j

j

wtorek, 19 listopada 2013

#65 Swag | cz.2


          Oparła się łokciem o parapet, patrząc za okno, jakby nawet tamtejsze widoki, które znała od dziecka, były ciekawsze od tego, co mówiła polonistka. Westchnęła i przeniosła swój wzrok na zegarek wiszący nad tablicą. Zostało jej więcej niż dwadzieścia minut do upragnionej przerwy. Po męczącym wuefie była zbyt leniwa, żeby myśleć, a już zwłaszcza słuchać mądrego i donośnego głosu nauczycielki.
          Wróciła do obserwowania sąsiedniego budynku, przymykając powieki, które dążyły do tego, aby zamknąć się całkowicie. Ona natomiast nie chciała za wszelką cenę im na to pozwolić, przez co denerwowała się, gdyż musiała się nieco wysilić. Za którymś z kolei razem, dała sobie spokój i po prostu zamknęła oczy, delektując się upragnioną chwilą odpoczynku.
          - [T.I.] ja rozumiem, że to co mówię może i nie jest zbyt ciekawe, ale chociaż udawaj, że mnie słuchasz, proszę cię – głos kobiety poderwał ją do pionu, przez co po klasie rozniósł się cichy chichot. - Chciałabym, żebyś coś wyniosła z tej lekcji, nawet jeśli jest to bardzo nudne. Niech myślę, że cię to interesuje.
          - Ale ja uważam – wybełkotała sennym głosem i rozejrzała się po klasie.
          Wszyscy patrzyli w jej stronę z uśmiechami, a dziewczyny z drugiego końca sali śmiały się i kręciły głowami. Również na jej twarzy zagościł uśmiech. Spojrzała z powrotem na surową twarz polonistki, licząc na brak kary.
          Do jej uszu dobiegło kilkakrotne pukanie, po czym drzwi otworzyły się, a do pomieszczenia weszła średniego wzrostu blondynka z plakietką zawieszoną na szyi i dużym notesem w ręku, przypominającym dziennik. Otworzyła go na jakiejś stronie i odchrząknęła.
          - Dziś lekcja szósta z sorką Lovegood za lekcję siódmą – powiedziała i wszyscy powoli przyswajali dobre wiadomości. - Przypominamy o wpłacie na ksero siedmiu złotych do wychowawcy... - kontynuowała, a brunetka wywróciła oczami. - Aha i... [T.I.] [T.N.] jest proszona na dolną salę gimnastyczną.
          Dziewczyna ożywiła się i najchętniej wybiegłaby od razu z sali.
          - Teraz? - zapytała, modląc się w duchu, by zostało to potwierdzone.
          - Ee... Tak, tak – blondynka pokiwała głową w jej kierunku i zamknęła dziennik ogłoszeń, kierując się w stronę wyjścia.
          Dziewczyna wstała szybko i spakowała w pośpiechu swoje książki, po czym przyrzuciła pasek torby przez ramię i podążyła do drzwi.
          - Do widzenia pani – kiwnęła głową w stronę nauczycielki i najprędzej jak potrafiła opuściła klasę.
          Z uśmiechem na twarzy zbiegła po schodach i przeszła tunelem na salę gimnastyczną, tak jak mówiła dziewczyna. Przekroczyła próg i zrzuciła z ramienia torbę, rzucając ją na podłogę. Po drugiej stronie wielkiego pomieszczenia stała wysoka, czarnowłosa kobieta z teczką w rękach. Rozmawiała ze starszym mężczyzną, który był tutaj konserwatorem. On ustawiał na zwykłej ławce, którą widuje się w każdej klasie, laptopa i obok niego położył płyty, a na podłodze znalazły się dwa duże głośniki. Wziął jeden z nich i przeniósł parę metrów dalej, siłując się nieco.
          Wypuścił powietrze z ust i wybiegł z sali. Nauczycielka, która uczyła ją muzyki we wcześniejszych klasach, odwróciła się i zauważając brunetkę, uśmiechnęła się i wyciągnęła rękę w jej kierunku.
          - Dzień dobry – powiedziała dziewczyna z uśmiechem, podchodząc bliżej, a kobieta położyła dłoń na jej lewym ramieniu. - Ma pani dla mnie jakieś nowe zadanie? - spytała, mając wielką nadzieję uzyskania dobrej odpowiedzi.
          - Dzień dobry, [T.I.] - powiedziała radośnie. - Owszem, mam coś specjalnego i myślę, że ty nadasz się do tego najlepiej – odparła, podając jej żółtą teczkę.
          - Oby to nie była jakaś opera, bo już uprzedzam, że to nie dla mnie – obie się zaśmiały, a dziewczyna otworzyła teczkę i ujrzała plakat zapowiadający imprezę.
          - Impreza dla klas maturalnych połączona z koncertem?! - zdziwiła się, jednak wiadomość ta niezmiernie ją cieszyła. Miała okazję zaprezentować się po długiej przerwie przed większą ilością ludzi i wrócić do tego, co tak naprawdę kocha.
          - Nawet nie wie pani jak się cieszę! - oznajmiła radośnie, przytulając kobietę w przypływie radości. - Dziękuję pani bardzo!
          - Nie musisz mi dziękować – odparła skromnie nauczycielka, kiedy dziewczyna się od niej oderwała. - Wybrałam najlepsze osoby.
          - To znaczy, że będzie ze mną śpiewał ktoś jeszcze? - spytała zdziwiona, a myślała o najgorszych i najlepszych scenariuszach.
          - Aha, czyli ty jeszcze nic nie wiesz... - bardziej stwierdziła niż zapytała. - Poprosiłam Carly i Iggy, żeby wystąpiły z tobą. I nie radzę ci odmawiać, bo dobrze wiesz, że są równie świetne, co ty.
          Zaśmiały się obie, a brunetka odetchnęła z ulgą, że będzie mogła zaprezentować się ze swoimi przyjaciółkami, a nie jakąś przypadkową śpiewaczką operową z za wysoką samooceną.
          - Pewnie zastanawiasz się dlaczego wezwałam cię w środku lekcji, nieprawdaż?
          Dziewczyna musiała przyznać kobiecie rację. Do przekazania takiej informacji wystarczyłaby przerwa, jednak to wezwanie uratowało ją od uwagi w dzienniku za co była jej niezmiernie wdzięczna.
          Skrzyżowała nogi w kostkach i ugięła kolana powodując, że jej ciało opadła, a ona siedziała w tym momencie po turecku na parkiecie ogromnej sali gimnastycznej. Nauczycielka zrobiła dokładnie to samo, splatając palce rąk i bawiąc się swoimi kciukami.
          - Otóż po pierwsze – pomyślałam, że przydałaby ci się wolna lekcja, a po drugie – stwierdziłam, że na pewno się zgodzisz, więc, żeby nie zwlekać, powiedziałabyś mi jakie utwory chciałabyś zaśpiewać i później odrzuciłybyśmy ewentualnie te zbędne. - odparła jak gdyby nigdy nic ciemnowłosa kobieta, a jej twarz się rozświetliła.
          - Okej, nie ma sprawy.
          Błękitnooka brunetka wystawiła dłoń ku górze i za chwilę zderzyła się ona z dłonią kobiety siedzącej przed nią, przez co przybiły sobie tak zwaną piątkę.

