął nas obie mocno nie chcąc rozluźnić uścisku. Weszliśmy do domu siadając na kanapie w salonie.
- Opowiesz nam jak to się stało ? – zapytał Liam
Kiwnęłam głową i zaczęłam mówić :
- Zobaczyłam w gazecie zdjęcie Harrego całującego jakąś laskę. – odwróciłam wzrok przygryzając nerwowo wargi
- Może to nieprawda !? Przecież o Liamie też tak pisali, ale to były kłamstwa – krzyknęła [I.T.P.]
- Tak, ale między mną a Harrym się niezbyt układało. Ciągle go nie było. Wracał późno wieczorem. Nie miał dla mnie czasu. Odsuwaliśmy się od siebie. Kocham go, ale jakaś część mnie nie pozwala mi, żebym z nim była. To chyba już koniec. Mogę się u was zatrzymać ?
- Jasne, że tak . – odparli równocześnie
- I jeszcze jedno. Nie chcę, żebyście przejmowali się moimi problemami. Wystarczy, że macie swoje. A i Liam, Harry, zapewne będzie wiedział, że się tu zatrzymałam. Nie przecz, że mnie tu nie ma tylko powiedz, że nie chcę go widzieć. Więc jeśli by tu przychodził lub prosił o jakieś spotkanie to moja odpowiedź brzmi nie okej ? – powiedziałam na co oni zgodnie kiwnęli głową
- Lepiej idź się już połóż. Chodź. – odparła [I.T.P.] ciągnąc mnie za nadgarstek
Pokierowałyśmy się do pokoju gościnnego. I stanęłyśmy przed drzwiami.
- Bądź silna. – powiedziała moja przyjaciółka
- Postaram się.
- Liam przyniesie ci potem walizki. I pamiętaj, że pomogę ci bez względu na to co się stanie, bo wiem, że ty zrobiłabyś to samo.
- Dziękuję. Dziękuję za to, że jesteś. – uśmiechnęłam się
- Dobranoc. Śpij dobrze. – pożegnała się [I.T.P.] i pognała w stronę schodów
Popchnęłam drzwi otwierając je. Zobaczyłam pokój, w którym zwykle nocowałam u [I.T.P.]. Padłam na łóżko wpatrując się w sufit nie okazując jakichkolwiek uczuć. Zanim się spostrzegłam nastał mnie ranek. Rozciągnęłam się mocno na dużym łóżku i chciałam przytulić się do osoby obok, której zawsze budziłam się rano. Nie było go. Przypomniałam sobie wtedy ubiegły dzień. Podkuliłam nogi i poczułam jak pojedyncza łza spływa powoli po moim policzku. Zwlekłam się z łóżka i przetarłam oczy przeczesując palcami kosmyki swoich włosów, po czym wyszłam na korytarz kierując się do łazienki. Otworzyłam drzwi i znalazłam się w małym ładnie urządzonym pomieszczeniu. Podeszłam do ogromnego lustra powieszonego na ścianie. Oparłam się rękami o zlew i podniosłam wzrok w swoje odbicie. To co zobaczyłam musiało ulec zmianie, bo nie wyglądałam dobrze. Weszłam pod prysznic i pozwoliłam gorącej wodzie rozgrzać moje ciało. Kiedy skończyłam, wytarłam się i owinęłam ręcznikiem, wysuszyłam włosy pozostawiając je rozpuszczone, a następnie założyłam przygotowane przez siebie wcześniej ubranie - szare rurki i bluzkę w biało czarne paski, po czym wyszłam kierując się na dół w celu przywitania Liama i [I.T.P.] . Schodząc po schodach poczułam zapach tostów francuskich. Mimowolnie uśmiechnęłam się i przyspieszyłam kroku. Zobaczyłam moich przyjaciół siedzących przy stole i objadających się przygotowanym przez nich śniadaniem.
