j

j

niedziela, 28 lipca 2013

#50 Zayn


Wyszłam ze sklepu i odebrałam dzwoniący telefon. Na wyświetlaczu pojawił się napis: Zayn. ♥. Uśmiechnęłam się i pociągnęłam palcem w górę.
- No cześć Zayn.
- Cześć. A co tak długo nie odbierasz ? Już zacząłem podejrzewać, że nie chcesz ze mną gadać. – zażartował na co zachichotałam cicho
- Rozumiem, że powinnam warować przy telefonie i tylko czekać, aż zadzwonisz tak ? – odparłam zadziornie.
- No jasne.
- To by ci odpowiadało. No to masz pecha, bo stałam w kolejce w sklepie i nie mogłam odebrać.
- Aha. No dobra taka wymówka od biedy ujdzie. A co robisz za jakąś godzinkę ?
- Aaaa… To zależy. – zaśmiałam się
- Od czego ?
- Od tego jaką masz dla mnie propozycję.
- Mam choć nie wiem czy ci się spodoba. Okej powiem wprost mam dziś wolne i chciałbym umówić się z tobą na randkę. – czułam, że wypowiadając to zdanie na twarzy chłopaka pojawił się jego zabójczy uśmieszek – Zainteresowana ?
- Mmm.. z tobą zawsze. Gdzie i kiedy ?
- Za godzinę po ciebie przyjdę. Ok ?
- Jasne. To do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Rozłączyłam się i czułam jak rozpromieniona jestem. Tak naprawdę nie wiedziałam jak określić moje relacje z Zaynem. Do jakiegoś czasu byliśmy tylko przyjaciółmi, ale od niedawna nasze stosunki uległy zmianie. Nie wiem jak to nazwać. Nie jesteśmy parą, ale to coś więcej niż tylko przyjaźń.
***
Włożyłam klucz do zamka i przekręciłam dwa razy w prawo popychając przy tym drzwi do przodu. Wgramoliłam się leniwie do środka trzymając w dłoniach torby z zakupami. Zdjęłam buty i weszłam do kuchni. Zaczęłam rozpakowywać wszystkie rzeczy i zauważyłam wchodzącą do pomieszczenia [I.T.P.].
- Ooo… a co ty już wychodzisz ? Przecież ja kupiłam świeże bułeczki. Miałam nadzieję, że się napijemy kawy, że pogadamy – powiedziałam przypatrując się spieszącej się przyjaciółce
- [T.I.] nie lecę naprawdę. Pierwszy dzień w pracy. Nie chcę się spóźnić. – odparła niezadowolona – A i strasznie cię przepraszam, że zostawiam cię z tymi przygotowaniami samą.
- No co ty ! Chłopcy wymyśleli imprezę to niech się teraz z tym bawią. – zaśmiałam się wskazując na zakupy – A po za tym ja nawet palcem nie ruszę. Wychodzę.
- Szukasz pracy ? – zachichotała [I.T.P.]
- Nie. Nie idę na spotkanie w sprawie pracy tylko idę na spotkanie z Zaynem. – uśmiechnęłam się
- Mmmmm.. umówiłaś się z nim na randkę ?
- Może.
- No nieważne. Lecę pa pa ! Zobaczymy się potem . – krzyknęła na odchodnym i usłyszałam jak wychodzi trzaskając głośno drzwiami.
Wyszłam z kuchni i pokierowałam do pokoi Harrego i Nialla. [I.T.P.], Harry, Niall i ja wynajmowaliśmy razem mieszkanie. Niall i [I.T.P.] byli parą. A Harry był tylko moim przyjacielem jak i reszta moich współlokatorów. Otworzyłam drzwi sąsiadujących ze sobą pokoi.
- Chłopaki ! Wstawajcie ! Chcieliście imprezę będziecie ją mieli jak zajmiecie się przygotowaniami, bo ani ja ani [I.T.P.] tego nie zrobimy.
- Co ? Jak to ? – wymamrotał spod poduszki Harry
- [I.T.P.] dziś zaczyna pracę, a ja wychodzę.
- My tego sami nie ogarniemy. – odparł Niall podpierając się łokciem o łóżko
- Ogarniecie jak podniesiecie się zaraz z łóżka.
- No dobra, a gdzie wychodzisz ? – zapytał Niall uśmiechając się
- Umówiłaś się z Zaynem ? – zasugerował Harry poruszając brwiami
- Nie wasza sprawa.
- Ha ! Trafiliśmy w sedno ! – uradował się Niall
- Debile !
- ZA TO NAS KOCHASZ ! – usłyszałam śmiech Harrego
Odeszłam od nich i weszłam do swojego pokoju. Oparłam się o drzwi cicho się śmiejąc. Podeszłam do wielkiej szafy, w której upchanych było mnóstwo ciuchów. Zaczęłam poszukiwania stroju na RANDKĘ z Zaynem. Świadomość, że to będzie randka – prawdziwa randka - pożerała mnie od środka. W końcu zdecydowałam się założyć granatową sukienkę w małe kwiatuszki a do tego dżinsową kamizelkę. Dobrałam jeszcze czarne balerinki i byłam całkowicie gotowa. Nie miałam zamiaru stroić się nie wiadomo jak. Malować się i tak dalej. Byłam innym typem dziewczyny. Lubiłam ładnie wyglądać, ale omijałam zbędne dodatki. Wyszłam zadowolona na korytarz i stanęłam przed lustrem oglądając swoje odbicie. Usłyszałam gwizdanie chłopaków. Odwróciłam się. Zobaczyłam ich siedzących przy stole i lustrujących moją postać.
- No nieźle.. – powiedział Niall podnosząc kciuki w górę
- Noo… Wyglądasz świetnie. – odparł Harry – Wiesz może i ze mną byś gdzieś wyskoczyła ? – i poruszył znacząco brwiami
- Żebym ci zaraz nie przywaliła. – uniosłam brew do góry
Dobrze wiedziałam, że Harry chętnie by się ze mną umówił, bo wiele razy składał mi mnóstwo propozycji. Ale odmawiałam mu. Bo byliśmy tylko przyjaciółmi, a po za tym on zmieniał dziewczyny jak rękawiczki. Nie przeszkadzało mi to. Po prostu chciałam, żeby był moim przyjacielem. Jak nie było [I.T.P.] to on mi zawsze pomagał. I nie chciałam, żeby cokolwiek się zmieniło.
- Mam rozumieć, że wyglądam okej ?
- Więcej niż okej. – odparli zgodnie
I w tamtym momencie usłyszałam pukanie.
- O mój Boże . – powiedziałam
- Nie denerwuj się. Wszystko będzie okej. – oznajmił Harry wstając z krzesła i podchodząc do mnie.
Złapał mnie za rękę i poprowadził do drzwi odwracając do siebie.
- Idź. I się nie denerwuj. Dasz radę. I pamiętaj dziś impreza. Powiedz Zaynowi, że ma przyjść. Bo jak z nim gadałem to powiedział, że zobaczy.
- Ok. Pa ! – krzyknęłam i wyszłam na zewnątrz
Zobaczyłam stojącego za drzwiami Zayna. Przywitałam się z nim i cmoknęłam go w policzek.
- To gdzie idziemy ? – zapytałam wlepiając w niego wzrok.
- Może wyskoczymy do jakiejś kawiarni ?
- Ok. Znam fajną kawiarenkę. Zaprzyjaźniona obsługa, dobra kawa idziemy ? – zaproponowałam myśląc o kawiarni w której pracuje [I.T.P.]
- Jasne.
Pokierowaliśmy się do kawiarni i za jakieś 15 minut byliśmy na miejscu. Usiedliśmy przy stoliku na zewnątrz i zamówiliśmy lody. Za chwilę [I.T.P.] je nam przyniosła i zaczęła :
- No nie .. Pierwszy dzień w pracy, a wy mnie już wytropiliście. Ale dobrze trafiliście, bo lody są tu niepowtarzalne. – podsunęła nam pod nosy pucharki z lodami
- No i jak pierwszy dzień ? – spytał Zayn
- Muszę wam powiedzieć, że jest świetnie. Atmosfera jest niepowtarzalna i ludzie są dużo fajniejsi niż w tamtej poprzedniej restauracji. Dobra zostawiam was. Cześć. A jeszcze coś. Uważaj [T.I.], na Zayna. No wiesz on to potrafi zaczarować dziewczynę i zawirować jej w głowie. W końcu to najlepszy przyjaciel Nialla, więc znam ten model. – zachichotała
- To my już pani podziękujemy. – zaśmiał się Zayn, a [I.T.P.] odeszła – Więc jak mówiła [I.T.P.] uważaj, bo ja naprawdę mam ochotę zawrócić ci w głowie.
- I myślisz, że ja się dam nabrać na takie teksty ?
- Mam nadzieję.
Uśmiechnęłam się do niego i nic nie powiedziałam. Zayn zaczął mi opowiadać o nowej pracy. Rozmawiało mi się z nim niesamowicie. I czułam, że z sekundy na sekundy się w nim zakochuję. Jeszcze dziś rano nie potrafiłam określić swoich uczuć, a teraz zdecydowanie mogę przyznać, że kocham tego debila. W końcu między nami nastała cisza, którą przerywały tylko szepty innych gości i stukanie łyżeczkami o pucharki. Nabrałam na łyżeczkę trochę lodów i włożyłam ją do buzi po czym delikatnie oblizałam usta. Czułam na sobie natarczywy wzrok chłopaka. Pomyślałam, że może jestem brudna i spytałam go:
- Czemu mi się tak przyglądasz ? Jestem brudna czy coś ?
- Nie.
- To o co chodzi ?
- O nic. Po prostu ładnie jesz lody.
Poczułam, że w tamtym momencie moje policzki oblały szkarłatne rumieńce. Spuściłam głowę w dół, ale za chwilę ją podniosłam i odparłam :
- Co za wyszukany komplement. – przygryzłam delikatnie dolną wargę
Celowo włożyłam do buzi kolejną porcję lodów i spojrzałam na Zayna mówiąc:
- PYCHA .
- Naprawdę ładnie.
- Zayn, czy ty mnie przypadkiem nie podrywasz ? – zdecydowałam się na śmiały ruch
- Chodzi o to jak układasz usta. Robisz to cholernie seksownie.
- No to dobrze, że już skończyłam.
- [I.T.P.] ! Czy mogłabyś podać [T.I.] jeszcze jedną porcję lodów ? – krzyknął
- Nie . My już idziemy . Chodź Zayn ! – pociągnęłam go za nadgarstek wychodząc z kawiarni
- Ej ! Chciałem jeszcze popatrzeć na to jak jesz lody !
- Później to zrobisz. Teraz idziemy na imprezę. Zaczyna się za jakieś pół godziny, więc idziesz ze mną. Wyglądasz całkiem okej i chyba nie będzie potrzeby przebierania się. – uznałam na co on wybuchł głośnym śmiechem – Przestań się śmiać i rusz się ! – dźgnęłam go w tors
- Ała ! To bolało !
- Bo miało !
***
Weszliśmy razem do domu, w którym znajdowało się już całkiem sporo osób. Rozejrzałam się i dostrzegłam Harrego flirtującego z jakąś panienką. Zachichotałam pod nosem i pociągnęłam Zayna na środek pokoju, w którym wszyscy tańczyli. Do naszych uszu co chwila dobiegały melodie szybkich piosenek. Tańczyłam z Zaynem nieźle się przy tym bawiąc, a przy okazji nie żałując sobie alkoholu. Po jakiejś godzinie byliśmy już nieźle spici. Chłopakowi nagle znudził się taniec i pociągnął mnie na bok posądzając mnie na parapecie. Przybliżył się do mnie i uśmiechnął. Za chwilę jednak odsunął się i wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów. Wziął jednego i podpalił zaciągając się mocno dymem co chwila wypuszczając z warg małe kłębki dymu. Patrzyłam na niego uważnie i musiałam przyznać, że robił cholernie pociągająco. Jego usta były takie kuszące. Nie zastanawiałam się. Po prostu to zrobiłam. Wyjęłam Zaynowi papierosa z ust wyrzucając go za okno i wpiłam się w jego wargi. Czułam jego ciepłe wargi odwzajemniające mój ruch, które smakowały niesamowicie dobrze. Tego potrzebowałam. Czekałam na ten moment naprawdę długo i nie chciałam tego zepsuć odrywając się od niego za szybko. Zachichotałam w duchu i pozwoliłam sobie włożyć język do wnętrza jego ust przejeżdżając nim po jego.
- Mmm.. całujesz cholernie seksownie wiesz o tym ? – oderwał się ode mnie gładząc dłonią po moch plecach
- Dziękuję . Ty też robisz to nieźle. – uśmiechnęłam się przygryzając wargi
- Nieźle ?
- No wiesz sam przyznałeś, że ja robię to najlepiej tak ? Więc nawet ty nie robisz tego lepiej .
- No tak .. Masz rację.
- Jak zawsze.
- Kocham cię [T.I.]. Nie wierzę, że to mówię, ale cię kocham !
- Ja ciebie też kocham Zayn.
- Jesteś taka piękna … - powiedział przejeżdżając swoim kciukiem po moim policzku powodując tym miły dreszczyk
- Też mi się podobasz. No wiesz jesteś taaaaaki przystojny. Te idealnie ułożone kruczoczarne włosy, czekoladowe tęczówki i tak mega kuszące usta. Po prostu ideał. – zaśmiałam się
- Nie musisz mi mówić. Ja to wiem.
- Hahah . Twoja skromność mnie rozbraja.
- Cieszę się. A teraz pozwól kochanie, ale muszę … - powiedział i ponownie musnął moje wargi.
Finally it happened. ♥ And they shall be happy. ^^
_____________________________________________________________
Wróciłam z wakacji i wstawiam wam Zayna . ♥
Kompletnie nie mogę zabrać się za kolejną część Louisa. Postaram się coś jak najszybciej wymyślić i wstawić w najbliższym czasie. SOON. haha ♥
I jak zawsze proszę bardzo bardzo o pozostawienie po sobie śladu w postaci komentarza. ^^
Mam nadzieję, że Zayn się spodoba, bo był on pisany na szybko. 
~N

