j

j

poniedziałek, 22 lipca 2013

#48 Louis | cz.2



Zakręciłem ostatnią, pustą już butelkę po coli i odrzuciłem ją na drugą stronę ulicy. Światło latarni nade mną było moim jedynym towarzyszem. Usiadłem na chłodnym krawężniku i odwróciłem głowę w prawo patrząc w ciemność. Oparłem się łokciami o swoje kolana obracając w palcach małą karteczkę. Wiatr poderwał z ziemi foliową reklamówkę, która wykonała w powietrzu kilka obrotów i wylądowała na środku pustej drogi. Zza horyzontu zaczęły się wyłaniać dwa oślepiające punkciki. Gdy znalazły się bliżej mnie widać było również jak za mgłą ciemnoczerwoną maskę pojazdu. Reflektory mignęły kilkakrotnie powodując, że musiałem przymknąć powieki. Furgonetka jechała powoli nie chcąc powodować większego zainteresowania w i tak cichej, nocnej atmosferze. Podniosłem się z miejsca otrzepując spodnie. Pojazd zatrzymał się przede mną, a boczna szyba się opuściła.
- Masz to o co prosiłem? - usłyszałem niski męski głos dobiegający ze środka auta.
- Jak zwykle niezawodny, Tony – powiedziałem z lekkim uśmieszkiem.
Zgasił silnik. Drzwi otworzyły się szybciej niż bym się tego spodziewał. Obok mnie stał teraz potężny mężczyzna. Był mojego wzrostu, ale strasznie napakowany. Gdyby nie pora dnia, a raczej nocy, musiałbym się zmagać z mordem w jego oczach. Był on teraz słabo widoczny, lecz na ogół każdy nie wytrzymywał pięciu sekund. Złapał mnie za ramiona i zacisnął wokół nich swoje dłonie. Zrobił to z taką siłą i złością, że nie mogłem już wytrzymać. Nie jestem typem kulturysty, a nawet bywalca siłowni, więc przyznam się – bolało.
- Nie mów do mnie Tony – wypowiedział akcentując każde słowo, a ostatnie jakby się go brzydził.
Rozluźnił uścisk i wreszcie poczułem ulgę. Jego szczęka była mocno zaciśnięta. Zamknął oczy i schował twarz w dłonie, ale za chwilę opuścił je z powrotem.
Wiedziałem, że nienawidzi jak się na niego tak mówi. Zrobiłem to specjalnie chcąc go tylko rozzłościć. Przez jakiś niezrozumiały dla mnie uraz z dzieciństwa nie pozwalał nikomu go tak nazywać. Nie przepadał też za swoim pełnym imieniem, więc wymyślił sobie własne. Nie żebym coś do tego miał, ale to bywa wkurzające, że nie można się do niego zwracać, że tak powiem „po ludzku”.
Patrzył się na mnie zniecierpliwiony. Po chwili przeniósł swój wzrok na białą tekturkę, którą trzymałem w dłoni. Obróciłem ją kilka razy na końcu zakrywając ją, aby nie była dla niego widoczna.
- Coś za coś, Dan – odparłem chłodno, a on stał w miejscu i nie raczył się ruszyć.
Zwęził swoje oczy i sądząc, że nie uda mu się mnie przekonać, obrócił się na pięcie i ruszył w stronę tyłów swojej furgonetki. Uderzył dwa razy w jej brzeg, a coś leżące pod kocem zatrzęsło się. Jednym ruchem odsunął nakrycie i nachylił się by wyciągnąć spod niego dziewczynę. Postawił ją na ziemi przytrzymując ją, aby nie nawiała, a ja mogłem się jej dokładnie przyjrzeć. Niewysoka blondynka o ciemnych oczach wpatrywała się we mnie ze strachem. Jej nogi trzęsły się niemiłosiernie, a klatka piersiowa unosiła się i opadała w szybkim tempie. Trzymała mocno skrawek swoich dżinsowych szortów, a jej dolna warga drgała. Przekrzywiłem lekko głowę i wyciągnąłem wolną rękę w jej kierunku.
- Chodź do mnie – powiedziałem cicho i spokojnie nie chcąc wystraszyć jej jeszcze bardziej. - Nic ci się nie stanie – dodałem.
Spojrzała na profil Dan'a, a ten opuścił ręce i odszedł kilka kroków w bok. Dziewczyna podeszła niechętnie i zatrzymała się jakieś dwa metry ode mnie.