- Hej – przywitałam się wyciągając ręce w górę w celu rozciągnięcia się
- Cześć  - odpowiedzieli równo - To jest twoja porcja . Liam sam zrobił. Są pyszne – dokończyła [I.T.P.]
- Dzięki, ale nie jestem głodna – oparłam się łokciami o stół i posłałam im ciepły uśmiech
- Nie. Masz to zjeść. Musisz zjeść śniadanie.
- Hahah . Niech ci będzie mamo – zaśmiałam się
Wzięłam z talerza złocistego tosta i zaczęłam go jeść. Nie zajęło mi to długo, bo śniadanie było naprawdę pyszne, przez co wsunęłam je bardzo szybko. Kiedy skończyłam oblizałam usta i spojrzałam na Liasia mówiąc:
- Pyszne .
- Dzięki. A teraz już muszę lecieć bo za jakieś 20 minut zaczyna się próba. – wstał od stołu wycierając ręce o spodnie
- Ja też już lecę. [T.I.] poradzisz sobie sama, prawda ? – spytała [I.T.P.]
- Tak, jasne. – kiwnęłam głową
- Ale jakby coś to dzwoń . – odparł Liam obejmując [I.T.P.]w pasie i przyciągając ją do siebie bliżej
- Ok. A teraz już lećcie, bo się spóźnicie.
- Do zobaczenia. Będziemy o 15 . – pożegnali się wychodząc z domu
Siedziałam przy stole i zastanawiałam się co zrobić by zabić czas. W końcu wpadłam na pomysł, żeby iść do galerii. Nie wahając się długo pokierowałam się w stronę drzwi zakładając żakiet i przekładając sobie przez ramię torebkę. Chwyciłam za klamkę od drzwi i pociągnęłam ją. Wyszłam na zewnątrz czując jak przyjemny wiaterek owiewa moje ciało. Skierowałam się w stronę najbliższej galerii i po jakichś 15 minutach byłam na miejscu. Weszłam do środka i w moich uszach rozbrzmiała spokojna muzyka rozchodząca się po kątach sklepów. Rozejrzałam się po kilku sklepach, ale nic nie kupiłam. Pewnie dlatego, że praktycznie wszystko mi się podobało i nie wiedziałam na co się zdecydować. Stwierdziłam, że pójdę do znajdującej się w galerii kawiarni, którą często odwiedzałam. Co prawda z Harrym. Ale to, że nie jesteśmy już razem nie znaczy, że mam rezygnować ze swoich planów. Podeszłam do lady i zamówiłam sobie małą kawę i ciastko. Odeszłam do stolika przeglądając menu i czekając na zamówienie.
- Przepraszam, mogę się dosiąść ? – zapytał jakiś chłopak mniej więcej w moim wieku pochylając się nade mną
- Tak, jasne . Siadaj – obdarzyłam go ciepłym uśmiechem
- Jestem Jack. – usiadł naprzeciwko mnie
- [T.I.] – przygryzłam nerwowo wargę
- A więc [T.I.] co ty tu robisz sama ?
- Eeemmm.. Po prostu przyszłam tu, żeby zabić czas.