piątek, 26 lipca 2013

#49 Harry


Imagin inspirowany piosenką Taylor Swift - Stay Stay Stay .♥

Siedziałam jak na szpilkach gotowa, gdy drzwi się otworzą wyrzucić z siebie wszystko co leżało mi w tej chwili na sercu. Trzymałam w mocno zaciśniętej dłoni telefon, którego używałam przeszło godzinę temu. Czekałam na twój powrót, a złość buzowała we mnie od środka. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę cię o to oskarżać, ale... jednak to musiało się stać. Byłam coraz bardziej pewna swoich zarzutów wobec ciebie i chciałam ci to jak najszybciej uświadomić. Spojrzałam na zegarek leżący na szafce obok mnie. Spóźniałeś się. Było to kolejne potwierdzenie moich teorii. Miałeś wrócić po piętnastu minutach. Dzieciakom w szkole minęłaby lekcja, a ciebie nadal nie było. Jeśli sądzisz, że ujdzie ci to na sucho to się mylisz.
Usłyszałam szczęk przekręcanego zamka i do mieszkania wszedłeś ty. Zapaliłeś światło w przedpokoju, gdyż siedziałam dotychczas w całkowitych ciemnościach. Słyszałam jak zrzucasz ze stóp swoje buty i odwieszasz kurtkę. Twoje powolne kroki zmierzały w stronę pokoju, w którym się znajdowałam. Były coraz głośniejsze, aż w końcu i tu zrobiło się zaskakująco jasno za twoją sprawą. W drzwiach ukazała się twoja wysoka postać. Miałeś na sobie obcisłe, czarne rurki, które tak sobie upodobałeś, zwykły biały podkoszulek i kolorową koszulę w kratę, która była rozpięta tak, by pokazywać twoje napięte mięśnie i pięknie wyrzeźbione ciało. Poprawiłeś swoje roztrzepane loki i spojrzałeś w moją stronę oblizując usta. Poderwałam się z kanapy i podeszłam do ciebie, a ty zrobiłeś jeden krok w tył, chyba w obawie, że coś jednak mogę podejrzewać. W moich oczach byłeś zaskoczony, a może nawet przerażony, ale zaraz twoja twarz rozpromieniła się i świat ujrzał te prześliczne dołeczki formujące się za każdym razem, gdy się uśmiechałeś. Starałam się nie odwzajemniać tego gestu, co było bardzo trudne. Twoje zielone oczy chciały mnie rozproszyć, świdrując mój wzrok i co chwila pokazując małe iskierki. Malinowe usta otworzyły się lekko oczekując na dalszy rozwój wydarzeń. Z trudem odwróciłam wzrok od twojej idealnej twarzy i wbiłam go w podłogę zbierając w sobie siłę do walki. Gdy byłam już gotowa podniosłam głowę i ponownie byłam zmuszona zmierzyć się z twoim przeszywającym spojrzeniem. Zacisnęłam mocno powieki i spodziewając się najgorszego wyrzuciłam z siebie to, co miałam do powiedzenia.
- Zdradzasz mnie? - spytałam patrząc ci głęboko w oczy, które powoli zmieniały swoje rysy na najbardziej zdziwione jakie w życiu widziałam.
Za to moje własne tęczówki zachciały być przykryte warstwą przezroczystej, słonej cieczy znanej bardziej jako łzy. Nie mogłam im na to pozwolić. Musiałam pozostać silna i nie poddawać się na samym początku. Jednak emocje towarzyszące samemu faktowi, że mogłeś mnie zdradzić były nie do zniesienia. Nie chciałam przyjąć tego do swojej świadomości. Zawsze chciałam, żebyś został ze mną do końca, więc sama myśl o tym, że mogę cię stracić przez twoją niewierność nie pozwalała mi zachować spokoju. Byłeś jedyną osobą, która potrafiła mnie zrozumieć. Która cieszyła się, gdy ja się cieszyłam i płakała, gdy ja byłam smutna. Czasem obrażałam się za byle głupotę, ale ty wiedziałeś, że to nic takiego i że tylko tak się z tobą bawię. Wściekałam się wtedy, a ty uważałeś to za bardzo zabawne i przez resztę dnia śmialiśmy się z mojego zachowania.
W taki właśnie sposób pojedyncza łza spłynęła po moim policzku powodując, że zacząłeś szybko oddychać, a twoja twarz wyrażała ból i smutek. Zdziwienie zmieniło się w troskę. Dotknąłeś delikatnie mokrej skóry mojego policzka nie chcąc, żebym cię odrzuciła. Bałeś się, że mogę odejść. Przejechałeś kciukiem wzdłuż linii mojej żuchwy i zatrzymałeś się na ustach. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, podczas gdy ty badałeś każdy detal mojej twarzy. Twoje oczy zaszkliły się, ale nie pozwoliłeś sobie się rozkleić.
- Nie zdradziłem cię i nigdy nie zamierzam – powiedziałeś cicho, a ja się wreszcie ocknęłam.
Odsunęłam twoje ręce i przebiegłam na drugi koniec pokoju. Zatrzymałam się obok wysokiej lampy i patrzyłam na ciebie zaskoczonego moim zachowaniem. W tamtej chwili nie wiedziałam czy mogę ci uwierzyć. Co z tego, że jesteśmy ze sobą bardzo długo i zdążyłam ci zaufać. Teraz nie byłam pewna twoich słów. Mogłam jedynie domyślać się prawdy.
Zacisnęłam dłonie i poczułam, że w jednej z nich nadal trzymam swój telefon. Rzuciłam nim przez cały pokój, a ty w ostatniej chwili zrobiłeś unik przed moim atakiem. Pokręciłam głową z niedowierzaniem i wróciłam do ciebie. Zaczęłam dźgać cię palcem w tors, a ty tylko patrzyłeś się na moje poczynania. Prychnąłeś z rozbawieniem. Zadarłam głowę do góry i napotkałam się z twoim spokojnym i poważnym spojrzeniem.
- Pogadajmy jutro, dobrze? - spytałeś cicho, a chrypka słyszalna w twoim głosie koiła moje skołatane nerwy. - Jesteś zbyt zdenerwowana... - powiedziałeś i pocałowałeś mnie w czoło.
Uśmiechnąłeś się pocieszająco ostatni raz i wspiąłeś się po schodach na górę. Tego dnia więcej cię nie widziałam. Położyłam się na kanapie w salonie i przykryłam kocem. Zasnęłam prawie od razu myśląc o tym co mogę od ciebie jutro usłyszeć i formując różne warianty odpowiedzi.

~*~

Odkąd wstałam chodziłam w tą i z powrotem po całym domu niecierpliwiąc się. Wiedziałam, że byłeś śpiochem i budziłeś się dużo później ode mnie, ale teraz chciałam abyś jak najszybciej znalazł się przy mnie i wyjaśnił mi wszystko. Gdzieś czytałam, że podobno nie powinno się zostawiać spraw nierozwiązanych.
Pewnie przez to warknęłam głośno i wbiegłam po schodach na piętro. Zatrzymałam się przed drzwiami naszego wspólnego pokoju i bez pukania wparowałam do środka. Wzdrygnąłeś się lekko słysząc hałas i przekręciłeś się na łóżku w moją stronę. Przetarłeś zmęczone oczy i ziewnąłeś przeciągle. Popatrzyłeś się na mnie i na twojej twarzy od razu zagościł uśmiech.
- Czekam na ciebie na dole – powiedziałam ostro lustrując wzrokiem twoje ciało, ale widząc ciebie opadającego z powrotem na poduszki dodałam. - Za pięć minut.
Podniosłeś się na łokciach i przygryzłeś wargę. Zamknęłam drzwi trzaskając nimi i wróciłam do kuchni. Zdążyłam zjeść malutką kanapeczkę, bo więcej nie potrafiłam w siebie wcisnąć. Usłyszałam stukanie na górze.
Przypomniałam sobie każde nasze upadki i powroty. Tyle razy mieliśmy kryzys, ale ty zawsze przy mnie zostawałeś. Nie chciałeś odejść. Jednak przez wczorajsze wydarzenia prawie zerwaliśmy. Dotarło do mnie, że nie mogę doprowadzać do takich sytuacji, bo chciałabym spotykać się z tobą całe życie. Musimy znaleźć jakieś porozumienie.
Uśmiechnęłam się lekko i odwróciłam tyłem do blatu. Przede mną stałeś ty w czarnym podkoszulku z logo rolling stones'ów i wczorajszych rurkach. Swoje kasztanowe loki przykryłeś futbolową czapką. Patrzyłeś na mnie tymi swoimi zabójczo pięknymi zielonymi oczami i uśmiechałeś się rozbawiony moim zaskoczeniem. Odepchnęłam cię delikatnie kładąc rękę na twoim torsie. Wyminęłam cię i udałam się do salonu. Stanęłam na środku pomieszczenia i gdy usłyszałam, że ty dołączyłeś już do mnie odwróciłam się i zaczęłam mówić.
- Musimy o tym pogadać – odparłam, a ty stałeś z rękami w kieszeniach.
Podszedłeś kilka kroków w przód zachowując jednak między nami pewną odległość. Oblizałeś usta i przekrzywiłeś głowę.
- Dobra, porozmawiajmy – powiedziałeś i czekałeś na moją reakcję.
Podeszłam do ciebie bliżej i ciągle patrząc ci w oczy kontynuowałam swoją wypowiedź.
- Wiesz, że jesteś dla mnie wszystkim? Nie potrafię przeżyć jednego dnia bez ciebie... Jesteś inny. Przed tobą spotykałam się tylko z idiotami, którzy myśleli tylko i wyłącznie o sobie. Wykorzystywali mnie nawet do najprostszych czynności. Ty taki nie jesteś. Otwierasz mi drzwi, nosisz moje zakupy, chociaż czasem jest ich o wiele za dużo na jedną osobę. – przerwałam i zaśmiałam się. - Może i zajęło ci trochę czasu, żeby poznać mnie, moje uczucia i marzenia, ale dlatego, że poświęciłeś mi kawałek swojego życia wiesz jaka jestem i co mnie śmieszy, a co nie. Uwielbiam się z tobą spotykać, słyszeć twój głos i śmiać się razem z tobą. - pokonałam odległość dzielącą nas i przysunęłam się do ciebie, a ty delikatnie położyłeś swoje dłonie na moich biodrach. - Myślę, że najlepiej będzie jeśli zostaniemy ze sobą na zawsze. Inaczej mogłoby się to źle skończyć – zakończyłam swój monolog i pozwoliłam wreszcie dojść ci do głosu.
Jedyne czego bałam się w tej chwili to to, że nagadałam się na marne i ty nie czujesz tego samego i chcesz to po prostu zakończyć.
- Masz rację – przyznałeś zerkając na moje usta. - Będzie dobrze, jeśli ze sobą zostaniemy. Chyba nie masz wyboru, bo ja cię kocham i nigdy nie przestanę.
- Nie dajesz mi wyjścia – powiedziałam i nie czekając dłużej wpiłam się w twoje usta.
Szybko odwzajemniłeś pocałunek i nie dawałeś mi się od ciebie oderwać. Nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie. Jeden dzień bez smaku twoich warg był dniem straconym. Nie chciałam cię nigdy tracić. W tamtej chwili myślałam tylko o tym jak spędzimy nasze całe życie.


