Imagin inspirowany piosenką Taylor Swift - Stay Stay Stay .♥
Siedziałam
jak na szpilkach gotowa, gdy drzwi się otworzą wyrzucić z siebie
wszystko co leżało mi w tej chwili na sercu. Trzymałam w mocno
zaciśniętej dłoni telefon, którego używałam przeszło godzinę
temu. Czekałam na twój powrót, a złość buzowała we mnie od
środka. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę cię o to oskarżać,
ale... jednak to musiało się stać. Byłam coraz bardziej pewna
swoich zarzutów wobec ciebie i chciałam ci to jak najszybciej
uświadomić. Spojrzałam na zegarek leżący na szafce obok mnie.
Spóźniałeś się. Było to kolejne potwierdzenie moich teorii.
Miałeś wrócić po piętnastu minutach. Dzieciakom w szkole
minęłaby lekcja, a ciebie nadal nie było. Jeśli sądzisz, że
ujdzie ci to na sucho to się mylisz.
Usłyszałam
szczęk przekręcanego zamka i do mieszkania wszedłeś ty. Zapaliłeś
światło w przedpokoju, gdyż siedziałam dotychczas w całkowitych
ciemnościach. Słyszałam jak zrzucasz ze stóp swoje buty i
odwieszasz kurtkę. Twoje powolne kroki zmierzały w stronę pokoju,
w którym się znajdowałam. Były coraz głośniejsze, aż w końcu
i tu zrobiło się zaskakująco jasno za twoją sprawą. W drzwiach
ukazała się twoja wysoka postać. Miałeś na sobie obcisłe,
czarne rurki, które tak sobie upodobałeś, zwykły biały
podkoszulek i kolorową koszulę w kratę, która była rozpięta
tak, by pokazywać twoje napięte mięśnie i pięknie wyrzeźbione
ciało. Poprawiłeś swoje roztrzepane loki i spojrzałeś w moją
stronę oblizując usta. Poderwałam się z kanapy i podeszłam do
ciebie, a ty zrobiłeś jeden krok w tył, chyba w obawie, że coś
jednak mogę podejrzewać. W moich oczach byłeś zaskoczony, a może
nawet przerażony, ale zaraz twoja twarz rozpromieniła się i świat
ujrzał te prześliczne dołeczki formujące się za każdym razem,
gdy się uśmiechałeś. Starałam się nie odwzajemniać tego gestu,
co było bardzo trudne. Twoje zielone oczy chciały mnie rozproszyć,
świdrując mój wzrok i co chwila pokazując małe iskierki.
Malinowe usta otworzyły się lekko oczekując na dalszy rozwój
wydarzeń. Z trudem odwróciłam wzrok od twojej idealnej twarzy i
wbiłam go w podłogę zbierając w sobie siłę do walki. Gdy byłam
już gotowa podniosłam głowę i ponownie byłam zmuszona zmierzyć
się z twoim przeszywającym spojrzeniem. Zacisnęłam mocno powieki
i spodziewając się najgorszego wyrzuciłam z siebie to, co miałam do powiedzenia.
-
Zdradzasz mnie? - spytałam patrząc ci głęboko w oczy, które
powoli zmieniały swoje rysy na najbardziej zdziwione jakie w życiu
widziałam.
Za
to moje własne tęczówki zachciały być przykryte warstwą
przezroczystej, słonej cieczy znanej bardziej jako łzy. Nie mogłam
im na to pozwolić. Musiałam pozostać silna i nie poddawać się na
samym początku. Jednak emocje towarzyszące samemu faktowi, że
mogłeś mnie zdradzić były nie do zniesienia. Nie chciałam
przyjąć tego do swojej świadomości. Zawsze chciałam, żebyś
został ze mną do końca, więc sama myśl o tym, że mogę cię
stracić przez twoją niewierność nie pozwalała mi zachować
spokoju. Byłeś jedyną osobą, która potrafiła mnie zrozumieć.
Która cieszyła się, gdy ja się cieszyłam i płakała, gdy ja
byłam smutna. Czasem obrażałam się za byle głupotę, ale ty
wiedziałeś, że to nic takiego i że tylko tak się z tobą bawię.
