j

j

niedziela, 7 lipca 2013

#45 Louis | cz.1

Stałam przy ołtarzu ubrana w białą suknię ślubną. Oddychałam strasznie głęboko. Ani na chwilę nie spuszczałam wzroku z Matta stojącego naprzeciwko mnie. Miałam w głowie za duży tok myśli. Nie byłam pewna tego co robię. W końcu decyzja, którą zaraz podejmę ważyła na moim całym życiu. Ale ja nie wiedziałam czy chcę spędzić resztę życia przy Macie. To nie był mój typ. Matt był zrównoważony, zawsze trzymał się swoich planów i nie pozwalał ich nikomu zmienić. A ja potrzebowałam odrobiny szaleństwa. 
- [T.I.] ! – potrząsnął mną Matt wyrywając mnie z zamyślenia
- Czy chce pani zawrzeć związek małżeński z tym oto mężczyzną ? – zapytał ksiądz wskazując na Matta
Zrobiłam się cała czerwona. Nie wiedziałam co zrobić. Czas wydawał się dłużyć, a mój oddech stawał się coraz głośniejszy. Pomyślałam ostatni raz. I podjęłam decyzję :
- Przepraszam, nie mogę. – wyjąkałam i wybiegłam z kościoła powodując ogromne zamieszanie wśród gości
Widziałam jak Matt stał tam ogromnie zdenerwowany i próbował mnie zatrzymać. Wiedziałam, że nie martwił się tym, że go zostawiłam tylko tym co pomyślą sobie o nim inni ludzie i jak może uratować tą sprawę. Jak to wytłumaczyć. Prychnęłam pod nosem i pobiegłam przed siebie. Zerwałam z głowy welon i zdjęłam buty. Czułam na sobie wzroki innych ludzi, ale w tamtym momencie niezbyt mnie to obchodziło. Nie zatrzymywałam się po prostu biegłam przed siebie próbując zdjąć z siebie wszystkie rzeczy. Nagle wpadłam na kogoś i przewróciłam się czując jak oblewa mnie gorąca kawa.
- Nic ci nie jest ? – zapytał stojący nade mną brunet o błyszczących niebieskich tęczówkach 
- Nie, nie. Z resztą to moja wina. To ja na ciebie wpadłam. Przepraszam. – odparłam 
- Pomogę ci wstać . – wyciągnął do mnie rękę. Złapałam ją, a on mocno pociągnął mnie w górę – O kurde . Twoja sukienka . 
- Co ? Aaa.. ta plamka . Nic się nie stało . Do niczego mi się nie przyda, po za tym i tak bym ją wyrzuciła – spojrzałam na plamę od kawy na moim brzuchu
- Louis . – przedstawił się
- [T.I.] 
- Więc, [T.I.] może pojedziesz ze mną i się przebierzesz ? – wskazał na mój strój
- Właściwie to nie mam nic do stracenia. 
Pokierowaliśmy się do samochodu Louisa i po jakichś 10 minutach jazdy samochód zatrzymał się. Wysiadłam z niego i podążyłam za Louisem do ogromnego domu ciągnąc za sobą ciężką białą sukienkę. Weszliśmy do środka. Chłopak kazał mi pójść do salonu, a on sam poszedł po jakieś ciuchy. Usiadłam na ogromnej, miękkiej kanapie i zaczęłam przyglądać się wnętrzu. Louis musiał być nieźle dziany, bo wnętrze domu było urządzone naprawdę ładnie. 
- Proszę, włóż to  . – podał mi zwykły t-shirt i szorty 
Wykorzystując to, że wyszedł do kuchni zdjęłam z siebie sukienkę i włożyłam ciuchy przygotowane przez Louisa. 
- No dobra, [T.I.] to niecodzienny widok widzieć piękną zrozpaczoną dziewczynę w sukni ślubnej przechadzającą się po centrum . Wytłumaczysz mi o co chodziło ? – usiadł obok mnie Louis
- Tak . Powinieneś wiedzieć. Miałam wziąć dziś ślub, ale zostawiłam pana młodego. 
- wyjąkałam i przełknęłam głośno ślinę
- Ołłł.. A czemu go zostawiłaś ? 
- Nie kochałam go. Dobrze wiedziałam, że nic do niego nie czuję, a mimo to cały czas trzymałam się przy nim, spędzałam z nim jak najwięcej czasu, a co najgorsze zapewniałam go o swoim uczuciu. Chciałam go kochać, ale chyba nie potrafiłam. Był nawet miły i w ogóle. Ale to nie mój typ. On był taki poważny, a ja chciałam doznać szaleństwa. Lubiłam go, ale nie tak jak powinnam lubić swojego narzeczonego. 
- Dobrze zrobiłaś . 
- Czemu ?