I think that it's best if we both stay...

______________________________________________________________________

To tyle ode mnie :)
Nie będzie mnie w weekend także nie będę mogła pisać, więc następnego imagina będziecie się mogli spodziewać pewnie najwcześniej w poniedziałek/wtorek ♥
Jak zwykle proszę o jakieś wasze opinie i do następnego ! :D
Kocham i pozdrawiam.
                                                                                                                             ~A

poniedziałek, 22 lipca 2013

#48 Louis | cz.2



Zakręciłem ostatnią, pustą już butelkę po coli i odrzuciłem ją na drugą stronę ulicy. Światło latarni nade mną było moim jedynym towarzyszem. Usiadłem na chłodnym krawężniku i odwróciłem głowę w prawo patrząc w ciemność. Oparłem się łokciami o swoje kolana obracając w palcach małą karteczkę. Wiatr poderwał z ziemi foliową reklamówkę, która wykonała w powietrzu kilka obrotów i wylądowała na środku pustej drogi. Zza horyzontu zaczęły się wyłaniać dwa oślepiające punkciki. Gdy znalazły się bliżej mnie widać było również jak za mgłą ciemnoczerwoną maskę pojazdu. Reflektory mignęły kilkakrotnie powodując, że musiałem przymknąć powieki. Furgonetka jechała powoli nie chcąc powodować większego zainteresowania w i tak cichej, nocnej atmosferze. Podniosłem się z miejsca otrzepując spodnie. Pojazd zatrzymał się przede mną, a boczna szyba się opuściła.
- Masz to o co prosiłem? - usłyszałem niski męski głos dobiegający ze środka auta.
- Jak zwykle niezawodny, Tony – powiedziałem z lekkim uśmieszkiem.
Zgasił silnik. Drzwi otworzyły się szybciej niż bym się tego spodziewał. Obok mnie stał teraz potężny mężczyzna. Był mojego wzrostu, ale strasznie napakowany. Gdyby nie pora dnia, a raczej nocy, musiałbym się zmagać z mordem w jego oczach. Był on teraz słabo widoczny, lecz na ogół każdy nie wytrzymywał pięciu sekund. Złapał mnie za ramiona i zacisnął wokół nich swoje dłonie. Zrobił to z taką siłą i złością, że nie mogłem już wytrzymać. Nie jestem typem kulturysty, a nawet bywalca siłowni, więc przyznam się – bolało.
- Nie mów do mnie Tony – wypowiedział akcentując każde słowo, a ostatnie jakby się go brzydził.
Rozluźnił uścisk i wreszcie poczułem ulgę. Jego szczęka była mocno zaciśnięta. Zamknął oczy i schował twarz w dłonie, ale za chwilę opuścił je z powrotem.
Wiedziałem, że nienawidzi jak się na niego tak mówi. Zrobiłem to specjalnie chcąc go tylko rozzłościć. Przez jakiś niezrozumiały dla mnie uraz z dzieciństwa nie pozwalał nikomu go tak nazywać. Nie przepadał też za swoim pełnym imieniem, więc wymyślił sobie własne. Nie żebym coś do tego miał, ale to bywa wkurzające, że nie można się do niego zwracać, że tak powiem „po ludzku”.
Patrzył się na mnie zniecierpliwiony. Po chwili przeniósł swój wzrok na białą tekturkę, którą trzymałem w dłoni. Obróciłem ją kilka razy na końcu zakrywając ją, aby nie była dla niego widoczna.
- Coś za coś, Dan – odparłem chłodno, a on stał w miejscu i nie raczył się ruszyć.
Zwęził swoje oczy i sądząc, że nie uda mu się mnie przekonać, obrócił się na pięcie i ruszył w stronę tyłów swojej furgonetki. Uderzył dwa razy w jej brzeg, a coś leżące pod kocem zatrzęsło się. Jednym ruchem odsunął nakrycie i nachylił się by wyciągnąć spod niego dziewczynę. Postawił ją na ziemi przytrzymując ją, aby nie nawiała, a ja mogłem się jej dokładnie przyjrzeć. Niewysoka blondynka o ciemnych oczach wpatrywała się we mnie ze strachem. Jej nogi trzęsły się niemiłosiernie, a klatka piersiowa unosiła się i opadała w szybkim tempie. Trzymała mocno skrawek swoich dżinsowych szortów, a jej dolna warga drgała. Przekrzywiłem lekko głowę i wyciągnąłem wolną rękę w jej kierunku.
- Chodź do mnie – powiedziałem cicho i spokojnie nie chcąc wystraszyć jej jeszcze bardziej. - Nic ci się nie stanie – dodałem.
Spojrzała na profil Dan'a, a ten opuścił ręce i odszedł kilka kroków w bok. Dziewczyna podeszła niechętnie i zatrzymała się jakieś dwa metry ode mnie.
- Jak masz na imię? - spytałem.
Przełknęła ślinę i zrobiła jeszcze kilka kroków w moją stronę.
- [I.T.P.] - ciche słowa wydobyły się z jej ust.
Patrzyła na mnie przerażona. Westchnąłem głęboko.
- Zawiozę cię do domu, dobrze? - po moich słowach cofnęła się, ale po chwili stanęła i zaczęła się nad czymś zastanawiać. - Na twoim miejscu wybrałbym moją podwózkę niż zimne i wietrzne tyły furgonetki tamtego faceta – powiedziałem z chytrym uśmieszkiem na co ona się wzdrygnęła.
Spojrzałem na nią jeszcze raz i zacząłem iść w stronę parkingu. Usłyszałem za sobą szybkie kroki. Wyjąłem z tylnej kieszeni małego pilota i nacisnąłem guzik. Podszedłem do jedynego auta w najbliższej okolicy i otworzyłem drzwi od strony pasażera stając za nimi i gestem ręki zapraszając do środka [I.T.P.]. Podeszła powoli i spojrzała mi prosto w oczy. W jej ciemnobrązowych tęczówkach przerażenie mieszało się z wdzięcznością. Naprawdę dziwne połączenie...
- Poczekaj na mnie w samochodzie. Zaraz wrócę – oznajmiłem, na co ona pokiwała energicznie głową i wsiadła do środka zamykając za sobą drzwi czarnego bmw.
Zacząłem wracać, aby skończyć swoją umowę, ale obróciłem się w pół kroku i powtórnie nacisnąłem przycisk na pilocie. Wyszedłem z wielkiego parkingu i stanąłem naprzeciw Dan'a.
- Układ za układ – powiedział szorstko i wyciągnął rękę w moją stronę.
Wydąłem usta przedłużając wszystko jak się dało. Wiedziałem, że nie lubił czekać. A już na pewno nie w takiej sprawie.
- Tylko powiedz Fred'owi, że jesteś ode mnie. Inaczej cię nie puści – powiedziałem i wsadziłem mu do dłoni wizytówkę.
Ten bez słowa wsiadł do swojej furgonetki i odjechał zostawiając ulicę pustą. Wolnym krokiem ruszyłem do samochodu. Na fotelu pasażera siedziała blondynka i wypatrywała mnie we wstecznym lusterku. Najwidoczniej się doczekała, bo nagle spuściła głowę. Odblokowałem drzwi pojazdu i otworzyłem je usadawiając się wygodnie za kierownicą. Dziewczyna bawiła się palcami, co chwila pociągając nosem.
- Gdzie mam cię zawieść? - wzdrygnęła się, gdy mnie usłyszała.
Zerknęła na mnie przelotnie i wlepiła wzrok w przednią szybę.
- Wysadź mnie na Brook Street – powiedziała swoim piskliwym głosem. - Dalej się przejdę.
Westchnąłem cicho. Nie miałem siły się z nią kłócić. Odpaliłem pojazd i wyjechałem na drogę kierując się w wyznaczoną stronę. [I.T.P.] patrzyła przez otwarte okno opierając się o nie łokciem. Jechaliśmy w ciszy. Nikt nie chciał odezwać się ani słowem. Musiałem się jej jak najszybciej pozbyć, żeby zając się swoimi sprawami. Mój kolejny zwykły dzień dobiegał końca, a zaczynała się kolejna zwykła noc.
Rozmyślałem jak jeszcze można ułatwić Dan'owi przedostanie się za granicę. Sama kontrola to jeszcze nic, gdy ma się takie znajomości jak ja. Ale trzeba się też gdzieś ulokować, żeby gliny nic nie wywęszyły. Wszystko jest możliwe.
- Zatrzymaj się – usłyszałem głos dziewczyny siedzącej obok mnie i od razu przerwałem swoje przemyślenia.
Zatrzymałem pojazd stając na samym początku ulicy. Ona chyba nie chciała, żebym dowiedział się gdzie mieszka i nie nawiedzał ją w dzień i w nocy... Takie osoby jak ona nie myślą na zapas i nie sądzą, że ktoś już może coś wie.
- Na pewno nie chcesz... - zacząłem, ale przerwała mi stanowczo.
- Nie, dziękuję – powiedziała i wysiadła trzaskając za sobą drzwiami.
Zaczęła szybko iść chodnikiem przed siebie. Zaraz przerodziło się to w bieg. Zaśmiałem się i wyjechałem z powrotem na drogę.

