Zakręciłem
ostatnią, pustą już butelkę po coli i odrzuciłem ją na drugą
stronę ulicy. Światło latarni nade mną było moim jedynym
towarzyszem. Usiadłem na chłodnym krawężniku i odwróciłem głowę
w prawo patrząc w ciemność. Oparłem się łokciami o swoje kolana
obracając w palcach małą karteczkę. Wiatr poderwał z ziemi
foliową reklamówkę, która wykonała w powietrzu kilka obrotów i
wylądowała na środku pustej drogi. Zza horyzontu zaczęły się
wyłaniać dwa oślepiające punkciki. Gdy znalazły się bliżej
mnie widać było również jak za mgłą ciemnoczerwoną maskę
pojazdu. Reflektory mignęły kilkakrotnie powodując, że musiałem
przymknąć powieki. Furgonetka jechała powoli nie chcąc powodować
większego zainteresowania w i tak cichej, nocnej atmosferze.
Podniosłem się z miejsca otrzepując spodnie. Pojazd zatrzymał się
przede mną, a boczna szyba się opuściła.
-
Masz to o co prosiłem? - usłyszałem niski męski głos dobiegający
ze środka auta.
-
Jak zwykle niezawodny, Tony – powiedziałem z lekkim uśmieszkiem.
Zgasił
silnik. Drzwi otworzyły się szybciej niż bym się tego spodziewał.
Obok mnie stał teraz potężny mężczyzna. Był mojego wzrostu, ale
strasznie napakowany. Gdyby nie pora dnia, a raczej nocy, musiałbym
się zmagać z mordem w jego oczach. Był on teraz słabo widoczny,
lecz na ogół każdy nie wytrzymywał pięciu sekund. Złapał mnie
za ramiona i zacisnął wokół nich swoje dłonie. Zrobił to z taką
siłą i złością, że nie mogłem już wytrzymać. Nie jestem
typem kulturysty, a nawet bywalca siłowni, więc przyznam się –
bolało.
-
Nie mów do mnie Tony – wypowiedział akcentując każde
słowo, a ostatnie jakby się go brzydził.
Rozluźnił
uścisk i wreszcie poczułem ulgę. Jego szczęka była mocno
zaciśnięta. Zamknął oczy i schował twarz w dłonie, ale za
chwilę opuścił je z powrotem.
Wiedziałem,
że nienawidzi jak się na niego tak mówi. Zrobiłem to specjalnie
chcąc go tylko rozzłościć. Przez jakiś niezrozumiały dla mnie
uraz z dzieciństwa nie pozwalał nikomu go tak nazywać. Nie
przepadał też za swoim pełnym imieniem, więc wymyślił sobie
własne. Nie żebym coś do tego miał, ale to bywa wkurzające, że
nie można się do niego zwracać, że tak powiem „po ludzku”.
Patrzył
się na mnie zniecierpliwiony. Po chwili przeniósł swój wzrok na
białą tekturkę, którą trzymałem w dłoni. Obróciłem ją kilka
razy na końcu zakrywając ją, aby nie była dla niego widoczna.
-
Coś za coś, Dan – odparłem chłodno, a on stał w miejscu i nie
raczył się ruszyć.
Zwęził
swoje oczy i sądząc, że nie uda mu się mnie przekonać, obrócił
się na pięcie i ruszył w stronę tyłów swojej furgonetki.
Uderzył dwa razy w jej brzeg, a coś leżące pod kocem zatrzęsło
się. Jednym ruchem odsunął nakrycie i nachylił się by wyciągnąć
spod niego dziewczynę. Postawił ją na ziemi przytrzymując ją,
aby nie nawiała, a ja mogłem się jej dokładnie przyjrzeć.
Niewysoka blondynka o ciemnych oczach wpatrywała się we mnie ze
strachem. Jej nogi trzęsły się niemiłosiernie, a klatka piersiowa
unosiła się i opadała w szybkim tempie. Trzymała mocno skrawek
swoich dżinsowych szortów, a jej dolna warga drgała. Przekrzywiłem
lekko głowę i wyciągnąłem wolną rękę w jej kierunku.
-
Chodź do mnie – powiedziałem cicho i spokojnie nie chcąc
wystraszyć jej jeszcze bardziej. - Nic ci się nie stanie –
dodałem.
Spojrzała
na profil Dan'a, a ten opuścił ręce i odszedł kilka kroków w
bok. Dziewczyna podeszła niechętnie i zatrzymała się jakieś dwa
metry ode mnie.
-
Jak masz na imię? - spytałem.