***

          Opierała się o ścianę, zacieploną przez jej własne ciało z ciężką torbą przewieszoną przez ramię. Pasek odciskał się na jej skórze, a miejsce zaczynało ją boleć. Przycisnęła stopę do swojego oparcia, a śnieżnobiałe sznurówki zwisały, kołysząc się delikatnie, przez co uderzały o powierzchnię krwistoczerwonych trampek. Westchnęła, odwracając głowę w przeciwnym kierunku, a na korytarzu, jak na złość, nadal panowała niczym niezmącona cisza. Spuściła wzrok, wpatrując się w czubki swoich nowo zakupionych butów.
          Usłyszała trzask zamykanych drzwi gdzieś z głębi korytarza, ale była zbyt zajęta gapieniem się w podłogę, by tam spojrzeć. Poza tym równie dobrze to mogła być jakaś nauczycielka, albo nawet dyrektorka, która nie pytałaby się co tutaj robi ta - nie wiadomo z jakich powodów – smutno wyglądająca dziewczyna, tylko od razu wstawiłaby jej nieobecność na lekcji i uwagę za włóczenie się po korytarzach szkoły, zamiast siedzieć grzecznie w ławce i robić notatki. Odgłosy powolnych kroków stawały się coraz głośniejsze, a w niej rosło zdziwienie, dlaczego nie słyszy tych charakterystycznych obcasów tylko zwykłe, ciężkie kroki, stawiane powoli i wydawałoby się, że z niezwykłą precyzją, jakby ktoś przykładał się, żeby nie spłoszyć dziewczyny stojącej pod ścianą i nie wzbudzić zbędnych podejrzeń najmniej potrzebnych, w tym momencie, osób. Ściągnęła brwi, wywołując znajomą zmarszczkę między nimi, lecz co ją zaskoczyło – nie zaczęła panikować. Pociągnęła nosem, co nie było spowodowane płaczem, ani katarem, tylko zniecierpliwieniem. Odchrząknęła, myśląc, że tym może odstraszy osobę zbliżającą się do niej, ale tylko pogorszyła sprawę. Kroki stały się szybsze, a brunetka coraz bardziej przestraszona. Nagle ucichły, powodując, że brwi dziewczyny ściągnęły się jeszcze mocniej. Jej oczy szukały punktu zaczepienia, błądząc w niepokoju. Przez rosnące zniecierpliwienie chciała podnieść wzrok i przyłapać sprawcę na gorącym uczynku.
          Jej prawe ramię zostało przygwożdżone do ściany przez czyjąś silną rękę. Torba spadła ze znajomym hukiem na wyłożoną terakotą podłogę. Brunetka podniosła swoje przepełnione strachem oczy na chłopaka, który wywołał to całe zamieszanie. Jej wzrok stał się mniej przytłaczający i delikatny, a w jej oczach zaświeciły małe iskierki.
          Włosy chłopaka postawione były jak zwykle, a pojedyncze włoski wymykały się spod kontroli i spadały w zupełnie innych kierunkach. Z jego oczu nie można było nic odczytać. Były jakby zamglone i tajemnicze. Oddychał ciężko, a gdy po chwili zorientował się, że patrzy na nią ze zbyt bliskiej odległości i uniemożliwia jej ruchy, rozluźnił uścisk, spuścił ramię wzdłuż ciała i wykonał jeden krok w tył. Uśmiechnęła się niepewnie, nie wiedząc kompletnie o co mogłoby mu chodzić.
          - Powiedziałaś im? - spytał ze słabo wyczuwalnym gniewem w głosie.
          Widać było, że chciał go zamaskować. Nie chciała ujawniać prawdy, nie wykluczając tego, że po prostu nie mogła się przełamać i zwyczajnie podejść do koleżanek i wygłosić im jego mowę prosto w twarz.
          - Tak, tak – wyszeptała, skutecznie ukrywając drżenie głosu.
          Pokiwał głową w zrozumieniu i oparł dłonie na biodrach.