- Bo nie możesz brać ślubu z kimś kto w ogóle do ciebie nie pasuje i nie kochasz tej osoby. 
- Dzięki. 
- Za co ? 
- Za to, że przynajmniej ty mnie rozumiesz. Wybiegając z tego kościoła każdy patrzył na mnie z odrazą. Czułam się taka .. taka .. niechciana. Nikt mnie nie rozumiał. Nawet moi właśni rodzice. Na pewno nie będą chcieli ze mną rozmawiać. I pewnie wyrzucą mnie z domu. Dla nich liczą się tylko pieniądze i co sobie o nich ludzie pomyślą. Oni sami zeswatali mnie z Mattem. Nigdy go nie kochałam. I nigdy nie będę. Był taki skąpy. Taki okrutny. Nie martwił się niczym innym poza sobą. Miał zero współczucia.  – zaczęłam wspominać i przez to doprowadziłam się do płaczu 
- Nie płacz, [T.I.]. – powiedział Lou, a ja spuściłam głowę w dół, ale on za chwilę podniósł mój podbródek w górę tak, abym na niego spojrzała – Oni nie zasługują na twoje łzy. 
Uśmiechnęłam się do niego przez łzy i dopiero wtedy zauważyłam jaki on jest przystojny. Idealna, brązowawa karnacja, ciemne roztrzepane włosy, piękny uśmiech i te oczy.  Błękitne, trochę rozbawione, błyszczące. Czułam, że mogłabym w nich zatonąć, zatracić całą swoją duszę i oddać wszystko, by móc choć raz w nie spojrzeć. 
- Możesz zamieszkać u mnie przez ten czas. 
- No nie wiem … Nie chcę zwalać ci się z problemami, a po za tym nie znam cię wystarczająco długo. 
- Mówiłaś, że chcesz zaznać szaleństwa prawda ?
- No tak, ale ..
- Więc od dziś mieszkamy razem. – chciałam coś powiedzieć ale Lou mi przerwał – Chodź. Pokażę ci twój nowy pokój. 
Niespodziewanie przerzucił mnie sobie przez ramię i zaczął wchodzić po schodach na górę. 
- Louis ! Umiem chodzić ! – zaczęłam się głośno śmiać
Stanęliśmy pod brązowymi drzwiami. Chłopak pozwolił mi z niego zejść i otworzył drzwi ukazując ładne przestronne pomieszczenie. Zobaczyłam w nim duże łóżko zrobione z jasnego drewna stojące przy wysuniętej w przód brązowej ścianie, na której widniały dwa małe obrazki. Po obu stronach łóżka znajdowały się jasne stoliczki nocne z lampką. Po lewej stronie stała ogromna szafa, a obok niej duże lustro. Po prawej natomiast stronie znajdowała się biblioteczka z masą książek i ogromne okno wpuszczające mnóstwo światła przysłonione lekko ciemnymi zasłonkami. Wszystko dopełniał brązowy puszysty dywan. 
- Wow. – stać było mnie tylko na to 
- Podoba ci się ? 
- Idealnie. – uśmiechnęłam się – Jakbyś wiedział co mi się podoba. 
- Dzięki. Mam nadzieję, że będzie ci tu dobrze. 
- Na pewno. Jeszcze raz ci dziękuję. Zrobiłeś dla mnie naprawdę dużo . – podeszłam do niego bliżej i cmoknęłam w policzek.
She finished with one, started with next ... ♥ 
__________________________________________________________________
Tak, tak wiem . Znowu Louis . ♥
Ale nie mam nic innego w zanadrzu, więc będziecie musieli zadowolić się właśnie Louisem. 
Postaram się go dokończyć jak najszybciej i jak już to zrobię to zabiorę się prawdopodobnie za Nialla. ^^
Bardzo, bardzo proszę o komentarze . ! Ostatnio jest ich coraz mniej i bardzo przygnębia mnie ten fakt. Więc do roboty. ;)
I zapraszam do udziału w ankiecie po prawej stronie . Jedno kliknięcie, a dla nas to naprawdę dużo.
Jeszcze jedno : Ola założyła bloga i mi się baaaardzo podoba. Zajrzyjcie na niego: http://everyday-i-am-sleeping.blogspot.com/ To dla niej naprawdę dużo znaczy. ♥ 
Miłego czytania i mam nadzieję, że się wam spodoba mój Lou . ^^ 
I pamiętajcie o zostawieniu po sobie śladu w postaci komentarza . ;p
~N

1 komentarz:

  1. Zawsze pisze komentarze, bo te imaginy są boskie :D
    To nic, że znowu jest Louis ważne, że jest ^^
    Czekam na kolejną część :)
    Agan :*

    OdpowiedzUsuń