- Jak masz na imię? - spytałem.
Przełknęła ślinę i zrobiła jeszcze kilka kroków w moją stronę.
- [I.T.P.] - ciche słowa wydobyły się z jej ust.
Patrzyła na mnie przerażona. Westchnąłem głęboko.
- Zawiozę cię do domu, dobrze? - po moich słowach cofnęła się, ale po chwili stanęła i zaczęła się nad czymś zastanawiać. - Na twoim miejscu wybrałbym moją podwózkę niż zimne i wietrzne tyły furgonetki tamtego faceta – powiedziałem z chytrym uśmieszkiem na co ona się wzdrygnęła.
Spojrzałem na nią jeszcze raz i zacząłem iść w stronę parkingu. Usłyszałem za sobą szybkie kroki. Wyjąłem z tylnej kieszeni małego pilota i nacisnąłem guzik. Podszedłem do jedynego auta w najbliższej okolicy i otworzyłem drzwi od strony pasażera stając za nimi i gestem ręki zapraszając do środka [I.T.P.]. Podeszła powoli i spojrzała mi prosto w oczy. W jej ciemnobrązowych tęczówkach przerażenie mieszało się z wdzięcznością. Naprawdę dziwne połączenie...
- Poczekaj na mnie w samochodzie. Zaraz wrócę – oznajmiłem, na co ona pokiwała energicznie głową i wsiadła do środka zamykając za sobą drzwi czarnego bmw.
Zacząłem wracać, aby skończyć swoją umowę, ale obróciłem się w pół kroku i powtórnie nacisnąłem przycisk na pilocie. Wyszedłem z wielkiego parkingu i stanąłem naprzeciw Dan'a.
- Układ za układ – powiedział szorstko i wyciągnął rękę w moją stronę.
Wydąłem usta przedłużając wszystko jak się dało. Wiedziałem, że nie lubił czekać. A już na pewno nie w takiej sprawie.
- Tylko powiedz Fred'owi, że jesteś ode mnie. Inaczej cię nie puści – powiedziałem i wsadziłem mu do dłoni wizytówkę.
Ten bez słowa wsiadł do swojej furgonetki i odjechał zostawiając ulicę pustą. Wolnym krokiem ruszyłem do samochodu. Na fotelu pasażera siedziała blondynka i wypatrywała mnie we wstecznym lusterku. Najwidoczniej się doczekała, bo nagle spuściła głowę. Odblokowałem drzwi pojazdu i otworzyłem je usadawiając się wygodnie za kierownicą. Dziewczyna bawiła się palcami, co chwila pociągając nosem.
- Gdzie mam cię zawieść? - wzdrygnęła się, gdy mnie usłyszała.
Zerknęła na mnie przelotnie i wlepiła wzrok w przednią szybę.
- Wysadź mnie na Brook Street – powiedziała swoim piskliwym głosem. - Dalej się przejdę.
Westchnąłem cicho. Nie miałem siły się z nią kłócić. Odpaliłem pojazd i wyjechałem na drogę kierując się w wyznaczoną stronę. [I.T.P.] patrzyła przez otwarte okno opierając się o nie łokciem. Jechaliśmy w ciszy. Nikt nie chciał odezwać się ani słowem. Musiałem się jej jak najszybciej pozbyć, żeby zając się swoimi sprawami. Mój kolejny zwykły dzień dobiegał końca, a zaczynała się kolejna zwykła noc.
Rozmyślałem jak jeszcze można ułatwić Dan'owi przedostanie się za granicę. Sama kontrola to jeszcze nic, gdy ma się takie znajomości jak ja. Ale trzeba się też gdzieś ulokować, żeby gliny nic nie wywęszyły. Wszystko jest możliwe.
- Zatrzymaj się – usłyszałem głos dziewczyny siedzącej obok mnie i od razu przerwałem swoje przemyślenia.
Zatrzymałem pojazd stając na samym początku ulicy. Ona chyba nie chciała, żebym dowiedział się gdzie mieszka i nie nawiedzał ją w dzień i w nocy... Takie osoby jak ona nie myślą na zapas i nie sądzą, że ktoś już może coś wie.
- Na pewno nie chcesz... - zacząłem, ale przerwała mi stanowczo.
- Nie, dziękuję – powiedziała i wysiadła trzaskając za sobą drzwiami.
Zaczęła szybko iść chodnikiem przed siebie. Zaraz przerodziło się to w bieg. Zaśmiałem się i wyjechałem z powrotem na drogę.