*[T.I.]*

Wisiałam na telefonie odkąd wróciłam z tej przeklętej lodziarni. Obdzwoniłam już wszystkich i pytałam czy może nie jest u nich [I.T.P.], albo przynajmniej czy jej nie widzieli. Zawsze ta sama odpowiedź – nie. Zastanawiali się ze mną gdzie mogła się podziać i również kontaktowali się ze swoimi znajomymi, ale niestety nikt nic nie wiedział. Mieli do mnie zadzwonić, jeśli dostaliby jakieś informacje, ale od przeszło godziny moja komórka nie dawała znaku życia.
Przecież gdzieś musi być, prawda?
Zastanawiało mnie jeszcze jedno. Kim był Louis. Nie znałam go i mogłam być pewna, że nie widziałam go nigdy na oczy, lecz jego sylwetka, piękne oczy i uwodzicielski głos nie pozwalały mi o sobie zapomnieć. Myślałam o nim cały czas i zaczynałam mieć podejrzenia, co do jego zachowania. Raczej obcy człowiek nie podchodzi do ciebie ot tak sobie i cię nie całuje... Miał w sobie jednak to coś i po pierwszym spotkaniu mogłam stwierdzić, że z jednej strony jest tajemniczy, a nawet straszny, ale z drugiej nigdy nie spotkałam kogoś takiego, a zainteresowałam się nim od razu. Jednak starałam się tak nie myśleć, bo przecież to chyba przez niego teraz bezsensownie szukam swojej przyjaciółki, która „zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach”.
Wstałam z podłogi i wzięłam do ręki szklankę z wodą. Wypiłam wszystko i podeszłam beznamiętnie do okna wpatrując się w ciemną ulicę na dole. Pod latarnią stało zaparkowane czarne auto, a o jego maskę opierał się mężczyzna. Miał skrzyżowane na piersi ręce i patrzył się w moją stronę. Nikłe światło ukazywało jego roztrzepane na wszystkie strony włosy i wysoką sylwetkę. Uśmiechnął się i nareszcie go rozpoznałam. Był to ten sam Louis, którego dzisiaj poznałam. Szklanka, którą jeszcze przed chwilą trzymałam w dłoni wysunęła się z niej i rozbiła o podłogę. Uciekłam spod okna i spojrzałam na okruszki szkła, o które o mały włos nie rozcięłam sobie skóry. Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam szybkie pukanie do drzwi wejściowych. Powoli podeszłam do nich i wyjrzałam przez wizjer, aby sprawdzić kto się do mnie dobija. Przekręciłam zamek i do mieszkania wpadła [I.T.P.] od razu rzucając mi się na szyję. Poczułam wielką ulgę.
- Gdzieś ty się podziewała?! - spytałam, gdy wyplątałam się z jej uścisku. - Wiesz jak ja się o ciebie martwiłam?!
Złapała mnie za oba ramiona i wpatrywała się we mnie z szeroko otwartymi oczami.
- [T.I.] , nawet nie wiesz co się stało... - powiedziała potrząsając mną delikatnie. - To było straszne...
- Dobrze, usiądź – poinstruowałam ją, a ta wykonała moje polecenie i siedziała jak na szpilkach na kanapie. - Przyniosę ci coś do picia – powiedziałam i udałam się do kuchni.
Gdy tam byłam wyjrzałam przez okno, aby sprawdzić czy on nadal tam stoi. Lecz nie było już żadnego samochodu, ani chłopaka. Nie było ani żywej duszy. Zostało tylko martwe światło latarni.

Not everything is like you think, honey...

______________________________________________________________________

Przez ten tydzień, gdy mam bloga tylko do swojej dyspozycji postaram się dodać jeszcze około dwóch imaginów, więc na pewno nie będziecie zawiedzeni ;3
Zostawiajcie swoje opinie i mówcie jak wam się podoba pomysł i akcja tego imagina ;D
Pozdrawiam was serdecznie i as always zapraszam do siebie na opowiadanie o 1D ..
Kocham waaas ♥♥
                                                                                                                             ~A

sobota, 20 lipca 2013

Ogłoszenie . ♥

Hej . ♥
Chcę tylko powiedzieć, że wyjeżdżam w góry na tydzień i przez ten czas moje imaginy nie będą dodawane. 
Więc będziecie musieli zadowolić się pracami Oli . ;)
Mówiła, że wkrótce doda kolejną część Lou . 
Jak wrócę to ja również dokończę Louisa . I kto ma być kolejny ? *__*
Będę tęsknić z wzajemnością czy nie - na pewno będę hahah . ;D
Wracam w sobotę albo niedzielę . (niezbyt się orientuję). 
Pozdrawiam . ♥

A tu macie ode mnie zdjęcie na poprawę humoru :

Natalia . ♥

poniedziałek, 15 lipca 2013

#47 Niall | cz.2

Muzyka . ♥
- Mmm.. Fajnie jest po raz kolejny na ciebie wpaść. Niall jestem. – powiedział
- Ja też nie narzekam. [T.I.] . – uśmiechnęłam się
- Znasz Chrisa ?
- Tak. To mój przyjaciel. A ty ?
- Taaa… Poznaliśmy się na ostatniej imprezie. Zatańczysz ? – zapytał lekko mrużąc oczy
- Z przyjemnością . – zachichotałam
Kiedy chcieliśmy zacząć taniec w naszych uszach rozbrzmiała wolna muzyka. Zarzuciłam swoje ręce na ramiona Nialla i oplotłam dłonie wokół jego szyi. On natomiast chwycił mnie w mocno w talii i przyciągnął do siebie bliżej. Oparłam głowę na jego ramieniu zaciągając się zapachem jego słodkich perfum. Poczułam jak Niall delikatnie wodzi dłońmi po moich plecach wprawiając mnie w dreszczyk emocji. Kołysaliśmy się tak w rytm muzyki. Czas wydawał mi się lecieć bardzo szybko, bo za chwilę musieliśmy się od siebie oderwać. Jednak na tym nie skończyła się nasza znajomość, bo chłopak pociągnął mnie za sobą do blatu z drinkami. Usiedliśmy na jasnych, wysokich, skórzanych fotelach stojących przy blacie i chwyciliśmy kieliszki. Rozmawiałam z Niallem co chwila zatapiając usta w kolorowym alkoholu. Od samego początku chłopak mi się podobał, ale z minuty na minutę wydawał się coraz bardziej pociągający. Nie potrafiłam oderwać wzroku od jego pięknych tęczówek w kolorze oceanu. Nie mogłam też opanować tego, że co chwila przygryzałam dolną wargę. Zawsze to robiłam kiedy coś mnie zauroczyło albo się denerwowałam. W tym przypadku były to obie wersje. Zabawne, że widok poznanej mi przed chwilą osoby tak na mnie działał. Zwykle nie wdawałam się w głębsze kontakty z dopiero co poznanymi facetami. Ale teraz było inaczej. Podobał mi się? Prawdopodobnie tak. A może to alkohol sprawiał, że reagowałam na niego w zupełnie inny, wyjątkowy sposób. Nie. To po prostu on był niebywały. Z pewnością działał tak na każdą dziewczynę, nie tylko na mnie. Niespodziewanie chwycił mnie za nadgarstek i zaciągnął gdzieś. Po chwili zauważyłam, że znaleźliśmy się na tarasie Chrisa. Chłopak przyparł mnie do ściany i przybliżył się do mnie. Czułam jak nasze oddechy mieszają się ze sobą. Wpatrywałam się wciąż w jego piękne tęczówki, a on w moje. Oblizałam nerwowo wargi i za chwilę czułam jak wargi Nialla napierają na moje. Uśmiechnęłam się w duchu i pospiesznie oddałam jego ruch. Szybko oplotłam swoje dłonie wokół jego szyi, a on zachłannie wodził rękami po moich plecach powoli zjeżdżając nimi niżej. Nie chciałam tracić czasu i wsunęłam swój język do jego ust za chwilę odnajdując jego. Nasze języki walczyły o dominację przez co co chwilę wydawałam z siebie ciche pojękiwania. Nagle usłyszeliśmy jak ktoś wychodzi na taras. Oderwaliśmy się od siebie i zauważyliśmy bandę palących skręty facetów. Pociągnęłam Nialla za rękę i pobrnęłam przed siebie wchodząc do ładnego, zielonego ogródka. Pomimo, że było już ciemno to miejsce miało niesamowity urok. Ogród było pokryty kolorem zielonym.  Gdzieniegdzie dało się zauważyć jak zieleń przeplatały różnorodne, kolorowe kwiaty. Wypatrzyłam w mroku drzewo na którym zwisała opona służąca jako huśtawka. Niall chyba też to zauważył, widziałam jak się uśmiecha i podchodzi do niego. Pokazał ręką, abym do niego podeszła. Zrobiłam to, a on lekko mnie podniósł i posadził na oponie. Uśmiechnęłam się i poczułam jak huśtawka zaczyna się kołysać. Śmiałam się z tego jak Niall próbuje mnie huśtać. Był taki uroczy. Przygryzłam wargę i zaczęłam wpatrywać się w mężczyznę, który przez zaledwie kilka chwil tak mi namącił w głowie, że nie mogłam przestać o nim myśleć. Zachichotałam na tok moich myśli i zobaczyłam jak Niall zatrzymuje huśtawkę. Stanął przede mną nie pozwalając mi zejść z opony. Przejechałam kciukiem po jego torsie i poczułam jak przechodzi go delikatny dreszczyk. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Bo zdałam sobie sprawę, że działam na niego w podobny sposób jak on na mnie. Niall ujął dłońmi moją twarz i delikatnie musnął moje wargi. Wtuliłam się w jego ramię i zaciągnęłam się jego zapachem.
- [T.I.] ? – odezwał się
- Mmmm… ? – mruknęłam
- Kocham cię .
- Ja ciebie też Niall.
- To dziwne, że tak bardzo namieszałaś mi w głowie, że tak łatwo wyznaje ci moje uczucia. Zwykle trudno przychodzi mi zwierzanie się komuś, mówienie o swoich uczuciach. A w twoim przypadku to takie proste. Znam cię kilka godzin, a czuję, że chcę spędzić z tobą resztę życia. Jak spotkałem cię w tej przymierzalni to coś w tobie przykuło moją uwagę i przez cały dzień o tobie myślałem. Działasz na mnie jak nikt inny. Można powiedzieć, że niczym narkotyk.
Zachichotałam na jego porównanie i powiedziałam :
- Wiesz … Ja czuję dokładnie to samo. Ale nie rozmyślajmy o tym. Tylko cieszmy się tym co mamy.
- Masz rację skarbie. W końcu będę długo wspominać ten dzień, bo uczyniłaś go najlepszym w moim życiu.
Zarumieniłam się i poczułam potrzebę wtopienia się w jego wargi. Zrobiłam to i za żadne skarby nie miałam zamiaru przerywać.
______________________________________________________________________
Oto króciutki Niall. ♥
Nie wiedziałam co zrobić, aby wyszedł dłuższy. ;(
Ale mam nadzieję, że jego długość nie pogorszy waszej opinii na jego temat. 
Bardzo proszę o opinie . ^^
A i Ola dawno nie dodawała imaginów, bo ma dosyć trudny okres. I prowadzi jeszcze jednego bloga ze swoim opowiadaniem . TUTAJ GO ZNAJDZIECIE Ale mam nadzieję, że niedługo to się zmieni. 
Louisa dodam wkrótce . ♥ 
~N

