j

j

sobota, 20 kwietnia 2013

#10 Zayn | cz.1


Przedstawiam wam [T.I.]
Właściwie jeszcze jej nie ma.
Jeszcze siedzi na lotnisku Heathrow i płacze. Ma na koncie osiem tysięcy funtów i złamane serce. Serce zostało złamane przez pewnego Mike'a, Anglika, którego [T.I.] poznała w Warszawie, dwa lata wcześniej. Mike Anderson nie przypominał Anglików z powieści, nie był chłodnym angielskim draniem. Był gorącym angielskim draniem. Po dwutygodniowym romantycznym związku Mike wyjechał urzeczony [T.I.], a [T.I.] pozostała w Warszawie, urzeczona angielskim kochankiem. Po następnych dwóch miesiącach gorącej wymiany e-mailowej [T.I.] wylądowała wraz z samolotem Boeing 737 na Heathrow i padła w ramiona Mike'a. Nieco później okazało się, że Mike ma półroczną córeczkę, a jeszcze później okazało się, że do córeczki dołączona jest jej mama, Julie, prawowita małżonka, która nie słyszała nic o rozwodzie ze swoim mężem Mike'em Andersonem.
Dla [T.I.] rozmowa w języku angielskim z żoną Mike'a była niezmiernie ważna nie tylko dlatego, że okazało się, że angielski [T.I.] jest zupełnie OK, ale z zupełnie innych przyczyn, których skutkiem jest to, że [T.I.] właśnie siedzi na lotnisku i płacze, choć jeszcze wczoraj strasznie klęła i krzyczała. Również niezłym angielskim.
______________________________________________________________________

Przedstawiam wam Zayna.
Właśnie zbiega po schodach. Jest tych schodów dużo, bo Zayn wynajmuje mieszkanie na strychu. Albo wynajmuje podrasowany strych na mieszkanie. Płaci niedużo, ale za to musi wysłuchiwać wszystkiego, co pan Will, z drugiego mieszkania na strychu, ma do powiedzenia na temat świata, pieniędzy, życia, rządów oraz seriali telewizyjnych. Pan Will bowiem jest właścicielem strychu i człowiekiem, który lubi kontakt z ludźmi, ale nie lubi rządu oraz seriali telewizyjnych. A wie o nich wszystko, ponieważ wroga trzeba poznać, panie Zayn. Pan Will jest rencistą. Zayn jest malarzem.
Od czasu do czasu udaje mu się sprzedać jakiś obraz, ale ponieważ nie może się całkiem odzwyczaić od jedzenia, zarabia na życie, pomagając przy remontach. Umie kłaść kafelki, malować ściany. Robi to częściowo przed przyjaciółmi, bo trochę się wstydzi.
Poza tym, że maluje ściany i płótna, Zayn leczy obolałą duszę.
Dusza Zayna ucierpiała bardzo, kiedy pewna kobieta, której imienia Zayn nie wymienia, pewnego dnia wyprowadziła się z jego strychopracowni i powiedziała, że musi wszystko przemyśleć na spokojnie, skoro mają być razem.
Myślała intensywnie w towarzystwie innego pana. Zayn natknął się na nich w okolicach London Eye. Byli tak zajęci sobą, że nie zwrócili na niego uwagi. A towarzysz dziewczyny nie wyglądał na faceta, który próbuje jej pomóc w myśleniu nad związkiem z Zaynem. W związku z czym Zayn stracił serce i zaufanie do kobiet.
Bywa i tak.

~*~

Podążałam wąską dróżką. Mijałam domy, sklepy, kioski, markety, wysokie budynki, ogromne galerie, parki, place rozrywki, parkingi... Szłam, szłam, szłam... i można powiedzieć, że to tyle. Dojście do mieszkania Carole z tego wielkiego, zatłoczonego lotniska wymagało dużo cierpliwości i czasu. Nie spieszyło mi się jednak. Musiałam dobrze przemyśleć swój problem. Moje rozumowanie wyglądało mniej więcej tak: był romans, jest spotkanie, będzie jedno wielkie nic. A wszystko z jego powodu. Z powodu tego bezmyślnego, niewiernego dupka, który myśli tylko i wyłącznie o sobie. A ja? Myślałam, że będzie jak w bajce. Że ułożę sobie życie u jego boku. Zawiodłam się. Idiotka.
Przebierałam w tych myślach już dzisiaj kilkakrotnie i za każdym razem beczałam jak dziecko. Tak było i teraz. Nie mogłam powstrzymać łez cisnących się do moich oczu. Pozwoliłam im spokojnie wypłynąć. Wybadać teren moich i tak już mokrych od londyńskiej pogody, policzków i spaść na czerwoną kostkę miejskiego chodnika. Dobrze znałam smak tego płynu. Słony smak. Ale też na pewno coraz bardziej gorzki.
Uczucie w moim sercu? Nie do opisania. Ból. Zazdrość. Smutek. Wściekłość. Szok.
Jak można kogoś tak perfidnie okłamać?! On potrafił. To przez niego teraz płaczę. Teraz użalam się nad sobą. Większość facetów to dupki. A większość większości to ci „wykorzystujący do celów rozrywkowych”...
To tutaj?
Byłam tu już kilka razy, ale i tak nigdy nie wiem czy trafiłam pod właściwy adres. Chyba tutaj.
Wcisnęłam na domofonie dumnie wyglądającą liczbę 423. Jeden sygnał. Drugi.
Proszę, Carole, przynajmniej ty mnie nie zawiedź. Piąty. Szósty...
- Halo?
- Och, Carole, jak dobrze, że cię zastałam. Zaopiekujesz się przyjaciółką z depresją przez jakiś czas?
- [T.I.] !! Jasne! Wchodź.
Drzwi się otworzyły. Weszłam do przestronnej klatki schodowej i udałam się w stronę najbliższej windy. Chwilę później jechałam tą windą na dwunaste piętro. Tak, dwunaste. Nawet nie chciałam myśleć, co mogłoby się stać gdybym miała dojść do jej mieszkania po schodach. Nie dla mnie takie wyczyny. Winda się zatrzymała i otworzyła swoje bogato zdobione, rozsuwane drzwi. Ja się tu kiedyś zgubię. Jak słowo daję. I jeszcze tylko dojść do końca korytarza. Ostatnie kroki.
Zapukałam do ciemnobrązowych drzwi ze złotą tabliczką, na której wygrawerowane było nazwisko i numer mieszkania.
______________________________________________________________________

Witam wszystkich :)
Wracam z pierwszą częścią Zayna ♥
Taki trochę inaczej pisany, ale mam nadzieję, że się spodoba :D
Pozdrawiam.
                                                                                                                                             ~A

1 komentarz: