j

j

piątek, 26 lipca 2013

#49 Harry


Imagin inspirowany piosenką Taylor Swift - Stay Stay Stay .♥

Siedziałam jak na szpilkach gotowa, gdy drzwi się otworzą wyrzucić z siebie wszystko co leżało mi w tej chwili na sercu. Trzymałam w mocno zaciśniętej dłoni telefon, którego używałam przeszło godzinę temu. Czekałam na twój powrót, a złość buzowała we mnie od środka. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę cię o to oskarżać, ale... jednak to musiało się stać. Byłam coraz bardziej pewna swoich zarzutów wobec ciebie i chciałam ci to jak najszybciej uświadomić. Spojrzałam na zegarek leżący na szafce obok mnie. Spóźniałeś się. Było to kolejne potwierdzenie moich teorii. Miałeś wrócić po piętnastu minutach. Dzieciakom w szkole minęłaby lekcja, a ciebie nadal nie było. Jeśli sądzisz, że ujdzie ci to na sucho to się mylisz.
Usłyszałam szczęk przekręcanego zamka i do mieszkania wszedłeś ty. Zapaliłeś światło w przedpokoju, gdyż siedziałam dotychczas w całkowitych ciemnościach. Słyszałam jak zrzucasz ze stóp swoje buty i odwieszasz kurtkę. Twoje powolne kroki zmierzały w stronę pokoju, w którym się znajdowałam. Były coraz głośniejsze, aż w końcu i tu zrobiło się zaskakująco jasno za twoją sprawą. W drzwiach ukazała się twoja wysoka postać. Miałeś na sobie obcisłe, czarne rurki, które tak sobie upodobałeś, zwykły biały podkoszulek i kolorową koszulę w kratę, która była rozpięta tak, by pokazywać twoje napięte mięśnie i pięknie wyrzeźbione ciało. Poprawiłeś swoje roztrzepane loki i spojrzałeś w moją stronę oblizując usta. Poderwałam się z kanapy i podeszłam do ciebie, a ty zrobiłeś jeden krok w tył, chyba w obawie, że coś jednak mogę podejrzewać. W moich oczach byłeś zaskoczony, a może nawet przerażony, ale zaraz twoja twarz rozpromieniła się i świat ujrzał te prześliczne dołeczki formujące się za każdym razem, gdy się uśmiechałeś. Starałam się nie odwzajemniać tego gestu, co było bardzo trudne. Twoje zielone oczy chciały mnie rozproszyć, świdrując mój wzrok i co chwila pokazując małe iskierki. Malinowe usta otworzyły się lekko oczekując na dalszy rozwój wydarzeń. Z trudem odwróciłam wzrok od twojej idealnej twarzy i wbiłam go w podłogę zbierając w sobie siłę do walki. Gdy byłam już gotowa podniosłam głowę i ponownie byłam zmuszona zmierzyć się z twoim przeszywającym spojrzeniem. Zacisnęłam mocno powieki i spodziewając się najgorszego wyrzuciłam z siebie to, co miałam do powiedzenia.
- Zdradzasz mnie? - spytałam patrząc ci głęboko w oczy, które powoli zmieniały swoje rysy na najbardziej zdziwione jakie w życiu widziałam.