Przełknęła
ślinę i zrobiła jeszcze kilka kroków w moją stronę.
-
[I.T.P.] - ciche słowa wydobyły się z jej ust.
Patrzyła na mnie przerażona. Westchnąłem głęboko.
Patrzyła na mnie przerażona. Westchnąłem głęboko.
-
Zawiozę cię do domu, dobrze? - po moich słowach cofnęła się,
ale po chwili stanęła i zaczęła się nad czymś zastanawiać. -
Na twoim miejscu wybrałbym moją podwózkę niż zimne i wietrzne
tyły furgonetki tamtego faceta – powiedziałem z chytrym
uśmieszkiem na co ona się wzdrygnęła.
Spojrzałem
na nią jeszcze raz i zacząłem iść w stronę parkingu. Usłyszałem
za sobą szybkie kroki. Wyjąłem z tylnej kieszeni małego pilota i
nacisnąłem guzik. Podszedłem do jedynego auta w najbliższej
okolicy i otworzyłem drzwi od strony pasażera stając za nimi i
gestem ręki zapraszając do środka [I.T.P.]. Podeszła powoli i
spojrzała mi prosto w oczy. W jej ciemnobrązowych tęczówkach
przerażenie mieszało się z wdzięcznością. Naprawdę dziwne
połączenie...
-
Poczekaj na mnie w samochodzie. Zaraz wrócę – oznajmiłem, na co
ona pokiwała energicznie głową i wsiadła do środka zamykając za
sobą drzwi czarnego bmw.
Zacząłem
wracać, aby skończyć swoją umowę, ale obróciłem się w pół
kroku i powtórnie nacisnąłem przycisk na pilocie. Wyszedłem z
wielkiego parkingu i stanąłem naprzeciw Dan'a.
-
Układ za układ – powiedział szorstko i wyciągnął rękę w
moją stronę.
Wydąłem
usta przedłużając wszystko jak się dało. Wiedziałem, że nie
lubił czekać. A już na pewno nie w takiej sprawie.
-
Tylko powiedz Fred'owi, że jesteś ode mnie. Inaczej cię nie puści
– powiedziałem i wsadziłem mu do dłoni wizytówkę.
Ten
bez słowa wsiadł do swojej furgonetki i odjechał zostawiając
ulicę pustą. Wolnym krokiem ruszyłem do samochodu. Na fotelu
pasażera siedziała blondynka i wypatrywała mnie we wstecznym
lusterku. Najwidoczniej się doczekała, bo nagle spuściła głowę.
Odblokowałem drzwi pojazdu i otworzyłem je usadawiając się
wygodnie za kierownicą. Dziewczyna bawiła się palcami, co chwila
pociągając nosem.
-
Gdzie mam cię zawieść? - wzdrygnęła się, gdy mnie usłyszała.
Zerknęła
na mnie przelotnie i wlepiła wzrok w przednią szybę.
-
Wysadź mnie na Brook Street – powiedziała swoim piskliwym głosem.
- Dalej się przejdę.
Westchnąłem
cicho. Nie miałem siły się z nią kłócić. Odpaliłem pojazd i
wyjechałem na drogę kierując się w wyznaczoną stronę. [I.T.P.]
patrzyła przez otwarte okno opierając się o nie łokciem.
Jechaliśmy w ciszy. Nikt nie chciał odezwać się ani słowem.
Musiałem się jej jak najszybciej pozbyć, żeby zając się swoimi
sprawami. Mój kolejny zwykły dzień dobiegał końca, a zaczynała
się kolejna zwykła noc.
Rozmyślałem
jak jeszcze można ułatwić Dan'owi przedostanie się za granicę.
Sama kontrola to jeszcze nic, gdy ma się takie znajomości jak ja.
Ale trzeba się też gdzieś ulokować, żeby gliny nic nie
wywęszyły. Wszystko jest możliwe.
-
Zatrzymaj się – usłyszałem głos dziewczyny siedzącej obok mnie
i od razu przerwałem swoje przemyślenia.
Zatrzymałem
pojazd stając na samym początku ulicy. Ona chyba nie chciała,
żebym dowiedział się gdzie mieszka i nie nawiedzał ją w dzień i
w nocy... Takie osoby jak ona nie myślą na zapas i nie sądzą, że
ktoś już może coś wie.
-
Na pewno nie chcesz... - zacząłem, ale przerwała mi stanowczo.
-
Nie, dziękuję – powiedziała i wysiadła trzaskając za sobą
drzwiami.
