j

j

sobota, 2 listopada 2013

#64 Swag | cz.1


Cieszę się, że mogę podzielić się z Wami tą historią. Można powiedzieć, że jest osobista i dzięki temu bardzo przyjemnie mi się ją pisze.
Niecodziennie, bo teraz macie wybór, którego chłopaka z 1D chcecie podstawić pod bohatera tego imagina. Daję Wam pełne pole do popisu :)
Planuję kilka części, więc  na pewno nie będziecie się nudzić ;)
Tę historię dedykuję Ani, Natalii i Oli . Kocham Was dziewczyny i mam nadzieję, że Wam się szczególnie spodoba! <3
ENJOY xx

PS Byłoby mi miło, gdybyście powiedziały kogo wybrałyście :)

________________________________________________________________________________

          Wybiegła z domu, w pośpiechu zapominając zamknąć drzwi. Była zmuszona wrócić się i klnąc pod nosem przekręciła kluczyk w zamku, po czym oddaliła się warcząc i wzdychając. Posłała swoje aktualne zmartwienia w niepamięć i przyspieszyła kroku, zmagając się z odbijającą się od jej ud ciężką torbą. Ponownie przeklęła pod nosem i puściła się biegiem, a długi płaszcz w kolorze khaki mocno szeleścił przez dodatkowo wiejący, silny wiatr.
          Dotarła do bramy, z której schodziła jasnozielona farba, a wieloletnie odkładanie odnowienia miejsca dołożyło swoje grosze do zniszczenia wjazdu na teren placówki. Nie zmniejszając tempa minęła furtkę, przytrzymując się słupka, a jej granatowo-biała, krótka mitenka ślizgnęła się o jego powierzchnię. O mały włos nie zaliczyła upadku podczas lądowania z wysokiego podskoku, którego nawet by się po sobie nie spodziewała. Dzięki swojemu wyczynowi polepszyła sobie nieznacznie humor, jednak nadal władał nią pośpiech.
          Zatrzymała się na wyłożonym płytami fragmencie wcześniej żwirowej drogi i musiała szybko zdecydować, który kierunek obrać, aby być choć trochę wcześniej. Zdecydowała, że okrąży budynek z lewej strony, gdzie ruch był zazwyczaj mniejszy, a pod ciągnącą się daleko bramą z drutu ustawione były, lepiej lub gorzej, rowery. Wybiegając zza rogu doszła do wniosku, że jednak idąc bądź w jej przypadku – pędząc – drugą stroną, skróciłaby sobie czas o kilka cennych sekund. Po raz setny w ciągu pięciu minut w jej umyśle utworzyła się wiązanka przekleństw, a na jej twarzy zagościł grymas, jednak nie dbała o to, lecz usilnie wpatrywała się w czerwoną kostkę chodnikową, wyłożoną na placu, nawet tego nie zauważając. Wcisnęła swoje dłonie do kieszeni niezapiętego płaszcza i odrzuciła na bok ruchem głowy, spadające na jej twarz włosy.
          W następnym momencie jej ciało zderzyło się z drugim, podobnym, a ona sama zdezorientowana sytuacją i zaburzeniem jej równowagi, bezwładnie osunęła się na ziemię. Zacisnęła mocno powieki i potrząsnęła głową, po czym podniosła się na rękach i starała się zidentyfikować źródło tego zamieszania.
          Przed jej oczami pojawiła się czyjaś dłoń, więc nie wahając się dłużej, ujęła ją i dopiero potem zobaczyła chłopaka, który jej pomógł. Znała go i to nawet bardzo dobrze. Miał, jak zwykle, postawione włosy, jego tęczówki, najczęściej roześmiane, były przepełnione strachem, a uśmiech, który nigdy nie schodził z jego twarzy istniał w postaci małego zarysu. Rozsunął suwak swojej czarnej kurtki, pociągając nosem.
          - Bardzo cię przepraszam – powiedział, a ona miała okazję usłyszeć jego głos po raz pierwszy. - Nic ci się nie stało?
          - Nie, dziękuję – odparła i z wielką niechęcią spuściła głowę.
          Przypomniała sobie o swoim spóźnieniu i próbując się nie potknąć, wyminęła chłopaka i wbiegła po schodach, pokonując co drugi stopień. Pociągnęła za uchwyt masywnych drzwi, które otworzyły się z cichym kliknięciem.
          - Hej, poczekaj chwilę! - usłyszała zza pleców, więc zatrzymała się i wzdychając ciężko odwróciła się w stronę głosu. On podszedł do niej i przygryzł wargi, gdyż nie wiedział od czego konkretnie ma zacząć. - Tylko dwie sprawy i daję ci spokój – oświadczył, patrząc na dziewczynę błagalnie.
          Uległa, lecz nie chcąc być za taką uznaną, wywróciła oczami, choć przyszło jej to z trudnością. Skrzyżowała ręce na piersiach, czekając na to, co miał jej do powiedzenia. - Ale szybko – zastrzegła sobie, na co on pokiwał ze zrozumieniem głową.
          - Po pierwsze, gdzie ci się tak spieszy? - spytał, budząc jej niedowierzanie.
          - Zaspałam, a już jest po dzwonku! - krzyknęła, wyjaśniając najoczywistszą, dla niej, pod Słońcem rzecz. - A ty co tu robisz? Nie powinieneś siedzieć grzecznie w klasie?
          On jedynie zaśmiał się i postanowił tego nie komentować. - Jeszcze jedno. Powiedz tym dwóm piszczącym dziewczynom, że to wszystko widać i żeby przestały, bo zaczynają się robić wkurzające. Przepraszam, że tak o nich mówię, nie znam ich, ale tym swoim ciągłym gapieniem się na mnie i zapowietrzaniem się, gdy tylko przejdę, wyrobiły sobie u mnie opinię głupich, natarczywych nastolatek. Dobrze, że nie powiedziałem dzieci – wyjaśnił, a brunetka wytrzeszczała coraz bardziej oczy z każdym słowem, które padało z jego ust.
          Otrząsnęła się i postanowiła przerwać tą rozmowę jak najszybciej.
          - Posłuchaj, i tak już jestem spóźniona. Przekażę to dziewczynom, a teraz na razie – wydukała szybko i z większą siłą otworzyła drzwi wejściowe.
          Z ogromnym zaskoczeniem i zdezorientowaniem wparowała do budynku szkoły.

          Środy i czwartki są najbardziej lubianymi, bądź pod innym względem nie, dniami w szkole. Choć z pozoru nudna, lekcja matematyki dla trójki z tych dziewczyn była chwilą odpoczynku i możliwością obgadania tego i owego.
          Przemierzając korytarz na pierwszym piętrze zawzięcie rozprawiały o tym, czy ich matematyczka sprawdziła ostatnie klasówki i narzekały na z pewnością źle wykonane zadania i przykłady, co miało znaczyć, że nie liczą na wysoką ocenę. Dotarły do końca korytarza, gdzie mieściła się między innymi sala od owego przedmiotu i znalazły się w damskiej toalecie, bez drzwi wejściowych, poprawiając w szerokim lustrze swoje nieułożone włosy. Blondynka westchnęła zmagając się ze swoją grzywką, ale po kilku daremnych próbach dała sobie spokój i oparła się o ścianę, mając tym samym idealny widok na korytarz.
          Jej twarz się nagle rozpogodziła, a sama ona siłując się z ciężkim plecakiem oderwała się od ściany. Po cichu podeszła do niższej z brunetek i przysunęła się bliżej jej ucha.
          - Swag tam stoi – wyszeptała, a przyjaciółka obdarzyła ją uśmiechem i stuknęła drugą brunetkę w ramię.
          Porozumiały się bez słów i jak gdyby nigdy nic, wolnym krokiem zrobiły kółko wokół pomieszczenia i zatrzymały się w rogu. Gdy tylko ich oczy napotkały wspomnianą osobę, uśmiechnęły się i były pewne, że mogą wracać do poprzednich czynności.
          Chłopak, który budził ich zainteresowanie nie był nie wiadomo jak przystojny czy bogaty, ale według nich zasługiwał na ich zainteresowanie. Z początku nie wiedziały o nim zupełnie nic, chociażby jak ma na imię. Ubrany był wtedy w jasnobrązowe rurki i czarną bluzę z rzucającym się w oczy napisem „SWAG”. Nie wiedząc, jak mogłyby go nazywać, przekazując sobie informacje, choćby takie jak w tej toalecie, ten napis przywołał pierwsze skojarzenie. Najpierw, nieprzyzwyczajone, mówiły zazwyczaj „Ten chłopak w bluzie ze swag'iem”, a dopiero później skróciły to.
          Dziewczyny nie chcąc się narzucać, a już tym bardziej zostać przyłapane na lustrowaniu uczącego się trzy klasy wyżej kolegi wycofały się do drugiej części toalety i rozsiadły się we wnęce nad kaloryferem. Przyjemne ciepło przeszło przez ich ciała, przez ogrzewające je urządzenie. Zaśmiały się, wspominając swoje wcześniejsze zachowanie, lecz jednogłośnie postanowiły zakończyć temat i zacząć inną rozmowę.
          Dyskutowały właśnie o tym, dlaczego ich nauczyciel wuefu powinien być natychmiastowo zwolniony z pracy bądź przynajmniej wymieniony na bardziej „normalnego”, gdy ich konwersację przerwały tłumione krzyki i piski dochodzące z wejścia do pomieszczenia. Zamilkły, wpatrując się w dwie koleżanki z ich klasy podchodzące do nich z wielkimi rogalami na twarzach. Ciemna blondynka z idealnie prostą grzywką poprawiła swoją jasnoróżową torbę i wyjęła z niej telefon w śmiesznej obudowie z białymi skrzydełkami. Podała go wcześniej rozmawiającym i wróciła na swoją pozycję. Druga z nich zaczesała swoje długie, czarne włosy do tyłu i uśmiechnęła się jeszcze szerzej, po czym oblizała usta i spojrzała na towarzyszkę. Wymieniły się porozumiewawczymi spojrzeniami i nadal podekscytowane zaczęły mówić.
          - Boże, widziałyście Swaga? Jejku, jaki on słodki! Stał tam z kolegami. Normalnie awww... - gadały bez ładu i składu, a ich ton głosu był wyższy niż kiedykolwiek.
          Jedna z przyjaciółek siedzących na parapecie skrzywiła się, powodując śmiech siedzącej obok niej brunetki, po czym przejechała dłonią po twarzy, a po jej umyśle odbijało się tylko jedno zdanie: „Boże kochany, z kim ja się koleguję...”
          Oparła się o zimne płytki ułożone na ścianach i skierowała swój wzrok ku górze.
          - [T.I.], siedzisz teraz ze mną prawda? - usłyszała głos koleżanki z różową torbą.
          - Ej, miałaś siedzieć ze mną! - odezwała się szatynka. - Przecież umawiałyśmy się na początku roku!
          - Oh, nie wiem dziewczyny – odparła zrezygnowana. - Ustalcie to między sobą.
          Zeskoczyła z podwyższenia i weszła do jednej z kabin, odizolowując się od świata.

          Jego uwagę przykuł pisk, który ktoś starał się stłumić. Odwrócił wzrok od kolegów i zobaczył dwie dziewczyny, uśmiechające się od ucha do ucha, a niższa z nich przykładała dłoń do ust swojej koleżanki. Ich spojrzenia się skrzyżowały, więc dziewczyny, speszone, spuściły głowy i zniknęły w damskiej toalecie.
          Przewrócił oczami, zmęczony zachowaniem tych dwóch, gdyż stały się z tym bardzo nachalne i chyba nie zdawały sobie sprawy z tego, że tak bardzo widać to, co robią. Chłopak wrócił do rozmowy z kolegami, lecz po chwili dotarł do niego wysoki, lecz cichy dźwięk, dobiegający z pomieszczenia po jego lewej stronie. Westchnął, kręcąc nieznacznie głową.
          - Co jest, stary? - spytał się jeden z jego przyjaciół, lecz widząc jego wkurzoną minę, sam się domyślił. - Znowu twoje tajemnicze adoratorki? Daj sobie spokój... W końcu im przejdzie.
          On tylko uśmiechnął się słabo i zatrzymał swój wzrok na swoich butach.
          - Myślisz, że gdybym ubierał się jak ostatni idiota też by tak za mną latały?
          Blondyn wzruszył ramionami.
          - Sądzę, że nawet nie raczyłyby na ciebie spojrzeć.
          Ponownie westchnął, rozmyślając jakie niektóre dziewczyny potrafiły być powierzchowne.

          - Oby tylko niektóre... - szepnął tak cicho, by tylko on mógł to usłyszeć.

~A

4 komentarze:

  1. Wybrałam Harrego XD Już się nie mogę doczekać co będzie dalej...
    Agan :*

    OdpowiedzUsuń
  2. BOŻE BOŻE BOŻE DAWAJ NN PROSZE <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3 NATKA SE GRZYWKE POPRAWIALA <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybrałam Nialla <3 czekam na kolejny,jestem ciekawa co dalej :)

    OdpowiedzUsuń