Za to moje własne tęczówki zachciały być przykryte warstwą przezroczystej, słonej cieczy znanej bardziej jako łzy. Nie mogłam im na to pozwolić. Musiałam pozostać silna i nie poddawać się na samym początku. Jednak emocje towarzyszące samemu faktowi, że mogłeś mnie zdradzić były nie do zniesienia. Nie chciałam przyjąć tego do swojej świadomości. Zawsze chciałam, żebyś został ze mną do końca, więc sama myśl o tym, że mogę cię stracić przez twoją niewierność nie pozwalała mi zachować spokoju. Byłeś jedyną osobą, która potrafiła mnie zrozumieć. Która cieszyła się, gdy ja się cieszyłam i płakała, gdy ja byłam smutna. Czasem obrażałam się za byle głupotę, ale ty wiedziałeś, że to nic takiego i że tylko tak się z tobą bawię. Wściekałam się wtedy, a ty uważałeś to za bardzo zabawne i przez resztę dnia śmialiśmy się z mojego zachowania.
W taki właśnie sposób pojedyncza łza spłynęła po moim policzku powodując, że zacząłeś szybko oddychać, a twoja twarz wyrażała ból i smutek. Zdziwienie zmieniło się w troskę. Dotknąłeś delikatnie mokrej skóry mojego policzka nie chcąc, żebym cię odrzuciła. Bałeś się, że mogę odejść. Przejechałeś kciukiem wzdłuż linii mojej żuchwy i zatrzymałeś się na ustach. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, podczas gdy ty badałeś każdy detal mojej twarzy. Twoje oczy zaszkliły się, ale nie pozwoliłeś sobie się rozkleić.
- Nie zdradziłem cię i nigdy nie zamierzam – powiedziałeś cicho, a ja się wreszcie ocknęłam.
Odsunęłam twoje ręce i przebiegłam na drugi koniec pokoju. Zatrzymałam się obok wysokiej lampy i patrzyłam na ciebie zaskoczonego moim zachowaniem. W tamtej chwili nie wiedziałam czy mogę ci uwierzyć. Co z tego, że jesteśmy ze sobą bardzo długo i zdążyłam ci zaufać. Teraz nie byłam pewna twoich słów. Mogłam jedynie domyślać się prawdy.
Zacisnęłam dłonie i poczułam, że w jednej z nich nadal trzymam swój telefon. Rzuciłam nim przez cały pokój, a ty w ostatniej chwili zrobiłeś unik przed moim atakiem. Pokręciłam głową z niedowierzaniem i wróciłam do ciebie. Zaczęłam dźgać cię palcem w tors, a ty tylko patrzyłeś się na moje poczynania. Prychnąłeś z rozbawieniem. Zadarłam głowę do góry i napotkałam się z twoim spokojnym i poważnym spojrzeniem.
- Pogadajmy jutro, dobrze? - spytałeś cicho, a chrypka słyszalna w twoim głosie koiła moje skołatane nerwy. - Jesteś zbyt zdenerwowana... - powiedziałeś i pocałowałeś mnie w czoło.
Uśmiechnąłeś się pocieszająco ostatni raz i wspiąłeś się po schodach na górę. Tego dnia więcej cię nie widziałam. Położyłam się na kanapie w salonie i przykryłam kocem. Zasnęłam prawie od razu myśląc o tym co mogę od ciebie jutro usłyszeć i formując różne warianty odpowiedzi.