środa, 10 lipca 2013

#46 Niall | cz.1

Muzyka . ♥
Dedykacja dla Oleńki Z. ^^ heheheh . ♥ LOVE YOU . 
Czy ona musi walić w te drzwi !? To nie ludzkie wstawać o 10 rano w wakacje! No, ale zapewne moja mama coś ode mnie chce. Może by tak po prostu to zignorować ? No dobra, dobra już wstaje ! Zwlekłam się leniwie z łóżka i podeszłam do drzwi przekręcając w drzwiach zamek. Zobaczyłam w drzwiach moją rodzicielkę.
- [T.I.], ja i tata zabieramy twoją siostrę i jedziemy ze znajomymi nad jezioro. Mówiłam ci już wczoraj, ale tylko ci przypominam. Wrócimy jutro. Nie bądź lekkomyślna i zachowuj się. A teraz już lecimy. Do zobaczenia kochanie. – pocałowała mnie w czoło – I [I.T.P.] do ciebie przyszła.
Mama wycofała się do tyłu, a ja zobaczyłam wyłaniającą się zza niej [I.T.P.]. Razem z przyjaciółką zaszyłyśmy się w mojej domowej ostoi spokoju – moim pokoju.
- Cześć . – odparła radośnie
- Jest 10 rano. Czego chcesz ? – opadłam na łóżko i wlepiłam głowę w poduszkę
- Dziś piątek !
- No i ? – wymamrotałam przez poduszkę
- Impreza u Chrisa ! Miałyśmy iść na zakupy !
- Teraz ? Po za tym na pewno coś się znajdzie w szafie.
- Na TAKĄ imprezę żadne starocie się nie nadają i musimy iść na zakupy .
- Mamy jeszcze cały dzień, a ja chce sobie teraz pospać . -
- Trzeba się jeszcze przygotować. Maseczka, kąpiel, fryzura no i makijaż … jednym słowem czasu na zakupy nie będzie ! Więc ruszaj się ! – [I.T.P.] zerwała ze mnie kołdrę i zepchnęła z łóżka
- Dobra, dobra już idę.
***
Zakupowy maraton zaczęłyśmy od ulubionego sklepu [I.T.P.]. Większość jednak ciuchów była w kolorze różowym, a ta impreza wymaga zupełnie czegoś innego. Po dwóch godzinach zwiedzania sklepów weszłyśmy do jakiegoś nowego, o którym mówiły Liz i Rose. I musiałam przyznać, że miały rację, mówiąc że jest tu pełen wypas. Zabrałyśmy kilka ciuchów i zajęłyśmy dwie sąsiednie przymierzalnie. Najpierw [I.T.P.] przyszła do mnie zaprezentować bluzkę. Hmmm.. całkiem niezła, jeśli zamierza udawać klauna na tej imprezie. Nie ! Kategorycznie nie ! Ta bluzka odpada ! Ja ubrałam sukienkę. Miętowa – podobno blondynkom z jasną cerą ładnie w takim kolorze. Zaraz się okaże. Ubrałam się i wyszłam, aby pokazać się [I.T.P.].
- Jak ci się podoba ? – rzuciłam i weszłam wprost na Niego
Niebieskooki przystojny blondyn. Stał i czekał na kogoś, kto był obok w przymierzalni. Uśmiechnął się i powiedział:
- No całkiem, całkiem.
W tym momencie [I.T.P.] wystawiła głowę z przymierzalni, a mi zrobiło się gorąco i zupełnie zgłupiałam. Po chwili obok z przymierzalni wyszła wysoka blondynka, za którą podążył chłopak.
- Niezłe z niego ciacho, ale teraz skup się na ciuchach, bo nocować tu nie będę. – odezwała się [I.T.P]
Wróciłam do świata realnego, ale cały czas myślałam o Nim. W końcu kupiłam tą miętową sukienkę. Po takiej recenzji cóż innego mogłam zrobić. Ciekawa kim była ta blondynka ? Może jego siostra albo .. dziewczyna !? Zachowałam się jak kompletna kretynka . Zamiast coś odpowiedzieć, chociażby się uśmiechnąć to ja stałam tam jak posąg z miną grobową. Ciekawe czy Go jeszcze kiedyś spotkam ? Wracając do domu wciąż miałam Go przed oczami, swoją głupią minę też.
***
Po skończeniu w pośpiechu wszystkich czynności, które miały mnie przygotować na imprezę zadowolona usiadłam na kanapie, licząc że chociaż trochę odpocznę. Jednak i to nie było mi dane, bo zaraz usłyszałam klakson samochodu. Leniwie zwlekłam się z miejsca i pokierowałam się do drzwi. Spojrzałam ostatni raz na moje odbicie w lustrze i uśmiechnęłam się z rezultatów mojej szybkiej pracy. Chwyciłam w dłonie kopertówkę i ruszyłam do wyjścia. W samochodzie przywitała mnie podekscytowana [I.T.P.] Krótka wymiana zdań i już po chwili byłyśmy na miejscu. Zapukałyśmy do drzwi i zaraz zobaczyłyśmy w drzwiach uśmiechniętego od ucha do ucha Chrisa. Przywitał nas i zaprosił do środka. Przepchnęłyśmy się z [I.T.P.] przez naprawdę duży tłum ludzi i podeszłyśmy do reszty naszych znajomych w tym chłopaka mojej przyjaciółki. [I.T.P.] stanęła obok niego i cmoknęła go delikatnie w usta na przywitanie. Dean usilnie próbował przedłużyć pocałunek, ale [I.T.P.] oderwała się od niego i zachichotała pod nosem. Uśmiechnęłam się do siebie i wdałam w rozmowę z przyjaciółmi.
- Ej, ja idę do łazienki zaraz wracam. – powiedziałam w którymś momencie
- Jasne .
Odeszłam od przyjaciół i przepychałam się przez ogarniający mnie tłok szukając toalety. Po przebrnięciu przez wszystkie przeszkody w końcu ją znalazłam. Otworzyłam drzwi i po raz kolejny wpadłam na Niego. Tak. To był ten sam niebieskooki blondyn, którego spotkałam wcześniej przed przymierzalnią ! On właśnie wychodził z łazienki do której ja chciałam wejść. Tym razem oboje stanęliśmy jak wryci w ziemię. Ciężko było stwierdzić kto miał głupszy wyraz twarzy, gdyż swojej nie widziałam.
_______________________________________________________
Jak już mówiłam pojawia się pierwsza część Nialla. 
Takie trochę wprowadzenie, bo dużo się tutaj nie dzieje, ale mam nadzieję, że zadowoli was ona. 
Kolejna część mojego Louisa pojawi się niebawem. Co do Oli nie mam pojęcia kiedy. 
I na koniec bardzo proszę o opinie. ♥ 
~N

niedziela, 7 lipca 2013

#45 Louis | cz.1

Stałam przy ołtarzu ubrana w białą suknię ślubną. Oddychałam strasznie głęboko. Ani na chwilę nie spuszczałam wzroku z Matta stojącego naprzeciwko mnie. Miałam w głowie za duży tok myśli. Nie byłam pewna tego co robię. W końcu decyzja, którą zaraz podejmę ważyła na moim całym życiu. Ale ja nie wiedziałam czy chcę spędzić resztę życia przy Macie. To nie był mój typ. Matt był zrównoważony, zawsze trzymał się swoich planów i nie pozwalał ich nikomu zmienić. A ja potrzebowałam odrobiny szaleństwa. 
- [T.I.] ! – potrząsnął mną Matt wyrywając mnie z zamyślenia
- Czy chce pani zawrzeć związek małżeński z tym oto mężczyzną ? – zapytał ksiądz wskazując na Matta
Zrobiłam się cała czerwona. Nie wiedziałam co zrobić. Czas wydawał się dłużyć, a mój oddech stawał się coraz głośniejszy. Pomyślałam ostatni raz. I podjęłam decyzję :
- Przepraszam, nie mogę. – wyjąkałam i wybiegłam z kościoła powodując ogromne zamieszanie wśród gości
Widziałam jak Matt stał tam ogromnie zdenerwowany i próbował mnie zatrzymać. Wiedziałam, że nie martwił się tym, że go zostawiłam tylko tym co pomyślą sobie o nim inni ludzie i jak może uratować tą sprawę. Jak to wytłumaczyć. Prychnęłam pod nosem i pobiegłam przed siebie. Zerwałam z głowy welon i zdjęłam buty. Czułam na sobie wzroki innych ludzi, ale w tamtym momencie niezbyt mnie to obchodziło. Nie zatrzymywałam się po prostu biegłam przed siebie próbując zdjąć z siebie wszystkie rzeczy. Nagle wpadłam na kogoś i przewróciłam się czując jak oblewa mnie gorąca kawa.
- Nic ci nie jest ? – zapytał stojący nade mną brunet o błyszczących niebieskich tęczówkach 
- Nie, nie. Z resztą to moja wina. To ja na ciebie wpadłam. Przepraszam. – odparłam 
- Pomogę ci wstać . – wyciągnął do mnie rękę. Złapałam ją, a on mocno pociągnął mnie w górę – O kurde . Twoja sukienka . 
- Co ? Aaa.. ta plamka . Nic się nie stało . Do niczego mi się nie przyda, po za tym i tak bym ją wyrzuciła – spojrzałam na plamę od kawy na moim brzuchu
- Louis . – przedstawił się
- [T.I.] 
- Więc, [T.I.] może pojedziesz ze mną i się przebierzesz ? – wskazał na mój strój
- Właściwie to nie mam nic do stracenia. 
Pokierowaliśmy się do samochodu Louisa i po jakichś 10 minutach jazdy samochód zatrzymał się. Wysiadłam z niego i podążyłam za Louisem do ogromnego domu ciągnąc za sobą ciężką białą sukienkę. Weszliśmy do środka. Chłopak kazał mi pójść do salonu, a on sam poszedł po jakieś ciuchy. Usiadłam na ogromnej, miękkiej kanapie i zaczęłam przyglądać się wnętrzu. Louis musiał być nieźle dziany, bo wnętrze domu było urządzone naprawdę ładnie. 
- Proszę, włóż to  . – podał mi zwykły t-shirt i szorty 
Wykorzystując to, że wyszedł do kuchni zdjęłam z siebie sukienkę i włożyłam ciuchy przygotowane przez Louisa. 
- No dobra, [T.I.] to niecodzienny widok widzieć piękną zrozpaczoną dziewczynę w sukni ślubnej przechadzającą się po centrum . Wytłumaczysz mi o co chodziło ? – usiadł obok mnie Louis
- Tak . Powinieneś wiedzieć. Miałam wziąć dziś ślub, ale zostawiłam pana młodego. 
- wyjąkałam i przełknęłam głośno ślinę
- Ołłł.. A czemu go zostawiłaś ? 
- Nie kochałam go. Dobrze wiedziałam, że nic do niego nie czuję, a mimo to cały czas trzymałam się przy nim, spędzałam z nim jak najwięcej czasu, a co najgorsze zapewniałam go o swoim uczuciu. Chciałam go kochać, ale chyba nie potrafiłam. Był nawet miły i w ogóle. Ale to nie mój typ. On był taki poważny, a ja chciałam doznać szaleństwa. Lubiłam go, ale nie tak jak powinnam lubić swojego narzeczonego. 
- Dobrze zrobiłaś . 
- Czemu ?
- Bo nie możesz brać ślubu z kimś kto w ogóle do ciebie nie pasuje i nie kochasz tej osoby. 
- Dzięki. 
- Za co ? 
- Za to, że przynajmniej ty mnie rozumiesz. Wybiegając z tego kościoła każdy patrzył na mnie z odrazą. Czułam się taka .. taka .. niechciana. Nikt mnie nie rozumiał. Nawet moi właśni rodzice. Na pewno nie będą chcieli ze mną rozmawiać. I pewnie wyrzucą mnie z domu. Dla nich liczą się tylko pieniądze i co sobie o nich ludzie pomyślą. Oni sami zeswatali mnie z Mattem. Nigdy go nie kochałam. I nigdy nie będę. Był taki skąpy. Taki okrutny. Nie martwił się niczym innym poza sobą. Miał zero współczucia.  – zaczęłam wspominać i przez to doprowadziłam się do płaczu 
- Nie płacz, [T.I.]. – powiedział Lou, a ja spuściłam głowę w dół, ale on za chwilę podniósł mój podbródek w górę tak, abym na niego spojrzała – Oni nie zasługują na twoje łzy. 
Uśmiechnęłam się do niego przez łzy i dopiero wtedy zauważyłam jaki on jest przystojny. Idealna, brązowawa karnacja, ciemne roztrzepane włosy, piękny uśmiech i te oczy.  Błękitne, trochę rozbawione, błyszczące. Czułam, że mogłabym w nich zatonąć, zatracić całą swoją duszę i oddać wszystko, by móc choć raz w nie spojrzeć. 
- Możesz zamieszkać u mnie przez ten czas. 
- No nie wiem … Nie chcę zwalać ci się z problemami, a po za tym nie znam cię wystarczająco długo. 
- Mówiłaś, że chcesz zaznać szaleństwa prawda ?
- No tak, ale ..
- Więc od dziś mieszkamy razem. – chciałam coś powiedzieć ale Lou mi przerwał – Chodź. Pokażę ci twój nowy pokój. 
Niespodziewanie przerzucił mnie sobie przez ramię i zaczął wchodzić po schodach na górę. 
- Louis ! Umiem chodzić ! – zaczęłam się głośno śmiać
Stanęliśmy pod brązowymi drzwiami. Chłopak pozwolił mi z niego zejść i otworzył drzwi ukazując ładne przestronne pomieszczenie. Zobaczyłam w nim duże łóżko zrobione z jasnego drewna stojące przy wysuniętej w przód brązowej ścianie, na której widniały dwa małe obrazki. Po obu stronach łóżka znajdowały się jasne stoliczki nocne z lampką. Po lewej stronie stała ogromna szafa, a obok niej duże lustro. Po prawej natomiast stronie znajdowała się biblioteczka z masą książek i ogromne okno wpuszczające mnóstwo światła przysłonione lekko ciemnymi zasłonkami. Wszystko dopełniał brązowy puszysty dywan. 
- Wow. – stać było mnie tylko na to 
- Podoba ci się ? 
- Idealnie. – uśmiechnęłam się – Jakbyś wiedział co mi się podoba. 
- Dzięki. Mam nadzieję, że będzie ci tu dobrze. 
- Na pewno. Jeszcze raz ci dziękuję. Zrobiłeś dla mnie naprawdę dużo . – podeszłam do niego bliżej i cmoknęłam w policzek.
She finished with one, started with next ... ♥ 
__________________________________________________________________
Tak, tak wiem . Znowu Louis . ♥
Ale nie mam nic innego w zanadrzu, więc będziecie musieli zadowolić się właśnie Louisem. 
Postaram się go dokończyć jak najszybciej i jak już to zrobię to zabiorę się prawdopodobnie za Nialla. ^^
Bardzo, bardzo proszę o komentarze . ! Ostatnio jest ich coraz mniej i bardzo przygnębia mnie ten fakt. Więc do roboty. ;)
I zapraszam do udziału w ankiecie po prawej stronie . Jedno kliknięcie, a dla nas to naprawdę dużo.
Jeszcze jedno : Ola założyła bloga i mi się baaaardzo podoba. Zajrzyjcie na niego: http://everyday-i-am-sleeping.blogspot.com/ To dla niej naprawdę dużo znaczy. ♥ 
Miłego czytania i mam nadzieję, że się wam spodoba mój Lou . ^^ 
I pamiętajcie o zostawieniu po sobie śladu w postaci komentarza . ;p
~N

piątek, 5 lipca 2013

#44 Louis | cz.1


Powoli usiadłam na łóżku przeciągając się długo. Kto wysyła smsy w środku nocy? Rozejrzałam się po pokoju. Było jednak zaskakująco jasno. Sięgnęłam po telefon leżący na szafce. Już wiemy, kto jest taki mądry.

Od: [I.T.P.]
Wyczołguj się spod tej kołdry i przychodź szybko do mnie.
Muszę ci coś powiedzieć.

Zerknęłam przelotnie na zegarek. Zaraz... co? Przypatrzyłam się uważnie godzinie wyrytej jak byk czerwonymi śladami na czarnym, gładkim tle. 9:45.
Spojrzałam w stronę okna, które było zasłonięte pomarańczową roletą. Podbiegłam do niego i wpuściłam do swojej sypialni trochę światła. Od razu inaczej. Postanowiłam, że skoro moja przyjaciółka ma mi coś tak ważnego do przekazania, że nie mogła zwyczajnie zadzwonić, powinnam szybko się ogarnąć i ją odwiedzić.
Wyjęłam z szafy pierwsze lepsze ciuchy i poszłam do łazienki. Założyłam szary sweterek i obcisłe jasne dżinsy. Rozczesałam swoje długie brązowe włosy zostawiając je rozpuszczone. Przerzuciłam je przez ramię i złapałam za szczoteczkę. Umyłam w pośpiechu zęby i byłam gotowa. Zbiegłam po schodach, w pośpiechu prawie się na nich wykładając. Założyłam moje różowe vansy i złapałam klucze leżące na półce. Wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi.
Droga do domu [I.T.P.] nie zajęła mi dużo czasu. Zapukałam do mahoniowych drzwi. Dziewczyna, która mi je otworzyła nie przypominała osoby, z którą znam się od kołyski. Tamta była zawsze uśmiechnięta i pełna życia, a obecna tutaj była przerażona i blada. Wpuściła mnie i nie zwlekając dłużej zaczęła mówić.
- [T.I.] proszę cię, musisz mi pomóc. To straszne...
Szybkim ruchem ściągnęłam buty i udałam się do jej pokoju. Siedziała przy biurku klikając nerwowo myszką na ekranie komputera. Rozsiadłam się na łóżku.
- Co się stało? - zapytałam, a ona spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.
- Pamiętasz takiego chłopaka, który zawsze nawiedzał mnie w szkole i poza nią też? - odezwała się, a ja tylko pokiwałam głową. - On tutaj był.
Nie wiedziałam, jak zareagować. Ten idiota, który łaził za nami po całym terenie szkoły był nie do zniesienia. Nikt za nim nie przepadał, a już zwłaszcza moja roztrzęsiona przyjaciółka. Był obrzydliwy, gruby i na dodatek chyba się w niej podkochiwał. Chciał za wszelką cenę się z nią spotkać i jak widać – udało mu się. Miał szczęście, że wybrał sobie uległą dziewczynę.
- Po co on tu przyszedł?
- Wiesz, że jest kiepski z matmy... - powiedziała. - Ja jakoś sobie radzę i chciał, żebym pomogła mu nauczyć się do kartkówki.
- Nie mogłaś mu powiedzieć, że.. nie wiem... gdzieś jedziesz? - wymieniałam. - Albo, że przyjeżdża do ciebie jakaś ciocia czy ktoś?
- Ja nie potrafię kłamać. Zauważyłby, że coś jest nie tak.
- No co ty. Z jego myśleniem to mogłoby być trudne – powiedziałam na co obie się zaśmiałyśmy. - Skoro już ochłonęłaś... idziemy gdzieś? - zapytałam. - Nudno tu już.
- Może pójdziemy na jakieś lody, co ty na to?
- Ok , nie mam nic do stracenia.

~*~

Udałyśmy się w stronę najbliższej lodziarni. Wakacje dopiero się zaczęły, a my jeszcze nie zaczęłyśmy naszych codziennych wypadów na miasto, chodzenia po sklepach i ogólnych wygłupach jakie miały miejsce poprzedniego roku.
Dotarłyśmy do małego lokalu. Popchnęłam delikatnie szklane drzwi, które łatwo mi ustąpiły. Moje ciało owiał przyjemny chłód klimatyzowanego pomieszczenia, co było miłą różnicą z upałem szalejącym na dworze. Przy stolikach nikogo nie było. To zapewne wina temperatury – nikomu nie chce wychodzić się na zewnątrz. Podeszłam do lady i zadzwoniłam dzwonkiem. Za chwilę po drugiej stronie wysokiego blatu pojawił się chłopak na oko w moim wieku. Brązowe włosy postawione na żel, piękne błękitne oczy i cudowny uśmiech. Zamiast odezwać się choćby słowem, dalej utrzymywał ze mną tylko kontakt wzrokowy. Zatapiałam się w jego tęczówkach. Byłam zbyt zdezorientowana, żeby go przerwać.
- W czym mogę służyć? - spytał w końcu, a ja ocknęłam się na dźwięk jego melodyjnego głosu.
- Emm .. Poprosimy... - spojrzałam w bok, gdzie powinna stać moja przyjaciółka, ale... jej nie było.
Gdzie ona się mogła podziać? Przecież jeszcze przed chwilą stała obok mnie.
- Coś się stało? - jego głos znów rozbrzmiał w pustym lokalu.
Nie do końca pustym. Byliśmy tylko my dwoje.
- Nieważne – powiedziałam patrząc na niego z powrotem. - Poproszę jednego loda z maszyny.
Stał niewzruszony w miejscu i patrzył mi w oczy. Spuściłam wzrok, ale kątem oka dostrzegłam, że się uśmiecha. Podszedł do maszyny i zerknął na mnie.
- Jaki smak?
- Waniliowy – odparłam i odeszłam szybkim krokiem do stolika.
Usiadłam na przezroczystym krześle nie chcąc, aby tajemniczy chłopak zobaczył moje rumieńce. Przyglądałam się swoim paznokciom pomalowanym na granatowy kolor rozmyślając, gdzie mogła się podziać [I.T.P.]. Poczułam na sobie czyjeś natarczywe spojrzenie. Podniosłam głowę i zobaczyłam jak opiera się o ladę przygryzając wargę. Mój oddech stał się nierównomierny. Wstałam i wróciłam, żeby zapłacić za swój deser. Zaczęłam grzebać w portfelu w poszukiwaniu odpowiedniej ilości pieniędzy.
- To będzie 3.50 – powiedział tuż nad moim uchem przez co moje ciało przebiegł dreszcz.
Położyłam należność na blacie i spojrzałam w górę. W miejscu, w którym stał chłopak, nie było nikogo. Odwróciłam się w prawo i aż podskoczyłam. Stał przede mną i przekrzywiał głowę. Oblizał usta i podszedł do mnie bliżej. Dzieliło nas może kilkanaście centymetrów. Nagle on pokonał i tę odległość składając na moich ustach przedłużający się pocałunek. Stałam oszołomiona, nie próbując ruszyć się nawet o krok. On po chwili oderwał się ode mnie i zaczął zmierzać na zaplecze. Ostatni raz odwrócił się do mnie i uśmiechnął się.
- Jestem Louis – powiedział i zniknął za brązową zasłoną.
Moje serce nadal biło jak oszalałe, a oddech nie miał zamiaru się unormować. Zabrałam swoje roztapiające się powoli lody i wybiegłam na prawie pustą ulicę. Przełknęłam gulę, która uformowała się w moim gardle. Zaczęłam iść chodnikiem wijącym się wzdłuż drogi. W mojej głowie pojawiały się nieskończone ilości pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Kim jest Louis? Co powinnam zrobić? I najważniejsze, gdzie jest [I.T.P.]?