Okazało się, że Jack jest bardzo miłym facetem. Fajnie mi się z nim gadało. Miał świetne poczucie humoru no i był mega przystojny. Praktycznie cały czas patrzyłam się na jego usta. To jak je oblizywał. Nie do opisania. A pomyśleć, że byłam taka smutna. I wystarczyła jedna rozmowa na poprawienie humoru. W pewnym momencie nastała między nami cisza. Jack przybliżył się do mnie i spojrzał mi głęboko w oczy, po czym lekko musnął moje wargi. Nie zdążyłam oddać pocałunku, bo poczułam jak Jack odrywa się ode mnie. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam Harrego. 
_______________________________________________________________
Cześć . ^^
Miała być kolejna część Liasia, ale nie mam na niej tymczasowo pomysłu, więc jest Harry. 
Postaram się jak najszybciej coś wymyślić. 
A co do tego imagina to proszę o komentarze, bo są one dla mnie bardzo ważne .
No i są dla mnie motywacją do dalszej pracy . 
I mam nadzieję, że imagin sam w sobie nie jest najgorszy i się spodoba. 
~N

niedziela, 16 czerwca 2013

#36 Louis | cz.3



Pisane przy:

More Than This .
Over Again .
Crawl. by Lou .


- Może wrócimy do domu? - zapytałam cicho.
Louis popatrzył na mnie z wdzięcznością i powoli wstał z miejsca. Złapał mnie za rękę i zaczął szybkim krokiem oddalać się od naszych znajomych. Odwróciłam się i tylko ruchem warg przekazałam im ciche "przepraszam". Patrzyli na nas trochę zszokowani, ale muszą to zrozumieć. Już prawie biegliśmy, żeby znaleźć się jak najszybciej w samotności. Przemierzyliśmy alejki i długą ulicę, na której końcu stały nasze domy. Przez całą drogę nie odezwaliśmy się ani słowem. Zatrzymaliśmy się na środku ulicy, na której jeżdżące samochody to była naprawdę rzadkość. Lou odwrócił się w moją stronę i dotkął wierzchem dłoni mojego policzka. Uśmiechnął się słabo i wyminął mnie idąc do mojego domu. Znowu nie nadążałam za jego szybkimi krokami, ale jakoś musiałam, bo wywróciłabym się pociągnięta przez jego dłoń. Sięgnął pod wycieraczkę i wyjął spod niej zapasowy kluczyk do drzwi wejściowych.
- Powinnaś go chować gdzieś indziej - powiedział ledwie dosłyszalnie.
Przekręcił klucz w zamku i wszedł do środka. Ja uczyniłam to samo i zamknęłam nas w domu. Przez chwilę panowała cisza. Louis usiadł na kanapie i patrzył się na mnie.
- Co zamierzasz teraz zrobić? - spytałam.
Jego szczęka zacisnęła się mocniej. Buzowała w nim złość. Wziął kilka głębokich wdechów i rozluźnił się trochę.
- Pojadę tam - oznajmił spokojnie. - Jak najszybciej się da.
- A później?
- Później może być już tylko gorzej - powiedział, a ja zastanawiałam się nad znaczeniem jego słów.

~*~

W pośpiechu łapał wszystkie potrzebne mu ciuchy i inne rzeczy. Patrzyłam na to wszystko ze smutkiem wymalowanym na twarzy. Zauważył to, bo nagle zatrzymał się w pół kroku i rzucił na podłogę trzymany akurat przez niego T-shirt i podszedł do mnie. Złapał moją twarz w obie dłonie i delikatnie mnie pocałował.
- Nie jadę na długo - zapewnił mnie.
- Wiem, ale... - wciągnęłam powietrze ze świstem przez łzy wypływające z moich oczu. - Ale dlaczego nie zabierzesz mnie ze sobą?
- Zabrałbym cię, ale to niebezpieczne.
- Co jest takiego niebezpiecznego? - zdziwiłam się. - Podróż do dużego miasta?
- Nie wezmę cię do miejsca, w którym ktoś może cię zabić - powiedział śmiertelnie poważnie.
- To w takim razie nie powinnam wychodzić z domu! - wyrzuciłam ręce w górę i odsunęłam się od niego.
- No dobrze! - krzyknął i przyjrzał mi się. - Ale [T.I.] tam naprawdę jest teraz bardzo niebezpiecznie.
- A od czego mam ciebie? - to retoryczne pytanie wypadło z moich ust zanim pojawił się na nich szeroki uśmiech.
Louis zawtórował mi w tym geście i przytulił mnie.
- Na jak długo? - spytałam.
- Aż wszystko się wyjaśni - odsunął się ode mnie i odgarnął niesforne kosmyki, które opadły na moją twarz zakładając je za uszy.
- Oby szybko.

Spakował moje rzeczy, a ja patrzyłam na niego siedząc na miękkim łóżku. Podszedł do mnie i wyciągnął rękę, którą z chęcią złapałam. Wstałam i wyszliśmy z domu ciągnąc za sobą dwie niezbyt duże walizki. Przeszliśmy na drugą stronę ulicy, a Lou poszedł do swojego garażu i wyprowadził z niego samochód. Wrzucił nasze walizki do bagażnika i usiadł na siedzeniu kierowcy. Usadowiłam się obok niego i już po chwili pędziliśmy przed siebie. Louis otworzył okna, a ja od razu oparłam się o nie rękami. Czułam miły powiew wiatru w moich włosach. Uśmiechnęłam się na myśl, kto siedzi obok mnie i pilnuje mojego bezpieczeństwa. Jego dłoń na chwilę znalazła się na moim ramieniu.
- O czym myślisz? - zapytał.
- O tobie - przyznałam i oparłam się o wygodny fotel wpatrując się w jego idealny profil.
Uśmiechnął się i pokręcił z rozbawieniem głową.
- A co dokładnie?
- No na przykład o tym, że mnie obronisz... - powiedziałam. - Jeśli zajdzie taka potrzeba oczywiście - dodałam szybko.
Zerknął na mnie przelotnie wzrokiem pełnym troski.
- Na pewno chcesz tam jechać? - spytał.
- Tak, chcę - odpowiedziałam dąsając się jak małe dziecko.
Louis zaśmiał się.
- Ok, ok.
- A daleko jeszcze? - dopytywałam się.
- Jeszcze trochę.
Przez moment siedzieliśmy w zupełnej ciszy, ale postanowiłam ją przerwać.
- Kochanie?
- Tak, skarbie?
- Kocham cię - powiedziałam.
- To się cieszę, bo nie jestem sam.
Spuściłam głowę z wielkim uśmiechem na twarzy i wsłuchiwałam się w miarowe uderzanie palców Lou o kierownicę.