*[T.I.]*

Wisiałam na telefonie odkąd wróciłam z tej przeklętej lodziarni. Obdzwoniłam już wszystkich i pytałam czy może nie jest u nich [I.T.P.], albo przynajmniej czy jej nie widzieli. Zawsze ta sama odpowiedź – nie. Zastanawiali się ze mną gdzie mogła się podziać i również kontaktowali się ze swoimi znajomymi, ale niestety nikt nic nie wiedział. Mieli do mnie zadzwonić, jeśli dostaliby jakieś informacje, ale od przeszło godziny moja komórka nie dawała znaku życia.
Przecież gdzieś musi być, prawda?
Zastanawiało mnie jeszcze jedno. Kim był Louis. Nie znałam go i mogłam być pewna, że nie widziałam go nigdy na oczy, lecz jego sylwetka, piękne oczy i uwodzicielski głos nie pozwalały mi o sobie zapomnieć. Myślałam o nim cały czas i zaczynałam mieć podejrzenia, co do jego zachowania. Raczej obcy człowiek nie podchodzi do ciebie ot tak sobie i cię nie całuje... Miał w sobie jednak to coś i po pierwszym spotkaniu mogłam stwierdzić, że z jednej strony jest tajemniczy, a nawet straszny, ale z drugiej nigdy nie spotkałam kogoś takiego, a zainteresowałam się nim od razu. Jednak starałam się tak nie myśleć, bo przecież to chyba przez niego teraz bezsensownie szukam swojej przyjaciółki, która „zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach”.
Wstałam z podłogi i wzięłam do ręki szklankę z wodą. Wypiłam wszystko i podeszłam beznamiętnie do okna wpatrując się w ciemną ulicę na dole. Pod latarnią stało zaparkowane czarne auto, a o jego maskę opierał się mężczyzna. Miał skrzyżowane na piersi ręce i patrzył się w moją stronę. Nikłe światło ukazywało jego roztrzepane na wszystkie strony włosy i wysoką sylwetkę. Uśmiechnął się i nareszcie go rozpoznałam. Był to ten sam Louis, którego dzisiaj poznałam. Szklanka, którą jeszcze przed chwilą trzymałam w dłoni wysunęła się z niej i rozbiła o podłogę. Uciekłam spod okna i spojrzałam na okruszki szkła, o które o mały włos nie rozcięłam sobie skóry. Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam szybkie pukanie do drzwi wejściowych. Powoli podeszłam do nich i wyjrzałam przez wizjer, aby sprawdzić kto się do mnie dobija. Przekręciłam zamek i do mieszkania wpadła [I.T.P.] od razu rzucając mi się na szyję. Poczułam wielką ulgę.
- Gdzieś ty się podziewała?! - spytałam, gdy wyplątałam się z jej uścisku. - Wiesz jak ja się o ciebie martwiłam?!
Złapała mnie za oba ramiona i wpatrywała się we mnie z szeroko otwartymi oczami.
- [T.I.] , nawet nie wiesz co się stało... - powiedziała potrząsając mną delikatnie. - To było straszne...
- Dobrze, usiądź – poinstruowałam ją, a ta wykonała moje polecenie i siedziała jak na szpilkach na kanapie. - Przyniosę ci coś do picia – powiedziałam i udałam się do kuchni.
Gdy tam byłam wyjrzałam przez okno, aby sprawdzić czy on nadal tam stoi. Lecz nie było już żadnego samochodu, ani chłopaka. Nie było ani żywej duszy. Zostało tylko martwe światło latarni.

Not everything is like you think, honey...

______________________________________________________________________

Przez ten tydzień, gdy mam bloga tylko do swojej dyspozycji postaram się dodać jeszcze około dwóch imaginów, więc na pewno nie będziecie zawiedzeni ;3
Zostawiajcie swoje opinie i mówcie jak wam się podoba pomysł i akcja tego imagina ;D
Pozdrawiam was serdecznie i as always zapraszam do siebie na opowiadanie o 1D ..
Kocham waaas ♥♥
                                                                                                                             ~A

1 komentarz:

  1. Świetny imagin!!/N
    Zostałaś nominowana do Versatile Blogger!!
    Więcej szczegółów na naszej stronie:
    http://just-you-and-one-direction.blogspot.com/2013/07/liebster-award-i-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń