-
Zrozum, młodzieńcze, że to ci się z pewnością przyda w
przyszłości.
Ta,
jasne. Może w bardzo odległej przyszłości.
Szczerze
to dziwię się, że jeszcze się stąd nie wyprowadziłem. Ale na
nic innego mnie nie stać. Przynajmniej na razie.
Chciałbym
mieć natchnienie. Namalować coś, co spodobałoby się ludziom.
Zasłynąć. Na razie nie jest mi to dane. Ale za to doświadczenie
jakie nabędę, jak to powiedział pan Will, z pewnością przyda mi
się w przyszłości.
-
Starym ludziom trzeba wierzyć.
Wpatrywałem
się w puste płótno. Mój cel: znaleźć sobie model, kogoś kto z
chęcią by pozował i miałby nieprzyzwoitą urodę. Stworzyłbym
wtedy prawdziwe dzieło.
- Czy
ty mnie w ogóle słuchasz człowieku? - głos mojego sąsiada wyrwał
mnie z zamyślenia.
- Tak,
tak. - odpowiedziałem szybko. - Myśli pan, że kiedyś będę
bogaty?
Pan
Will zastanowił się chwilę.
- Nawet
jeśli będziesz biedny, to i tak będziesz dobrym człowiekiem.
Wezmę
sobie to do serca. On jednak umiał powiedzieć coś z sensem.
-
Przepraszam, ale muszę wyjść. - rzuciłem. Złapałem płaszcz i
wyszedłem z mieszkania. Zbiegłem szybko po schodach.
Po
chwili poczułem, jak na moją twarz skapują pojedyncze kropelki
deszczu. Codziennie chodziłem na spacer tą ulicą. Oglądałem
wystawy sklepowe przez mokre szyby, mijałem dobrze mi znane domy i
wielki park. Zachodziłem tam czasami, żeby odpocząć od zgiełku.
Nie
powinienem znaleźć kogoś kto pocieszyłby mnie w trudnych
chwilach? Zrozumiał, podpowiedział, pokochał...
Wysoki
blok mieszkalny.
Ktoś
wychodził. Niewiele myśląc, złapałem zamykające się drzwi i
wszedłem do środka. Poczekałem chwilę na zjeżdżającą windę.
Wsiadłem.
Zamknąłem oczy i wcisnąłem jakiś przycisk. Chwilę to trwało,
ale wreszcie drogo wyglądająca winda otworzyła swoje wrota. Ciemny
i długi korytarz mnie nie zniechęcił. Tak naprawdę, nie wiem po
co tu przyszedłem. Może los ciągnął mnie do kogoś? Kto wie.
Chyba tylko on.
Na
końcu korytarza napotkałem ciemne drzwi.
423.
Zapukać?
Co mi szkodzi?
*T.I.*
Siedziałam
otulona ciepłym kocykiem i popijałam gorącą czekoladę. Carole
poszła na chwilkę do sklepu kupić wodę, owoce itd. Jednym słowem
zakupy.
Od
kilku dni mieszkałam u przyjaciółki
Nagle
usłyszałam pukanie do drzwi. Nie chciało mi się wstawać, ale
ktoś widocznie bardzo chciał dostać się do środka, bo nie
odpuszczał. Wyczołgałam się z kanapy i przelotnie spojrzałam w
lustro. Miałam spuchnięte i zaczerwienione od płaczu oczy. Może i
nie wyglądałam zbyt pięknie, ale włosy mi się układały. Miła
odmiana.
Przekręciłam
klucz w zamku i powoli otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się
wysoki brunet o brązowych oczach. Widziałam go po raz pierwszy w
życiu.
-
Cześć, jestem Zayn. - przedstawił się. - Przyszedłem tu, bo
chciałem poznać kogoś nowego. Naprawdę tego potrzebuję... -
zawiesił się. Wpatrywał się we mnie i jego uśmiech powoli znikał
z twarzy. - Co się stało? Dlaczego płaczesz?
Jego
głos zrobił się zaniepokojony.
-
Jestem [T.I.]. Facet wystawił mnie do wiatru i zostawił mnie na
lotnisku dla swojej żony i córeczki. Wystarczy?
Wypowiedziałam
to i rozpłakałam się. Chłopak podszedł do mnie i mocno
przytulił. Moje łzy wsiąkały w materiał jego koszulki. Nie
powinnam tulić się do człowieka, którego poznałam kilka chwil
temu, ale naprawdę potrzebowałam teraz czyjejś bliskości.
Potrzebowałam kogoś, kto mógłby mnie pocieszyć.
Po
jakimś czasie wyplątałam się z jego objęć i pokazałam Zaynowi
ręką, że może wejść do mieszkania. Mój gość wykonał
polecenie i zaraz siedział razem ze mną na białej kanapie
popijając gorącą czekoladę.
________________________________________________________________________
Hejoo .!
Część druga do usług :D
Może nie za dużo tu się dzieje, ale obiecuję, że to się zmieni :)
Pozostawiam tą część waszej ocenie ♥
Pozdrawiam.
~A
~A
super czekam na nexta
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i zapraszam do mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://just-you-and-one-direction.blogspot.com/
Agan :* ♥