~*~

Wysiadł z pojazdu zamykając drzwi najciszej jak potrafił, obszedł samochód i otworzył mi wyjście na zewnątrz. Wyskoczyłam zgrabnie i rozejrzałam się po okolicy. Małe sklepiki, kilka domów, jakieś banki i hotele, a wszystko wzdłuż jednej ulicy.
- To miasteczko jest bardzo małe... - przyznałam. - Myślałam, że będzie dużo większe.
Louis położył dłonie na biodrach i zastanowił się.
- Czasem w małych miastach też popełniane są zbrodnie - powiedział. - Tu każdy znał każdego i wszyscy żyli w zgodzie, więc nie było mowy o braku bezpieczeństwa.
- To w takim razie, kto to zrobił?
- Dowiemy się tego. I dopilnuję, żeby za to zapłacił.

~*~

Ze wszystkich budynków powybiegali ludzie. Wszyscy mieli broń. Zaczęło się. Każdy strzelał, a gdy trafił jego ofiara od razu padała na ziemię plamiąc drogę swoją krwią. Bolało patrzeć jak na twoich oczach giną twoi najlepsi przyjaciele. Dlatego trzeba się schować. Za rogiem będzie idealnie. Tu nikt mnie nie zobaczy. Trzeba usiąść i zwinąć się w kłębek. Ale dlaczego nagle zrobiło się tak ciemno? To czyjś cień. Ten ktoś to przecież mój ojciec. W wydaniu sprzed kilku lat. Takiego go pamiętam. Wymierzył pistolet w moją głowę.
- Przepraszam cię Louis, ale muszę to zrobić - powiedział. - To za to, że nas zabiłeś.
Moje oczy rozszerzyły się do niebotycznych rozmiarów zanim zostały zamknięte na zawsze.

Usiadłem na łóżku bardzo szybko. Mój oddech był nierównomierny. Nie dowierzałem w to, co przed chwiilą zobaczyłem i usłyszałem. To... ja?
- Lou? Co się stało? - usłyszałem zaspany głos [T.I.] zza mnie i poczułem jej ciepłą dłoń głąszczącą moje plecy, które zrosiła gęsia skórka.
Była taka bezbronna. Musiałem zapewnić jej spokój i to cholerne bezpieczeństwo, o które modlę się całymi dniami. Westchnąłem ciężko i odwróciłem się w jej stronę.
- Wszystko w porządku, kochanie. To tylko sen - powiedziałem i ułożyłem się z powrotem obok niej.
Położyła głowę na moim torsie i jak zgaduję - zaraz zasnęła. Uwielbiałem patrzeć jak śpi. Wyglądała wtedy jak anioł, który dopiero co spadł z niebios. Przepięknie. Jak to dobrze, że mogę podziwiać ją na codzień. Nie wytrzymałbym dnia bez niej. Postaram się o jej szczęście. Bez względu na konsekwencje.

Now I have to be her guardian angel.

______________________________________________________________________

No to mamy trzecią część :)
Co o niej myślicie?
Proszę was o opinie moi kochani 
O , a co do tego wyczekiwanego Nialla, postanowiłam go jednak napisać, jednak nie wiem kiedy się pojawi :D
Kocham i pozdrawiam.
                                                                                                                                          ~A

piątek, 14 czerwca 2013

#35 Liam



Z wyczekaną dedykacją dla wspaniałej Niallowej ♥

Wyszłam ze szkoły zbiegając po schodach. Pożegnałam się z przyjaciółmi i popędziłam do domu. Tamtego dnia było zakończenie roku. Byłam naprawdę w dobrym humorze przez to, że w końcu zaczęły się wakacje. Skierowałam wzrok na świadectwo, które trzymałam w dłoniach. Przyznałam, że w tym roku nawet nieźle mi poszło. Średnia 5.0. Byłam zadowolona z tego jak zakończyłam rok. Nikt ani nic nie mogło popsuć mi tego dnia. Przemierzałam centrum Londynu omijając różnorakie sklepy. Swój wzrok skupiałam na wystawach sklepów z ciuchami. Zarzuciłam włosy do tyłu i poczułam jak oblewa mnie woda. Stanęłam jak wryta i popatrzyłam na siebie. Moja biała koszula i czarne rurki pokryte były mokrymi plamkami. Spojrzałam na samochód, który wtedy obok mnie przejeżdżał. Czarne audi. Zauważyłam, że parkuje kilka kroków przede mną. Podbiegłam do auta i poczekałam, aż wysiądzie z niego kierowca. Drzwi uchyliły się, a ja zobaczyłam niezwykłego przystojnego chłopaka. Nie zważając na ten fakt wydarłam się na niego :
- Słuchaj koleś . Ja sobie kulturalnie wracam z zakończenia roku. Nie chcę, żeby ktoś popsuł mi ten dzień, bo długo na niego czekałam, a ty sobie tak po prostu jedziesz i jakby nigdy nic ochlapujesz mnie ? Sory, ale ja tego tak nie zostawię.
- Przepraszam, nie zauważyłem cię . – powiedział lustrując moją postać – Rzeczywiście jesteś trochę mokra.
- Trochę !?
- Przepraszam. Wynagrodzę ci to. Mogę odkupić ci te ciuchy, ale proszę nie rób afery. Chodź ze mną – odparł i pociągnął mnie za nadgarstek wsadzając do samochodu
- Ej ! Co ty robisz ? Zostaw mnie ! Nawet cię nie znam – chciałam wysiąść z samochodu, ale on mnie powstrzymał
- Nie jestem żadnym porywaczem. Po prostu nie chcę robić afery – zaczął rozgądać się nerwowo
- A kto na to zwróci uwagę ?
- Eee… Ty mnie nie kojarzysz ?
- No wydajesz się jakiś znajomy, ale cię nie znam .
- Jestem Liam Payne z One Direction. No i wiesz nie chcę, żeby paparazzi zrobiło z tego nie wiadomo co .
- Oołł… Przepraszam. Kompletnie nie wiedziałam . –poczułam się głupio
- Nie masz za co przepraszać. To moja wina. To ja cię ochlapałem. I jeszcze twoje świadectwo uległo małemu zalaniu . – spojrzał na kartkę papieru i wziął ją ode mnie lustrując ją od góry do dołu- Wow ! Nieźle ! Średnia 5.0 ! Świetna jesteś .
- Dzięki . – zarumieniłam się spuszczając głowę w dół
- Masz na imię [T.I.] tak ? – popatrzył na papier
- Tak.
- To co ? Zabieram cię do domu. Muszę ci to jakoś wynagrodzić. – odparł Liam
- Nie, nie trzeba. Nie będę ci robić problemu. 
- Ale to żaden problem. Wręcz przyjemność. I nie przyjmuję odrzucenia. – powiedział wciskając pedał gazu
- No dobrze. Właściwie czemu nie ? – uśmiechnęłam się
Zaczynałam lubić tego Liama. I z perspektywy czasu ucieszyłam się, że oblał mnie tą wodą, bo go poznałam. A był nie tylko przystojnym, ale też posiadającym świetny charakter chłopakiem. Przez całą drogę praktycznie nie zamykała nam się buzia. Rozmawiało mi się z nim naprawdę dobrze. W końcu dotarliśmy do jego domu. Wysiadłam z auta trzaskając mocno drzwiami.
- Wow ! To jest twój dom ? – zapytałam podziwiając stojącą przede mną willę
- Tak. Cieszę się, ze ci się podoba .
Pokierowaliśmy się w stronę drzwi. Zlustrowałam wnętrze domu i przyznałam, ze w środku jest równie ładnie jak na zewnątrz.
- Napijesz się czegoś ?  - zapytał Liam przeczesując palcami swoje włosy
- Tak, chętnie. – kiwnęłam głową
- Okej. Zaraz ci cos przyniosę i dam ci jakieś ciuchy, żebyś mogła się przebrać .