Wściekałam się wtedy, a ty uważałeś to za bardzo zabawne i
przez resztę dnia śmialiśmy się z mojego zachowania.
W
taki właśnie sposób pojedyncza łza spłynęła po moim policzku
powodując, że zacząłeś szybko oddychać, a twoja twarz wyrażała
ból i smutek. Zdziwienie zmieniło się w troskę. Dotknąłeś
delikatnie mokrej skóry mojego policzka nie chcąc, żebym cię
odrzuciła. Bałeś się, że mogę odejść. Przejechałeś kciukiem
wzdłuż linii mojej żuchwy i zatrzymałeś się na ustach.
Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, podczas gdy ty badałeś każdy
detal mojej twarzy. Twoje oczy zaszkliły się, ale nie pozwoliłeś
sobie się rozkleić.
-
Nie zdradziłem cię i nigdy nie zamierzam – powiedziałeś cicho,
a ja się wreszcie ocknęłam.
Odsunęłam
twoje ręce i przebiegłam na drugi koniec pokoju. Zatrzymałam się
obok wysokiej lampy i patrzyłam na ciebie zaskoczonego moim
zachowaniem. W tamtej chwili nie wiedziałam czy mogę ci uwierzyć.
Co z tego, że jesteśmy ze sobą bardzo długo i zdążyłam ci
zaufać. Teraz nie byłam pewna twoich słów. Mogłam jedynie
domyślać się prawdy.
Zacisnęłam
dłonie i poczułam, że w jednej z nich nadal trzymam swój telefon.
Rzuciłam nim przez cały pokój, a ty w ostatniej chwili zrobiłeś
unik przed moim atakiem. Pokręciłam głową z niedowierzaniem i
wróciłam do ciebie. Zaczęłam dźgać cię palcem w tors, a ty
tylko patrzyłeś się na moje poczynania. Prychnąłeś z
rozbawieniem. Zadarłam głowę do góry i napotkałam się z twoim
spokojnym i poważnym spojrzeniem.
-
Pogadajmy jutro, dobrze? - spytałeś cicho, a chrypka słyszalna w
twoim głosie koiła moje skołatane nerwy. - Jesteś zbyt
zdenerwowana... - powiedziałeś i pocałowałeś mnie w czoło.
Uśmiechnąłeś
się pocieszająco ostatni raz i wspiąłeś się po schodach na
górę. Tego dnia więcej cię nie widziałam. Położyłam się na
kanapie w salonie i przykryłam kocem. Zasnęłam prawie od razu
myśląc o tym co mogę od ciebie jutro usłyszeć i formując różne
warianty odpowiedzi.
~*~
Odkąd
wstałam chodziłam w tą i z powrotem po całym domu niecierpliwiąc
się. Wiedziałam, że byłeś śpiochem i budziłeś się dużo
później ode mnie, ale teraz chciałam abyś jak najszybciej znalazł
się przy mnie i wyjaśnił mi wszystko. Gdzieś czytałam, że podobno nie powinno się
zostawiać spraw nierozwiązanych.
Pewnie
przez to warknęłam głośno i wbiegłam po schodach na piętro.
Zatrzymałam się przed drzwiami naszego wspólnego pokoju i bez
pukania wparowałam do środka. Wzdrygnąłeś się lekko słysząc
hałas i przekręciłeś się na łóżku w moją stronę. Przetarłeś
zmęczone oczy i ziewnąłeś przeciągle. Popatrzyłeś się na mnie
i na twojej twarzy od razu zagościł uśmiech.
-
Czekam na ciebie na dole – powiedziałam ostro lustrując wzrokiem twoje
ciało, ale widząc ciebie opadającego z powrotem na poduszki dodałam.
- Za pięć minut.
Podniosłeś
się na łokciach i przygryzłeś wargę. Zamknęłam drzwi
trzaskając nimi i wróciłam do kuchni. Zdążyłam zjeść malutką
kanapeczkę, bo więcej nie potrafiłam w siebie wcisnąć.
Usłyszałam stukanie na górze.
Przypomniałam
sobie każde nasze upadki i powroty. Tyle razy mieliśmy kryzys, ale
ty zawsze przy mnie zostawałeś. Nie chciałeś odejść. Jednak
przez wczorajsze wydarzenia prawie zerwaliśmy. Dotarło do mnie, że
nie mogę doprowadzać do takich sytuacji, bo chciałabym spotykać
się z tobą całe życie. Musimy znaleźć jakieś porozumienie.
