j

j

sobota, 12 października 2013

#61 Niall | cz.2

PROSZĘ PRZECZYTAJCIE KOMENTARZ AUTORKI. TO WAŻNE!

Tutaj Ola. W związku z brakiem pomysłów i weny twórczej Natalii, piszę teraz do Was.
Zakończenie tego imagina napisałyśmy razem. Jest to niecodzienna sytuacja, dlatego teraz szczególnie prosimy Was o opinie etc.
Mam dla Was jeszcze jedną wiadomość, którą ogłoszę Wam przy najbliższej okazji. Chciałabym, abyście nie ignorowali tej prośby i zlitowały się nad tym postem.
*Miałam tu jeszcze coś napisać, ale chyba powiem Wam to następnym razem*
Enjoy *o*

****
Dla Natalii *.*
Szybkim krokiem weszłam do szatni, po czym rozejrzałam się po pomieszczeniu szukając Nialla. Nie było go. Odetchnęłam z ulgą, ale chyba miałam nadzieję, że jednak go spotkam. Podeszłam do swojej szafki wyjmując z niej kostium kąpielowy i udałam się do kabiny, w której mogłam się przebrać. Zakręciło mi się w głowie i zachwiałam się, lecz zdążyłam chwycić się niezdarnie drzwi. Złapałam się za głowę i wzięłam dwa głębokie oddechy, po czym potrząsnęłam głową i weszłam do środka. Zrzuciłam z siebie wszystkie rzeczy i włożyłam strój, po czym szybko wbiegłam na basen. Nie mogłam pozwolić sobie na zasłabnięcia. Jeśli powtarzałoby się to często mogliby mnie wykluczyć z drużyny, a tego bym nie chciała.
Dołączyłam do pozostałych uczestników naszej grupy i przywitałam się z nimi.
- O, panna [T.N.] jak zwykle punktualna. Nie przed ani po czasie. – uśmiechnął się do mnie trener co ja odwzajemniłam tym samym. – No dobrze Liz, Grace, [T.I.], Josh i Damien są, ale nie ma Nialla …
- Jestem !! – usłyszeliśmy głos wbiegającego na basen Nialla.
- Spóźniłeś się – oburzył się trener i skarcił chłopaka wzrokiem.
- Przepraszam nooo... - Blondyn zrobił minę słodkiego niewiniątka i tak jak przypuszczałam – trener mu darował.
- Nieważne rozgrzejcie się i dobierzcie w pary, bo dzisiaj będziecie mierzyć sobie czasy.
- To co [T.I.] ? Rozumiem, że jesteśmy razem, prawda ? - Niall podszedł do mnie, kładąc dłonie na biodrach. - Bo mi chyba nie odmówisz ? – uśmiechnął się do mnie łobuzersko.
- Niech ci będzie – odparłam, nie chcąc się z nim wykłócać.
- Ładne wdzianko. Mogłoby być trochę bardziej skąpe, ale i tak wyglądasz w nim …
- Nie kończ – ostrzegłam go, czerwieniąc się.
- Dla ciebie, wszystko.
- Kto pierwszy? - spytałam, zmieniając szybko temat.
- Panie przodem – odrzekł z tym swoim pewnym siebie uśmieszkiem, a ja przewróciłam oczami.
- Dobra, tu masz stoper. Chyba nie muszę ci tłumaczyć jak się nim obsługiwać no nie? – uniosłam brwi.
- Poradzę sobie. Gotowa?
- Tak – pokiwałam znacząco głową, ustawiając się na odpowiednim do tego miejscu i założyłam okulary, sprawdzając czy aby dokładnie przylegają.
- No to start! – krzyknął nagle Niall, a ja wskoczyłam do wody, choć nie byłam pewna, że wszystko jest dobrze.
Musiałam pokonać tylko sto metrów. Nie chciałam by coś mnie rozpraszało, więc skupiłam się na płynięciu przed siebie. Nim się obejrzałam byłam już na drugim krańcu basenu i odbijałam się od krawędzi. Sprawnie przepłynęłam prawie całą drugą długość, gdy nagle straciłam jakby wszystkie siły i przestałam się poruszać. Zaczęłam panikować i próbowałam cokolwiek zrobić, ale nie mogłam. Jakby ktoś odebrał mi władzę na własnym ciałem. Wysilałam się, by wykonać choćby najmniejszy ruch i wydostać się ponad powierzchnię wody, jednak na próżno. Wypuściłam z płuc ostatnią resztkę powietrza i nie pozostało mi już nic. Obraz rozmazywał mi się przed oczami, które dodatkowo pokrywały się wodą. Obserwowałam niewyraźne bąble wędrujące ku powierzchni, którym udało się jeszcze uratować. Do mojego umysłu wkroczyła ciemność. Nieodkryta głębia zawładnęła mną i pochłonęła całe światło. Nie było już nic. Niech mnie ktoś uratuje...
***
- [T.I.], otwórz oczy...
Drgnęłam niespokojnie i ponownie zastygłam w bezruchu. Ten głos był taki delikatny. Słychać było w nim desperację, ale i również pozory spokoju. Kto to jest?
- [T.I.], proszę...
Jest coraz bliżej, a wciąż jakby za daleko. Niby to nic takiego, a jednak jego dźwięk wypala dziurę w podświadomości. Ból był nie do wytrzymania. Chciałam się poruszyć, lecz nie było mi to dane. Chyba już to kiedyś czułam.
Bardzo jasne światło pojawiło się przed moimi oczami. Próbowałam to przerwać przymrużając powieki z całych sił. Wydałam z siebie niemy krzyk i otworzyłam oczy. Oczekiwałam, że ujrzę czyjeś twarze nachylające się nade mną, lecz chyba się przeliczyłam. Zamiast tego wszystkiego widziałam ciemność i w oddali małe światełko. Czyżby światełko w tunelu?
- Nie rób mi tego...
Znowu ten głos. Już zdążyłam o nim zapomnieć, gdy pojawił się znikąd robiąc jeszcze głębszą dziurę. Jednak już mnie to nie bolało. Wręcz przeciwnie – było przyjemne. Uśmiechałam się, choć nie wiedziałam dokładnie dlaczego. Poruszyłam ramionami i poczułam pod sobą delikatnie drżącą powierzchnię. Skrzywiłam się i znów chciałam uchylić powieki. Zdawały się być sklejone ze sobą i mokre pod spodem. Przez to dziwne uczucie miałam ochotę płakać. Czemu mi się nic nie udaje?
- Błagam, [T.I.], obudź się...
I jeszcze ten ktoś. Chciałam dowiedzieć się kim jest i go zobaczyć. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że nie chciałam się budzić. Było mi dobrze, ale wiedziałam, że nie mogłam trwać tak w nieskończoność. W mojej niewielkiej przestrzeni rozbrzmiał ogłuszający szum, zmieniający się w pisk. Zaczęłam krzyczeć, lecz byłam pewna, iż z moich ust nie wydobył się żaden dźwięk. Mój oddech przyspieszył, a na twarzy czułam strużki cieczy, jak sądziłam, potu. Przysięgam, że w tamtej chwili nie chciałam nic innego niż tylko obudzić się z tego koszmaru.
Próbowałam rozerwać osłonę zaciskającą się na moim ciele. Zrobiłam małą dziurkę i rozczepiłam cały materiał. Małe światełko stało się wielkim światem, przyjmującym powoli neutralne barwy.


***
Niall
***


- Błagam, [T.I.], obudź się... - wyszeptałem, czując, że łzy chcą wydostać się i spłynąć w dół mojej twarzy.
Nie wiem, co mogłoby się stać, gdybym jej nie...
Wszyscy z innych par już dopłynęli i po hali roznosiły się radosne krzyki z dobrych wyników partnerów. W jednej chwili zrobiłem się zły na [T.I.], że będzie ostatnia, a wszyscy będą wyśmiewać się, że mam taką słabą parę. Tupnąłem z całej siły w płytki i syknąłem z bólu. Ty głupku, przez to, że ona będzie ostatnia nie powinieneś być na nią wściekły. Każdy może mieć gorszy dzień. Jednak dziewczyna nadal się nie wynurzała. Zaczynałem się niepokoić. Szukałem pod falującą taflą jej sylwetki i dostrzegłem bardzo blisko mnie ciemniejszy, nieruchomy kształt. Moje oczy rozszerzyły się do niebotycznych rozmiarów, a oddech uwiązł mi w gardle. Szybko odrzuciłem stoper na bok, nie dbając o niego i wskoczyłem do wody. Powoli do góry płynęła [T.I.]. Jakby zastygła, a jej czekoladowe tęczówki były nieobecne. Chwyciłem ją za ramię i wyciągnąłem na powierzchnię, nie chcąc tracić ani sekundy. Z trudem wyciągnąłem ją z wody i położyłem na podłodze. Próbowałem przywrócić jej funkcje życiowe wykonując sztuczne oddychanie i uciskając jej klatkę piersiową. Z desperacją wykonywałem każdy ucisk, błagając Boga, by nic jej się nie stało. Otoczyło mnie kilka osób z przerażeniem wymalowanym na twarzy. Gdy zrobiłem tyle ile potrafiłem położyłem ją na swoich kolanach i dotknąłem dłonią jej policzka. Był zimny, tak jak jej ramiona. Gładziłem jej skórę kciukiem, wpatrując się w oczy, aktualnie przykryte powiekami i mokre blond włosy wystające zza zielonego czepka. Wyglądała tak słabo, jak jeszcze nigdy jej nie widziałem. Pomyślałem, że może moje nastawianie do dziewczyn powinno się zmienić. Nie powinienem być tak oschły i samolubny. Wiedziałem, że jeśli stracę wiarę, z [T.I.] może być naprawdę źle. Jest takie jedno słowo, które opisywało moje uczucia. Nadzieja. Może chociaż raz nie powinienem myśleć „Co powiedzą ludzie?” i nie kierować się rozumem tylko sercem.
- [T.I.], otwórz oczy – wyszeptałem, bo to podpowiadało mi moje serce. - [T.I.], proszę nie rób mi tego.
Słyszałem jak wszyscy krzyczą o pomoc i wołają naszego trenera. Zamieszanie wokół mnie nie pomagało mi w niczym. Chyba nawet nie zwracałem na nie uwagi.
- Karetka już jedzie! - wykrzyczał trener i podbiegł do mnie, po czym usiadł zaraz obok mnie.
Moje oczy się zaszkliły, a oddech stał się urywany. Nie mogłem jej stracić.
- Błagam, [T.I.], obudź się... - wyszeptałem po raz ostatni, tracąc wszystkie siły.
[T.I.] powoli uchylała swoje powieki i zaczęła uporczywie się we mnie wpatrywać. Jej tęczówki nie były już zamglone. Lśniły iskierkami lamp na odległym suficie. Rozchyliła usta i wzięła głęboki oddech. Poczułem dwie słone łzy spływające nierówno po obu moich policzkach. Blondynka ściągnęła delikatnie brwi i zaczęła poruszać wargami. Z ich ruchu i nikłego dźwięku można było wyczytać coś na wzór „Co ty robisz? Czemu płaczesz?”.
- Cieszę się, że mam ciebie – odparłem cicho, pocierając dłonią jej policzek.
- Niall... - wyszeptała i było widać, że sprawia jej to problem.
- Tak?
Przełknęła ślinę i uśmiechnęła się nieznacznie.
- Nie chciałbyś zaprosić mnie na imprezę? - spytała już wyraźniejszym i silniejszym głosem od poprzedniego, a ja uśmiechnąłem się.
Tylko ona potrafi rozmawiać o zabawie w najbardziej nieodpowiednim momencie.
- Pewnie, skarbie – odrzekłem z rozbawieniem, przytulając ją do siebie delikatnie.
- Bądź ze mną, dobrze? - usłyszałem jej stłumiony, niepewny głos. - Wiem, że wtedy będę bezpieczna.
Chciałem znów się rozpłakać, ale nie mogłem. Powinienem być silny i nie okazywać słabości. Dla niej.

- Jak sobie życzysz, księżniczko.
~ N&A 

4 komentarze:

  1. O mój Boże! To jest wspaniałe :D Czekam na więcej takich imaginów ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko, ile ja się wyczekałam na tę część! Ale już jest i błagam o następną <3
    Ettie. xx

    believe-in-1d-imaginy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. czemu takie rzeczy tylko w imaginach...

    OdpowiedzUsuń