Liam zniknął mi z zasięgu wzrok zostawiając mnie sama w jego salonie. Rozglądałam się po wnętrzu. Ale mój wzrok w szczególności przykuły fotografie stojące na kominku. Podeszłam tam i zobaczyłam różnorakie ujęcia. Błądziłam wzrokiem po wszystkich stojących tam obrazkach. Ale moje zainteresowanie wzbudziło jedno szczególne. Była to fotografia, na której widniało piątka postaci. Wszyscy chłopcy. Jednym z nich był Liam stojący po lewej stronie. Obok znajdował się niebieskooki blondyn trzymający w ręku kanapkę i szczerzący się do aparatu. Dalej stał chłopak z kruczoczarnymi włosami i brązowymi tęczówkami przeczesujący swoje włosy palcami. Kolejny był śmiejący się brunet z pięknymi niebieskimi tęczówkami oraz chłopak z brązowymi loczkami i zielonymi niczym kot oczami oblizujący swoje wargi. Wszyscy byli naprawdę przystojni. Ale to jednak Liam podobał mi się najbardziej.
- Boo ! – usłyszałam za sobą i podskoczyłam lekko
- Liam ! Przestraszyłam się ! – odwróciłam się
- Hahahah. Przepraszam. – zaśmiał się – O widzę, że oglądasz moje zdjęcia.
- Tak . Podobają mi się . W szczególności to – wskazałam na trzymane przez siebie w rękach zdjęcie
- Achh.. Tutaj byliśmy w LA. To jest Niall, Zayn, Louis i Harry. To z nimi jestem w zespole. Są naprawdę niesamowici. A tu masz coś do przebrania. Tam jest łazienka.
Weszłam we wskazane przez Liama mi pomieszczenie i szybko założyłam dane mi rzeczy. Zwykłe szorty i koszulka. Przeczesałam dłońmi włosy i wróciłam do Liasia. 
- Już jestem . – uśmiechnęłam się
- Świetnie wyglądasz. – odparł oblizując usta
Spędziłam u Liama dobre kilka godzin. I nie chciała wychodzić, aczkolwiek kiedyś musiało się to skończyć. Najpierw graliśmy na playstation, potem robiliśmy ciasto miejąc przy tym niezłą zabawę, bo ani ja ani on nie mieliśmy pojęcia o gotowaniu, a później zwyczajnie siedzieliśmy i objadaliśmy się zrobionym przez nas jedzeniem.
- Powiem ci, że wyszło nieźle co ? – powiedziałam z wypchaną ciastem buzią
- Mi też smakuje. – zaśmiał się Liam – Masz rzęsę na policzku. Pomyśl sobie życzenie, a potem powiedz, na którym.
Chciałam, żeby tak nie kończyła się nasza znajomość.
- Eee… na prawym . – odparłam
- Dobrze ! – uśmiechnęłam się na jego słowa i miałam nadzieję, że ten przesąd się sprawdzi
- O kurcze ! Już 19 . A ja jeszcze nie wróciłam do domu. Na szczęście moich rodziców jeszcze nie ma. Ale to nie zmienia faktu, że muszę już lecieć. – zasmuciłam się lekko
- Ochh.. No dobrze . – pokierowaliśmy się do drzwi
- Muszę się jeszcze przebrać . – przypomniałam sobie nagle
- Zatrzymaj sobie te ubrania dla siebie. Taka pamiątka po mnie, a tu są twoje rzeczy – podał mi reklamówkę
- Dziękuję .
Staliśmy tak w bezruchu. Liaś przybliżył się do mnie tak, że nasze klatki piersiowe uderzały o siebie. Popatrzyłam w jego głębokie tęczówki. Nie wiedziałam co zrobić. Nasze oddechy mieszały się ze sobą. Nagle Liam musnął moje wargi. Oddałam jego ruch. Położyłam dłonie na jego włosach i pociągnęłam lekko ich końcówki sprawiając, że chłopak cicho jęknął. Oderwaliśmy się od siebie patrząc sobie w oczy. Nie wiedziałam co powiedzieć. Między nami chwilę trwała cisza, ale przerwał ją Liam :
- Masz ochotę może ze mną gdzieś wyjść ?
- Jasne, że tak. Tu masz mój numer . – podałam mu karteczkę, którą zawsze nosiłam przy sobie z moim numerem
- Dziękuję . To ja zadzwonię .
Pomyślałam, że teraz mój ruch. Stanęłam na palcach i wpiłam się delikatnie w usta Liama.

- Już się nie mogę doczekać – odparłam posyłając chłopakowi szeroki uśmiech i wychodząc z mieszkania. 
__________________________________________________________________ 
Tak, wiem . Znowu Liaś . ♥
Ale tylko on mi pasował do tego pomysłu, a nic innego nie przychodziło mi na myśl.
Imagin nie jest jakiś świetny, ale mam nadzieję, że się spodoba i proszę o komentarze . ^^
~N