I have nothing to lose.
______________________________________________________________________

Wyprzedziłam Natalię i dodaję pierwszą część Louisa :3
Komentujcie , jak wam się podoba pomysł na tego imagina i czy mam pisać następną część :)
Znajduję czas na pisanie imaginów i kolejnych rozdziałów TEGO bloga , więc jak narazie jest ok :D
Oczywiście zapraszam was do czytania go i zostawiania swoich opinii, jakie by one nie były ♥
Kocham i pozdrawiam.
                                                                                                                             ~A

środa, 3 lipca 2013

#43 Zayn | cz.2

MUZYCZNA INSPIRACJA . ♥
Dedykacja dla mojej psiółi Ani . ♥ Podzielę się NIM z tobą SZTYWNA. 
Odwróciłam się i czułam jak w środku skaczę z radości. Tak bardzo cieszyłam się, że poznałam Zayna. Po prostu ideał. Przemierzając drogę do domu zdałam sobie sprawę, że chyba się w nim zauroczyłam. A znałam go zaledwie godzinę. Zachichotałam w duchu i otworzyłam drzwi domu.
***
Siedziałam rozłożona na fotelu rozkoszując się gorącą czekoladą i wpatrując się w widoki za oknem. Moją uwagę przykuła dwójka starszych ludzi. Szli chodnikiem trzymając się za ręce. Byli już grubo po 60-stce. Cały czas się uśmiechali. Musieli być ze sobą już naprawdę długo. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Usłyszałam dźwięk telefonu. Wzdrygnęłam się i rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu źródła dźwięku. Zauważyłam wystawający spod poduszki skrawek mojej komórki. Leniwie zwlekłam się z fotela i chwyciłam go do ręki. Spojrzałam na wyświetlacz . Wyświetlał się jakiś numer, którego nie znałam. Pociągnęłam pierścień w górę i odebrałam.
- Halo ?
- [T.I.] ? To ja Zayn . – usłyszałam ten głos i uśmiechnęłam się przygryzając delikatnie dolną wargę
- O cześć. – odparłam podekscytowana.
- Musisz mi pomóc .
- No gadaj .
- Moja mama ma dziś urodziny i muszę kogoś przyprowadzić. Poszłabyś ze mną ? Obiecuję ci, że potem cię gdzieś zabiorę.
- Jasne, więc jaki jest plan ?
- Dzięki. Więc powiem, że jesteś moją dziewczyną i ona zapewne zada ci kilka pytań, a potem się zmyjemy ok ?
- Dla mnie okej. – ucieszyłam się na słowa Zayna i próbowałam zachować spokój
- To przyjadę po ciebie za jakieś 20 minut, a w drodze opowiem ci dokładniej. Podasz mi adres ?
- Tak, ale ja nie wiem co ubrać.
- Zwykłe ciuchy.
- Dobra. Adres wyślę ci smsem.
- Dzięki. Pa .
- Pa.
Wysłałam chłopakowi adres i podeszłam do lustra. Stwierdziłam, że nie będę się przebierać, skoro mam wyglądać normalnie. Chwyciłam za szczotkę do włosów leżącą na szafce obok i zaczęłam rozczesywać swoje długie włosy. Spięłam je w niedbały koczek i nałożyłam na rzęsy odrobinę tuszu, po czym przejechałam błyszczykiem po swoich wargach. Usłyszałam dzwonek do drzwi i popędziłam w ich stronę. Chwyciłam za klamkę i mocno pociągnęłam je do siebie.
- No ! Wyglądasz naprawdę świetnie . – ucieszył się Zayn i pociągnął mnie za sobą ciągnąc do stojącego pod moim domem samochodu
Wsiedliśmy do niego i Zayn zaczął :
- Dzięki, że się zgodziłaś. Uratowałaś mi życie. – odpalił silnik
- Spokojnie. Nie ma za co, ale dlaczego poprosiłeś akurat mnie ?
- Bo inne moje koleżanki no cóż … nie wyglądają na ideał mojej mamy i nie należą do tych grzecznych. – zaśmiał się
- A ja należę ? – oburzyłam się krzyżując ręce na piersi
- Hahah . Tak.
- Ej !
- Nieważne. Więc plan jest po prostu taki, że udajemy, że jesteśmy razem i tak dalej. Tylko nie słódź za bardzo, bo moja mama może się domyślić.
- Okeej. Postaram się być …. no wiesz taka…taka…w sam raz..
- Wiedziałem, że załapiesz o co chodzi – zaśmiał się
Samochód się zatrzymał, a my z niego wysiedliśmy kierując się do drzwi domu przed nami. Zayn złapał mnie za rękę i wszedł do mieszkania. Pokierowaliśmy się do przestronnego, schludnego salonu, który przypadł mi do gustu. Zobaczyłam kilka osób siedzących przy stole.
- Dzień dobry. – przywitałam się
- Mamo, tato to jest właśnie [T.I.] – moja dziewczyna. – powiedział Zayn
Pokazałam rządek swoich zębów i czułam na sobie skupione wzroki lustrujące mnie od dołu do góry. Rodzina Zayna wpatrywała się we mnie nic nie mówiąc. Nie mogłam odczytać wyrazu ich twarzy. W końcu jego matka uśmiechnęła się i powiedziała:
- Proszę, usiądźcie. [T.I.], Zayn nam o tobie wiele opowiadał, ale zwlekał z przedstawieniem nam ciebie.
Usiadłam przy dużym stole obok Zayna.
- Ja z początku myślałem, że będzie się bał naszej reakcji na swoją dziewczynę. I muszę powiedzieć, że jestem pozytywnie zaskoczony – odezwał się jego ojciec
- Dlaczego ? – spytałam uśmiechając się
- Bałem się, że przyprowadzi jakąś no cóż nieprzyzwoitą dziewczynę . – zaśmiał się
Wszyscy zawtórowali mu śmiechem tylko Zayn pozostał poważny. Mama Zayna przygotowała pyszny obiad. Jedząc go zostało zadanych mi mnóstwo pytań o wszystkim i o niczym. Kiedy skończyliśmy jeść Zayn wstał ciągnąc mnie za rękę.
- To my będziemy już chyba iść . – oznajmił chwytając mnie w talii i pogłębiając uścisk
- Zostańcie jeszcze. – poprosiła mama chłopaka
- Nie . Muszę zabrać [T.I.] w jeszcze jedno miejsce – powiedział stanowczo
- No cóż. Dobrze . [T.I.], ale musicie nas jeszcze koniecznie odwiedzić.
- Dobrze . – zarumieniłam się
- Chodź już kochanie – zachichotał Zayn dając nacisk na ostatnie słowo
- Miło było państwa poznać. Do widzenia . – pożegnałam się i wyszliśmy z Zaynem na zewnątrz
- No byłaś niezłą aktorką SKARBIE – zaśmiał się
- Hahhah . Wiem KOCHANIE .
- No dobra. Moi rodzice kampią w oknie, więc … - powiedział i nie dokończył tylko wpił się moje wargi.
Byłam pozytywnie zaskoczona, ale od razu oddałam pocałunek. Wiem, że tylko graliśmy przed jego rodzicami, ale to był chyba najlepszy pocałunek w moim życiu. Zayn miał takie słodkie, kuszące usta. Całował jak żaden inny chłopak. Przeniosłam dłonie na jego włosy i lekko je pociągnęłam, a on wzmocnił uścisk w talii. Trwaliśmy tak jeszcze chwilę, aż w końcu Zayn niestety się ode mnie oderwał.
- Dobra. Wystarczy już tego. Teraz ja cię gdzieś zabieram. – pokierował się do samochodu
- Okeeeeeeeeej. – odparłam lekko zdezorientowana podążając za nim
Jechaliśmy tak przez jakieś 20 minut, aż w końcu dotarliśmy na miejsce. Nie zdążyłam otworzyć sobie drzwi, bo wyprzedził mnie Zayn. Posłałam mu ciepły uśmiech i mimowolnie zarumieniłam się. Rozejrzałam się i pomimo, że robiło się ciemno zauważyłam świecące w ciemnościach London Eye. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na Zayna.
- Idziemy ?
- Oczywiście, że tak !
Kupiliśmy bilety i stanęliśmy jak wszyscy w kolejce. Po długim czekaniu w końcu przyszła nasza kolej. Wsiedliśmy do środka, a gdy tylko zamknęły się drzwi, koło ruszyło. Było dość wolne, ale dzięki temu mieliśmy więcej czasu dla siebie i dokładnie mogliśmy przyglądać się pięknemu krajobrazowi, który nas otaczał. Siedziałam na przeciwko Zayna i zaczęła przeszkadzać mi ta odległość między nami, więc szybko zajęłam wolne miejsce, obok niego. Posłałam mu promienny uśmiech, na co odpowiedział tym samym.
- Zayn ? – odparłam niepewnie
- Tak ?
- Trochę się boję. – przygryzłam nerwowo wargę
Zayn popatrzył na mnie i uśmiechnął się, po czym poczułam jak mnie przytula. Oparłam głowę na jego ramieniu i poczułam ogarniające mnie wtedy szczęście. Czułam się przy nim tak dobrze. Tak bezpiecznie. Mogłabym spędzić całe życie w jego ramionach. Po jakimś czasie, znaleźliśmy się wreszcie na samej górze koła. Stąd dopiero był niesamowity widok, a zachód słońca jeszcze dodawał temu wszystkiemu większego uroku. Spojrzałam głęboko, w cudowne, czekoladowe oczy Zayna i przybliżyłam powoli swoje usta do jego. Po raz kolejny poczułam smak jego ust i po raz kolejny zatopiłam palce w jego włosach. Tyle, że teraz ani ja ani on nie udawał. Poczułam jak delikatnie przygryza moją wargę pogłębiając pocałunek. Owinął sobie kosmyk moich włosów wokół palca i zaczął się nimi bawić, nie przerywając pocałunku. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego co się dzieje. Zarumieniłam się, a Zayn tylko szeroko się uśmiechnął. Przeczesałam włosy palcami i oblizałam usta wlepiając wzrok w czekoladowe tęczówki chłopaka.
- Muszę przyznać całujesz naprawdę świetnie – uśmiechnął się zadziornie Zayn
- To samo chyba mogę powiedzieć o tobie – poczułam jak pięką mnie policzki
- Więc dopełniamy się.
- Chyba tak – miałam stado motylków w brzuchu
Chłopak zaczął bawić się swoimi palcami i zaczął rysować coś na moich wargach. Czułam jak przechodzi po mnie miły dreszczyk. Nie wiedziałam co zrobić i ponownie wpiłam się w jego wargi, ale tym razem tylko na chwilę, bo zaraz się od niego oderwałam i powiedziałam :
- Kocham cię debilu
- Myślałem, że nigdy tego nie powiesz ! Ja ciebie też . – objął mnie mocno
- To nienormalne . – zachichotałam
- No wiesz, pomimo że znamy się zaledwie kilka godzin to ja czuję się jakbym znał cię całe życie.
- Ja też. No i nie wiem jak to możliwe, ale przez jedynie chwilę się w tobie zakochałam.
- Ja w tobie też kochanie. – zachichotałam na jego słowa i zaraz jego wargi znalazły się na moich.
_______________________________________________________________
I oto pojawia się kolejna, jednocześnie ostatnia część Zayna. ♥
Następnym moim imaginem będzie Louis. Już nawet go zaczęłam, także w najbliższym czasie możecie się go spodziewać. 
I bardzo proszę o komentarze albo chociaż o udział w ankiecie znajdującej się w prawym górnym rogu. *____*
~N

wtorek, 2 lipca 2013

Ogłoszenie .