~*~

Odkąd wstałam chodziłam w tą i z powrotem po całym domu niecierpliwiąc się. Wiedziałam, że byłeś śpiochem i budziłeś się dużo później ode mnie, ale teraz chciałam abyś jak najszybciej znalazł się przy mnie i wyjaśnił mi wszystko. Gdzieś czytałam, że podobno nie powinno się zostawiać spraw nierozwiązanych.
Pewnie przez to warknęłam głośno i wbiegłam po schodach na piętro. Zatrzymałam się przed drzwiami naszego wspólnego pokoju i bez pukania wparowałam do środka. Wzdrygnąłeś się lekko słysząc hałas i przekręciłeś się na łóżku w moją stronę. Przetarłeś zmęczone oczy i ziewnąłeś przeciągle. Popatrzyłeś się na mnie i na twojej twarzy od razu zagościł uśmiech.
- Czekam na ciebie na dole – powiedziałam ostro lustrując wzrokiem twoje ciało, ale widząc ciebie opadającego z powrotem na poduszki dodałam. - Za pięć minut.
Podniosłeś się na łokciach i przygryzłeś wargę. Zamknęłam drzwi trzaskając nimi i wróciłam do kuchni. Zdążyłam zjeść malutką kanapeczkę, bo więcej nie potrafiłam w siebie wcisnąć. Usłyszałam stukanie na górze.
Przypomniałam sobie każde nasze upadki i powroty. Tyle razy mieliśmy kryzys, ale ty zawsze przy mnie zostawałeś. Nie chciałeś odejść. Jednak przez wczorajsze wydarzenia prawie zerwaliśmy. Dotarło do mnie, że nie mogę doprowadzać do takich sytuacji, bo chciałabym spotykać się z tobą całe życie. Musimy znaleźć jakieś porozumienie.
Uśmiechnęłam się lekko i odwróciłam tyłem do blatu. Przede mną stałeś ty w czarnym podkoszulku z logo rolling stones'ów i wczorajszych rurkach. Swoje kasztanowe loki przykryłeś futbolową czapką. Patrzyłeś na mnie tymi swoimi zabójczo pięknymi zielonymi oczami i uśmiechałeś się rozbawiony moim zaskoczeniem. Odepchnęłam cię delikatnie kładąc rękę na twoim torsie. Wyminęłam cię i udałam się do salonu. Stanęłam na środku pomieszczenia i gdy usłyszałam, że ty dołączyłeś już do mnie odwróciłam się i zaczęłam mówić.
- Musimy o tym pogadać – odparłam, a ty stałeś z rękami w kieszeniach.
Podszedłeś kilka kroków w przód zachowując jednak między nami pewną odległość. Oblizałeś usta i przekrzywiłeś głowę.
- Dobra, porozmawiajmy – powiedziałeś i czekałeś na moją reakcję.
Podeszłam do ciebie bliżej i ciągle patrząc ci w oczy kontynuowałam swoją wypowiedź.
- Wiesz, że jesteś dla mnie wszystkim? Nie potrafię przeżyć jednego dnia bez ciebie... Jesteś inny. Przed tobą spotykałam się tylko z idiotami, którzy myśleli tylko i wyłącznie o sobie. Wykorzystywali mnie nawet do najprostszych czynności. Ty taki nie jesteś. Otwierasz mi drzwi, nosisz moje zakupy, chociaż czasem jest ich o wiele za dużo na jedną osobę. – przerwałam i zaśmiałam się. - Może i zajęło ci trochę czasu, żeby poznać mnie, moje uczucia i marzenia, ale dlatego, że poświęciłeś mi kawałek swojego życia wiesz jaka jestem i co mnie śmieszy, a co nie. Uwielbiam się z tobą spotykać, słyszeć twój głos i śmiać się razem z tobą. - pokonałam odległość dzielącą nas i przysunęłam się do ciebie, a ty delikatnie położyłeś swoje dłonie na moich biodrach. - Myślę, że najlepiej będzie jeśli zostaniemy ze sobą na zawsze. Inaczej mogłoby się to źle skończyć – zakończyłam swój monolog i pozwoliłam wreszcie dojść ci do głosu.
Jedyne czego bałam się w tej chwili to to, że nagadałam się na marne i ty nie czujesz tego samego i chcesz to po prostu zakończyć.
- Masz rację – przyznałeś zerkając na moje usta. - Będzie dobrze, jeśli ze sobą zostaniemy. Chyba nie masz wyboru, bo ja cię kocham i nigdy nie przestanę.
- Nie dajesz mi wyjścia – powiedziałam i nie czekając dłużej wpiłam się w twoje usta.
Szybko odwzajemniłeś pocałunek i nie dawałeś mi się od ciebie oderwać. Nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie. Jeden dzień bez smaku twoich warg był dniem straconym. Nie chciałam cię nigdy tracić. W tamtej chwili myślałam tylko o tym jak spędzimy nasze całe życie.


I think that it's best if we both stay...

______________________________________________________________________

To tyle ode mnie :)
Nie będzie mnie w weekend także nie będę mogła pisać, więc następnego imagina będziecie się mogli spodziewać pewnie najwcześniej w poniedziałek/wtorek ♥
Jak zwykle proszę o jakieś wasze opinie i do następnego ! :D
Kocham i pozdrawiam.
                                                                                                                             ~A

3 komentarze:

  1. Słodkii *.*
    Czekam na kolejny :)
    Agan :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostałaś nominowana do Versatile Blogger!!
      Więcej szczegółów na naszej stronie:
      http://just-you-and-one-direction.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger-ponownie.html

      Usuń
  2. Zostałaś nominowana do The Liebster Award :)
    więcej informacji znajdziesz u mnie na http://onedirection-nowezycie.blogspot.com/. Gratulacje ;)

    OdpowiedzUsuń