Zaczęła
szybko iść chodnikiem przed siebie. Zaraz przerodziło się to w
bieg. Zaśmiałem się i wyjechałem z powrotem na drogę.
*[T.I.]*
Wisiałam
na telefonie odkąd wróciłam z tej przeklętej lodziarni.
Obdzwoniłam już wszystkich i pytałam czy może nie jest u nich
[I.T.P.], albo przynajmniej czy jej nie widzieli. Zawsze ta sama
odpowiedź – nie. Zastanawiali się ze mną gdzie mogła się
podziać i również kontaktowali się ze swoimi znajomymi, ale
niestety nikt nic nie wiedział. Mieli do mnie zadzwonić, jeśli
dostaliby jakieś informacje, ale od przeszło godziny moja komórka
nie dawała znaku życia.
Przecież
gdzieś musi być, prawda?
Zastanawiało
mnie jeszcze jedno. Kim był Louis. Nie znałam go i mogłam być
pewna, że nie widziałam go nigdy na oczy, lecz jego sylwetka,
piękne oczy i uwodzicielski głos nie pozwalały mi o sobie
zapomnieć. Myślałam o nim cały czas i zaczynałam mieć
podejrzenia, co do jego zachowania. Raczej obcy człowiek nie
podchodzi do ciebie ot tak sobie i cię nie całuje... Miał w sobie
jednak to coś i po pierwszym spotkaniu mogłam stwierdzić, że z
jednej strony jest tajemniczy, a nawet straszny, ale z drugiej nigdy
nie spotkałam kogoś takiego, a zainteresowałam się nim od razu.
Jednak starałam się tak nie myśleć, bo przecież to chyba przez
niego teraz bezsensownie szukam swojej przyjaciółki, która
„zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach”.
Wstałam
z podłogi i wzięłam do ręki szklankę z wodą. Wypiłam wszystko
i podeszłam beznamiętnie do okna wpatrując się w ciemną ulicę
na dole. Pod latarnią stało zaparkowane czarne auto, a o jego maskę
opierał się mężczyzna. Miał skrzyżowane na piersi ręce i patrzył
się w moją stronę. Nikłe światło ukazywało jego roztrzepane na
wszystkie strony włosy i wysoką sylwetkę. Uśmiechnął się i
nareszcie go rozpoznałam. Był to ten sam Louis, którego dzisiaj
poznałam. Szklanka, którą jeszcze przed chwilą trzymałam w dłoni
wysunęła się z niej i rozbiła o podłogę. Uciekłam spod okna i
spojrzałam na okruszki szkła, o które o mały włos nie rozcięłam
sobie skóry. Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam szybkie pukanie do
drzwi wejściowych. Powoli podeszłam do nich i wyjrzałam przez
wizjer, aby sprawdzić kto się do mnie dobija. Przekręciłam zamek i do mieszkania
wpadła [I.T.P.] od razu rzucając mi się na szyję. Poczułam
wielką ulgę.
-
Gdzieś ty się podziewała?! - spytałam, gdy wyplątałam się z
jej uścisku. - Wiesz jak ja się o ciebie martwiłam?!
Złapała
mnie za oba ramiona i wpatrywała się we mnie z szeroko otwartymi
oczami.
-
[T.I.] , nawet nie wiesz co się stało... - powiedziała potrząsając
mną delikatnie. - To było straszne...
-
Dobrze, usiądź – poinstruowałam ją, a ta wykonała moje
polecenie i siedziała jak na szpilkach na kanapie. - Przyniosę ci
coś do picia – powiedziałam i udałam się do kuchni.
Gdy
tam byłam wyjrzałam przez okno, aby sprawdzić czy on nadal
tam stoi. Lecz nie było już żadnego samochodu, ani chłopaka. Nie
było ani żywej duszy. Zostało tylko martwe światło latarni.
Not
everything is like you think, honey...
______________________________________________________________________
Przez ten tydzień, gdy mam bloga tylko do swojej dyspozycji postaram się dodać jeszcze około dwóch imaginów, więc na pewno nie będziecie zawiedzeni ;3
Zostawiajcie swoje opinie i mówcie jak wam się podoba pomysł i akcja tego imagina ;D
Pozdrawiam was serdecznie i as always zapraszam do siebie na opowiadanie o 1D ..♥
Kocham waaas ♥♥
~A
Świetny imagin!!/N
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Versatile Blogger!!
Więcej szczegółów na naszej stronie:
http://just-you-and-one-direction.blogspot.com/2013/07/liebster-award-i-versatile-blogger.html