Założyłam taki jakby dziennik o 1D :)
Chciałabym was zaprosić do czytania go ;) Znajdziecie go TUTAJ ♥
Nie chciałabym, żeby moje zaangażowanie i praca poszły na marne...
Jeszcze raz zapraszam.
Kocham was ♥
                                                                                                                                              ~A

poniedziałek, 1 lipca 2013

#42 Niall


Pisane przy:


Zatańczyłam swoją solówkę najlepiej jak potrafiłam. Nie pomyliłam się ani razu, uśmiech nie schodził mi z twarzy, dostałam gorące brawa i nie potknęłam się schodząc ze sceny - pełen sukces. Jak na profesjonalistkę wpadłam bardzo dobrze. Pobiegłam do garderoby i opadłam na wygodny fotel.
Tańczę od dziecka. To moje hobby i życiowa pasja. Gdyby moja mama nie zapisała mnie na moje pierwsze zajęcia zapewne nie zrobiłabym takiej kariery, nie występowałabym na najważniejszych konkursach i imprezach na świecie, no i nie byłoby mnie tutaj. Ten konkurs jest moją szansą na jeszcze lepsze życie niż mam dotychczas.
A tak a propos mojego "dobrego" życia. Mój dom można porównywać do jakichś wyśnionych willi. W moim garażu stoją trzy samochody, każdy inny. Jeśli na rynek wejdzie jakiś nowy "świetny" telefon, od razu jest w moim posiadaniu. Tak samo u moich rodziców. Wracając do mojego domu. Z daleka od dużego miasta. Wystrój jest marzeniem chyba każdego człowieka.
Chodzę do zwykłej szkoły, a popołudniami do szkoły tanecznej. Mam strasznie napięty grafik, więc nie mam czasu na chociażby spotkania z przyjaciółmi. Co ja gadam, jakimi przyjaciółmi... Problem jest w tym, że każdy myśli o mnie jak o wielkiej gwiazdce, która uważa, że "jak ma się kasę, ma się wszystko". Nawet przyjaciół. Takim właśnie sposobem nie mam przyjaciół, ani przynajmniej koleżanek czy kolegów. Chodzenie do normalnej szkoły wykańcza mnie psychicznie. Dobrze, że ludzie tacy jak ja mnie rozumieją. Mają tak samo i chcą się z tego wyrwać. No bo ile można?
Podniosłam się z siedzenia i podeszłam do ogromnego lustra wiszącego na jednej ze ścian mojej tymczasowej garderoby. Przyklejona taśmą wisiała na nim kartka z kolejnością występów. Przeszukałam palcem po nazwiskach i nazwach układów. Spojrzałam przy okazji na zegarek. Następny mam za siedemnaście minut. Złapałam pokrowiec ze strojem i odsunęłam czarny zamek błyskawiczny. Wyjęłam zwiewną jasnoniebieską sukienkę i baletki w tym samym kolorze. Szybko zrzuciłam dotychczasowe ubranie i włożyłam na siebie przygotowany strój. Przyjrzałam się odbiciu w lustrze, które mówiło "Oto nowa mistrzyni świata w konkurencji średniej!". Zaśmiałam się pod nosem sięgając po puder i poprawiając swój makijaż przed decydującym wyjściem.

*Niall*

Zapukałem do kolejnych drzwi i nacisnąłem na klamkę. Zamknięte.
Błądziłem po korytarzach już od kilku minut i nadal nie znalazłem tej dziewczyny. Kierownik zlecił mi znalezienie jej i poinformowanie o usunięciu jej ostatniego występu z listy. Nie rozumiałem dlaczego. Z tego co wiedziałem wcześniej, była bardzo utalentowana i znana na całym świecie. Chciałem zobaczyć jak tańczy. A może nawet ją poznać?
Szedłem wąskim korytarzem szurając co jakiś czas butami o ciemną wykładzinę. Nagle drzwi jednego z pomieszczeń się otworzyły i wyszła z niego wysoka brunetka. Przekręciła kluczyk w zamku i mogłem ujrzeć jej długie do pasa włosy. Zatrzymałem się kilka metrów od niej i przekrzywiłem delikatnie głowę. Była mniej więcej w moim wieku. Odwróciła się w moją stronę i już chciała zacząć iść, ale napotkała na mnie. Lekko zaskoczona patrzyła na mnie pytającym wzrokiem, co chwila na moment go odwracając. Chyba zawstydziłem ją tym moim natarczywym spojrzeniem. Ocknąłem się.
- Ty jesteś [T.I.] [T.N.] ? - spytałem.
- Tak – powiedziała trochę niepewnie. - A o co chodzi... - spojrzała na plakietkę wiszącą na mojej szyi. - Niall ?
Uśmiechnąłem się, ale po chwili przypomniałem sobie po co tu jestem.
- Kierownik kazał wykreślić twój występ – powiedziałem i wpatrywałem się w jej błękitne tęczówki.
Otworzyła ze zdziwienia usta.
- Ale jak to?! - wykrzyczała. - Dlaczego?
- Tego mi nie powiedział.
Zaczęła chodzić w kółko najwidoczniej zastanawiając się co zrobić. Wyglądała przezabawnie i strasznie słodko. Zatrzymała się w pół kroku i spojrzała na mnie. Podeszła do bliżej i złapała mnie obiema rękami za ramiona.
- Pójdę do niego – powiedziała patrząc mi w oczy.
Była zdecydowanie za blisko. O tak, zbyt blisko.
- A ty pójdziesz ze mną – oznajmiła odsuwając się ode mnie ze wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu.
- Jak sobie życzysz.
Przygryzła wargę, aby ukryć uśmiech wkradający się na jej usta. Spuściła głowę powodując, że jej twarz zakryły te śliczne włosy. Wyminęła mnie i zbiegła ze schodów znajdujących się naprzeciwko sąsiedniego pokoju. Popędziłem za nią, aby po chwili znaleźć się obok niej. Po drodze zerknęła na mnie kilka razy uśmiechając się przy tym jednym z najpiękniejszych uśmiechów jakie widziałem. Stanęła przed drzwiami gabinetu i wzięła kilka głębokich oddechów. Zapukała i weszła cicho do pomieszczenia, a ja za nią.

*[T.I.]*

Gruby facet z brodą odwrócił się na swoim obrotowym krześle i spojrzał na nas.
- Dlaczego nie ma mnie już na liście? - zapytałam, a tamten człowiek zaśmiał się niskim głosem i powoli wstał podchodząc do mnie.
- Nie ma pani, bo zwycięzca został już wybrany – oświadczył mężczyzna spokojnie. - Proszę udać się za kulisy i wyjść na scenę, gdy panią wywołają.
Przyswajałam do siebie te informacje. Teraz czeka mnie rytuał, gdy wszyscy uczestnicy spotykają się razem na scenie, a jury ogłasza osobę lub zespół, który otrzymał największą ilość punktów i tym samym wygrał. Pokiwałam głową i wyszłam na korytarz. Niall zamknął za sobą drzwi i podszedł do mnie wesoły.
- Na pewno wygrasz – powiedział i położył dłoń na moim policzku.
Wygrany musi zatańczyć jeszcze raz swój zwycięski taniec. Lubiłam ten moment najbardziej.
- A później pokażesz mi swój talent – dodał i uśmiechając się delikatnie zaczął zmniejszać dystans między nami.
- Zrobię to dla ciebie – powiedziałam i złączyłam nasze usta.
Nigdy nie sądziłam, że dopiero co poznana osoba może tak namieszać w mojej głowie.

~*~

- [T.I.] [T.N.] !!
Delikatnie stawiając każdy krok weszłam na scenę i ustawiłam się obok innych, dołączając do równego rzędu. Wyczytano jeszcze kilka nazwisk i rozpoczęło się to znane napięcie. Kto wygra... Kto jest najlepszy... Kto zasłużył sobie na sławę i chwałę...
- Zwycięzcą Międzynarodowego Konkursu Młodych Tancerzy w kategorii średniej zostaje... - głos prowadzącego rozbrzmiał po całym amfiteatrze.
Rozejrzałam się po widowni. Zobaczyłam Nialla stojącego w pierwszych rzędach. Patrzył na mnie trzymając kciuki.
- Zwycięzcą zostaje... - prowadzący zaśmiał się krótko i popatrzył po artystach. - Widzę, że jesteście bardzo zdenerwowani. Ale to jest normalne. W końcu zaraz jeden z was zostanie mistrzem świata.
Jakby nie mógł od razu przejść do sedna...
- No dobrze – powiedział wreszcie. - Nie będę was dłużej trzymał w niepewności... Zwycięzcą jest...
Proszę, proszę, proszę...
- Jest … - znów na chwilę przerwał.
Jeszcze raz i ktoś oberwie.
- Jest [T.I.] [T.N.] !! - wykrzyczał.
Wszyscy zaczęli głośno klaskać, krzyczeć i skakać ze szczęścia. Byłam tak zdezorientowana, że prawie zemdlałam. Ludzie poderwali mnie z parkietu i na rękach trzymali wysoko w górze. Łzy zaczęły napływać do moich oczu, a dłonie trzęsły się niemiłosiernie. Zaraz odstawili mnie z powrotem na ziemię, a ja usiadłam i ukryłam twarz w dłoniach. Nagle poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce, ale była to jedna osoba. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Horana uśmiechającego się do mnie. Postawił mnie na nogi i przytulił.
- Mówiłem, że wygrasz! - cieszył się kołysząc mną lekko.
- Dziękuję, że we mnie wierzyłeś – powiedziałam, a on pocałował mnie delikatnie.
- A teraz idź tam i pokaż na co cię stać.
Wszyscy zeszli ze sceny. Zostałam tylko ja. Muzyka została włączona. Poleciały pierwsze takty tej piosenki, którą tak dobrze znałam. Pokażę wam na co mnie stać.

Znów otrzymałam ogromne brawa. Pomachałam publiczności ostatni raz i zeszłam za kulisy. Pobiegłam do swojej garderoby jeszcze nie do końca wiedząc co się stało i usiadłam naprzeciwko wielkiego lustra uśmiechając się do swojego odbicia.
- Miałaś rację... - powiedziałam.
Nagle drzwi otworzyły się z hukiem i do środka wbiegł zdyszany Niall. Podbiegł do mnie i przytulił mnie mocno.
- To było świetne! - powiedział odgarniając zbłąkane kosmyki moich włosów. - Już wiem dlaczego jesteś najlepsza.
Zarumieniłam się słysząc jego komplement.
- Wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze? - spytałam, nie pozwalając mi się odezwać. - To, że zyskałam przyjaciela. Jedynego przyjaciela.
Patrzył na mnie zdziwiony.
- Jak to „jedynego” ?
Zamiast odpowiedzieć wpiłam się w jego usta.
- To długa historia... - powiedziałam po kilku chwilach. - Ale gdyby nie to, że nie miałam przyjaciół przez długi czas, nie spotkałabym ciebie.
- Można powiedzieć, że oddałaś wiele osób za tą jedyną...
- Można i tak.
Ponownie zatopił się w moim włosach starając się zamaskować... łzy?
- Czemu płaczesz? - zapytałam i przyjrzałam mu się.
- Nie powinno cię to spotkać.
- Czasem trzeba poczekać na nagrodę od losu – powiedziałam i otarłam pojedynczą kropelkę spływającą po jego twarzy.
Uśmiechnął się lekko. Nie chciałam oglądać go smutnego.
- Jak to dobrze, że tu jesteś – powiedział i już wiedziałam, że nie będzie więcej smutny.

Sometimes you have to give a lot of friends for this one.

You have to wait for the prize from fate.
______________________________________________________________________

Taaaaak ...
Miałam pisać Zayna, ale jak już wiecie, Natalia mnie wyprzedziła i byłam zmuszona napisać coś innego :D
Więc oddaję wam Nialla pisanego wczoraj w nocy i dziś :3
Obiecuję, że następny będzie Zayn ♥
Kocham i pozdrawiam.
                                                                                                                                               ~A
PS Po prawej stronie na górze znajduje się ankieta :3 Jeśli czytacie tego bloga, prosimy was o uświadomienie nas w tym :D