j

j

piątek, 5 lipca 2013

#44 Louis | cz.1


Powoli usiadłam na łóżku przeciągając się długo. Kto wysyła smsy w środku nocy? Rozejrzałam się po pokoju. Było jednak zaskakująco jasno. Sięgnęłam po telefon leżący na szafce. Już wiemy, kto jest taki mądry.

Od: [I.T.P.]
Wyczołguj się spod tej kołdry i przychodź szybko do mnie.
Muszę ci coś powiedzieć.

Zerknęłam przelotnie na zegarek. Zaraz... co? Przypatrzyłam się uważnie godzinie wyrytej jak byk czerwonymi śladami na czarnym, gładkim tle. 9:45.
Spojrzałam w stronę okna, które było zasłonięte pomarańczową roletą. Podbiegłam do niego i wpuściłam do swojej sypialni trochę światła. Od razu inaczej. Postanowiłam, że skoro moja przyjaciółka ma mi coś tak ważnego do przekazania, że nie mogła zwyczajnie zadzwonić, powinnam szybko się ogarnąć i ją odwiedzić.
Wyjęłam z szafy pierwsze lepsze ciuchy i poszłam do łazienki. Założyłam szary sweterek i obcisłe jasne dżinsy. Rozczesałam swoje długie brązowe włosy zostawiając je rozpuszczone. Przerzuciłam je przez ramię i złapałam za szczoteczkę. Umyłam w pośpiechu zęby i byłam gotowa. Zbiegłam po schodach, w pośpiechu prawie się na nich wykładając. Założyłam moje różowe vansy i złapałam klucze leżące na półce. Wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi.
Droga do domu [I.T.P.] nie zajęła mi dużo czasu. Zapukałam do mahoniowych drzwi. Dziewczyna, która mi je otworzyła nie przypominała osoby, z którą znam się od kołyski. Tamta była zawsze uśmiechnięta i pełna życia, a obecna tutaj była przerażona i blada. Wpuściła mnie i nie zwlekając dłużej zaczęła mówić.
- [T.I.] proszę cię, musisz mi pomóc. To straszne...
Szybkim ruchem ściągnęłam buty i udałam się do jej pokoju. Siedziała przy biurku klikając nerwowo myszką na ekranie komputera. Rozsiadłam się na łóżku.
- Co się stało? - zapytałam, a ona spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.
- Pamiętasz takiego chłopaka, który zawsze nawiedzał mnie w szkole i poza nią też? - odezwała się, a ja tylko pokiwałam głową. - On tutaj był.
Nie wiedziałam, jak zareagować. Ten idiota, który łaził za nami po całym terenie szkoły był nie do zniesienia. Nikt za nim nie przepadał, a już zwłaszcza moja roztrzęsiona przyjaciółka. Był obrzydliwy, gruby i na dodatek chyba się w niej podkochiwał. Chciał za wszelką cenę się z nią spotkać i jak widać – udało mu się. Miał szczęście, że wybrał sobie uległą dziewczynę.
- Po co on tu przyszedł?
- Wiesz, że jest kiepski z matmy... - powiedziała. - Ja jakoś sobie radzę i chciał, żebym pomogła mu nauczyć się do kartkówki.
- Nie mogłaś mu powiedzieć, że.. nie wiem... gdzieś jedziesz? - wymieniałam. - Albo, że przyjeżdża do ciebie jakaś ciocia czy ktoś?
- Ja nie potrafię kłamać. Zauważyłby, że coś jest nie tak.
- No co ty. Z jego myśleniem to mogłoby być trudne – powiedziałam na co obie się zaśmiałyśmy. - Skoro już ochłonęłaś... idziemy gdzieś? - zapytałam. - Nudno tu już.
- Może pójdziemy na jakieś lody, co ty na to?
- Ok , nie mam nic do stracenia.

~*~

Udałyśmy się w stronę najbliższej lodziarni. Wakacje dopiero się zaczęły, a my jeszcze nie zaczęłyśmy naszych codziennych wypadów na miasto, chodzenia po sklepach i ogólnych wygłupach jakie miały miejsce poprzedniego roku.
Dotarłyśmy do małego lokalu. Popchnęłam delikatnie szklane drzwi, które łatwo mi ustąpiły. Moje ciało owiał przyjemny chłód klimatyzowanego pomieszczenia, co było miłą różnicą z upałem szalejącym na dworze. Przy stolikach nikogo nie było. To zapewne wina temperatury – nikomu nie chce wychodzić się na zewnątrz. Podeszłam do lady i zadzwoniłam dzwonkiem. Za chwilę po drugiej stronie wysokiego blatu pojawił się chłopak na oko w moim wieku. Brązowe włosy postawione na żel, piękne błękitne oczy i cudowny uśmiech. Zamiast odezwać się choćby słowem, dalej utrzymywał ze mną tylko kontakt wzrokowy. Zatapiałam się w jego tęczówkach. Byłam zbyt zdezorientowana, żeby go przerwać.
- W czym mogę służyć? - spytał w końcu, a ja ocknęłam się na dźwięk jego melodyjnego głosu.
- Emm .. Poprosimy... - spojrzałam w bok, gdzie powinna stać moja przyjaciółka, ale... jej nie było.
Gdzie ona się mogła podziać? Przecież jeszcze przed chwilą stała obok mnie.
- Coś się stało? - jego głos znów rozbrzmiał w pustym lokalu.
Nie do końca pustym. Byliśmy tylko my dwoje.
- Nieważne – powiedziałam patrząc na niego z powrotem. - Poproszę jednego loda z maszyny.
Stał niewzruszony w miejscu i patrzył mi w oczy. Spuściłam wzrok, ale kątem oka dostrzegłam, że się uśmiecha. Podszedł do maszyny i zerknął na mnie.
- Jaki smak?
- Waniliowy – odparłam i odeszłam szybkim krokiem do stolika.
Usiadłam na przezroczystym krześle nie chcąc, aby tajemniczy chłopak zobaczył moje rumieńce. Przyglądałam się swoim paznokciom pomalowanym na granatowy kolor rozmyślając, gdzie mogła się podziać [I.T.P.]. Poczułam na sobie czyjeś natarczywe spojrzenie. Podniosłam głowę i zobaczyłam jak opiera się o ladę przygryzając wargę. Mój oddech stał się nierównomierny. Wstałam i wróciłam, żeby zapłacić za swój deser. Zaczęłam grzebać w portfelu w poszukiwaniu odpowiedniej ilości pieniędzy.
- To będzie 3.50 – powiedział tuż nad moim uchem przez co moje ciało przebiegł dreszcz.
Położyłam należność na blacie i spojrzałam w górę. W miejscu, w którym stał chłopak, nie było nikogo. Odwróciłam się w prawo i aż podskoczyłam. Stał przede mną i przekrzywiał głowę. Oblizał usta i podszedł do mnie bliżej. Dzieliło nas może kilkanaście centymetrów. Nagle on pokonał i tę odległość składając na moich ustach przedłużający się pocałunek. Stałam oszołomiona, nie próbując ruszyć się nawet o krok. On po chwili oderwał się ode mnie i zaczął zmierzać na zaplecze. Ostatni raz odwrócił się do mnie i uśmiechnął się.
- Jestem Louis – powiedział i zniknął za brązową zasłoną.
Moje serce nadal biło jak oszalałe, a oddech nie miał zamiaru się unormować. Zabrałam swoje roztapiające się powoli lody i wybiegłam na prawie pustą ulicę. Przełknęłam gulę, która uformowała się w moim gardle. Zaczęłam iść chodnikiem wijącym się wzdłuż drogi. W mojej głowie pojawiały się nieskończone ilości pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Kim jest Louis? Co powinnam zrobić? I najważniejsze, gdzie jest [I.T.P.]?

I have nothing to lose.
______________________________________________________________________

Wyprzedziłam Natalię i dodaję pierwszą część Louisa :3
Komentujcie , jak wam się podoba pomysł na tego imagina i czy mam pisać następną część :)
Znajduję czas na pisanie imaginów i kolejnych rozdziałów TEGO bloga , więc jak narazie jest ok :D
Oczywiście zapraszam was do czytania go i zostawiania swoich opinii, jakie by one nie były ♥
Kocham i pozdrawiam.
                                                                                                                             ~A

1 komentarz:

  1. Awwww... Jaki Lou jest szybki :P
    Już nie mogę się doczekać kolejnej części :)
    Agan :*

    OdpowiedzUsuń