Uśmiechnęłam
się lekko i odwróciłam tyłem do blatu. Przede mną stałeś ty w
czarnym podkoszulku z logo rolling stones'ów i wczorajszych rurkach.
Swoje kasztanowe loki przykryłeś futbolową czapką. Patrzyłeś na
mnie tymi swoimi zabójczo pięknymi zielonymi oczami i uśmiechałeś
się rozbawiony moim zaskoczeniem. Odepchnęłam cię delikatnie
kładąc rękę na twoim torsie. Wyminęłam cię i udałam się do
salonu. Stanęłam na środku pomieszczenia i gdy usłyszałam, że
ty dołączyłeś już do mnie odwróciłam się i zaczęłam mówić.
-
Musimy o tym pogadać – odparłam, a ty stałeś z rękami w
kieszeniach.
Podszedłeś
kilka kroków w przód zachowując jednak między nami pewną
odległość. Oblizałeś usta i przekrzywiłeś głowę.
-
Dobra, porozmawiajmy – powiedziałeś i czekałeś na moją
reakcję.
Podeszłam
do ciebie bliżej i ciągle patrząc ci w oczy kontynuowałam swoją
wypowiedź.
-
Wiesz, że jesteś dla mnie wszystkim? Nie potrafię przeżyć
jednego dnia bez ciebie... Jesteś inny. Przed tobą spotykałam się
tylko z idiotami, którzy myśleli tylko i wyłącznie o sobie.
Wykorzystywali mnie nawet do najprostszych czynności. Ty taki nie
jesteś. Otwierasz mi drzwi, nosisz moje zakupy, chociaż czasem jest
ich o wiele za dużo na jedną osobę. – przerwałam i zaśmiałam
się. - Może i zajęło ci trochę czasu, żeby poznać mnie, moje
uczucia i marzenia, ale dlatego, że poświęciłeś mi kawałek
swojego życia wiesz jaka jestem i co mnie śmieszy, a co nie.
Uwielbiam się z tobą spotykać, słyszeć twój głos i śmiać się
razem z tobą. - pokonałam odległość dzielącą nas i przysunęłam
się do ciebie, a ty delikatnie położyłeś swoje dłonie na moich biodrach. - Myślę, że najlepiej będzie jeśli zostaniemy ze
sobą na zawsze. Inaczej mogłoby się to źle skończyć –
zakończyłam swój monolog i pozwoliłam wreszcie dojść ci do
głosu.
Jedyne
czego bałam się w tej chwili to to, że nagadałam się na marne i
ty nie czujesz tego samego i chcesz to po prostu zakończyć.
-
Masz rację – przyznałeś zerkając na moje usta. - Będzie
dobrze, jeśli ze sobą zostaniemy. Chyba nie masz wyboru, bo ja cię
kocham i nigdy nie przestanę.
-
Nie dajesz mi wyjścia – powiedziałam i nie czekając dłużej
wpiłam się w twoje usta.
Szybko
odwzajemniłeś pocałunek i nie dawałeś mi się od ciebie oderwać.
Nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie. Jeden dzień bez smaku
twoich warg był dniem straconym. Nie chciałam cię nigdy tracić. W
tamtej chwili myślałam tylko o tym jak spędzimy nasze całe życie.
I
think that it's best if we both stay...
______________________________________________________________________
To tyle ode mnie :)
Nie będzie mnie w weekend także nie będę mogła pisać, więc następnego imagina będziecie się mogli spodziewać pewnie najwcześniej w poniedziałek/wtorek ♥
Jak zwykle proszę o jakieś wasze opinie i do następnego ! :D
Kocham i pozdrawiam.
~A
Słodkii *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)
Agan :*
Zostałaś nominowana do Versatile Blogger!!
UsuńWięcej szczegółów na naszej stronie:
http://just-you-and-one-direction.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger-ponownie.html
Zostałaś nominowana do The Liebster Award :)
OdpowiedzUsuńwięcej informacji znajdziesz u mnie na http://onedirection-nowezycie.blogspot.com/. Gratulacje ;)