          - Dzięki – odparł ze szczerą wdzięcznością w głosie, a dziewczyna poczuła się głupio. Poprawił swoją koszulę w kratkę i odchrząknął znacząco. - Co tutaj robisz? Jeszcze jest pięć minut do dzwonka.
          - Pani Goldwyn poprosiła mnie o udział w tej imprezie dla klas maturalnych i układałyśmy program – słowa wypadły z jej ust z zawrotną prędkością zanim zdążyła ugryźć się w język. - Emm.. A ty co tu robisz? Nie powinieneś siedzieć w klasie? - spytała szybko, nie pozwalając mu dojść do słowa.
          - Coś mi to przypomina, wiesz?
          Co miała odpowiedzieć? Tak, mi też, przecież wczoraj gadaliśmy zupełnie tak samo, tylko miejsce się zmieniło? Bezsens.
          Spuściła wzrok i usłyszała ciche westchnienie.
          - No nic, ja już lecę – powiedział, a ona ponownie na niego spojrzała. Zupełnie nie chciała, żeby jej wzrok mówił „nie idź, nie, nie, nie!” - Dobrze, że w ogóle mnie puściła – zaczął oddalać się i posłał jej coś na wzór smutnego uśmiechu i pomachał, po czym odwrócił się, lecz o mało co nie przewrócił się.
          - Pewnie, nie zatrzymuję – wyszeptała lekko rozbawiona, ale i zawiedziona.
          Drzwi na powrót się zatrzasnęły, a na korytarzu zapanowała nienaganna cisza.
          - Swag...

***

I lay in bed
Can't seem to leave your side
Your pillow's wet from all these tears I've cried
I won't say goodbye
I tried to smile today
Then I realized it's no point anyway
In this time, I've lost all sense of pride
I've called a thousand times
If I hear your voice I'll be fine

          Brunetka zaśpiewała czysto przydzieloną jej część piosenki, zaglądając tylko raz do kartki z tekstem i oddała pałeczkę Iggy. Uśmiechnęła się do niej, co przyjaciółka odwzajemniła. Wzięła głęboki oddech i popatrzyła na przyglądające się im koleżanki. Na podłodze sali gimnastycznej siedziały cztery dziewczyny i słuchały ich pierwszej wspólnej próby. Nie powinny się zgadzać na ich towarzystwo, które mogło je rozpraszać, lecz ze zwykłej grzeczności nie odmówiły na ich prośby.
          Była tam blondynka ze swoją prościutką grzywką, ściętą tak w ciągu ostatnich miesięcy. Czarnowłosa dziewczyna siedziała obok niej i uśmiechała się do śpiewającej Iggy, bujając się do wolnej muzyki. Następna była szatynka z krótkimi włosami, którą przeciążał zbyt duży do jej wzrostu plecak. Miała długi naszyjnik, odznaczający się jasnym, żółtym kolorem i nietypowym kształtem. Nic nowego – przeleciało przez myśl dziewczyny z mikrofonem w dłoni, przebiegającej wzrokiem po zgromadzonych. Ostatnią dziewczyną była szatynka o ciemnych oczach – jej imienniczka. Patrzyła na nią z zainteresowaniem, a przez szyję przewieszone miała słuchawki.
          Zerknęła w stronę nauczycielki, która pokiwała głową, więc [T.I.] razem z Carly wzbogaciły tło przyjaciółce wysokimi tonami i później wszystkie razem zaczęły refren.

And I, I can't come alive
I want the room to take me under
'Cause I can't help but wonder
What if I had one more night for goodbye?
If you're not here to turn the lights off I can't sleep
These four walls and me

          Każda starała się wyciągać niektóre słowa, by urozmaicić i upiększyć utwór. Udało im się, gdyż zostały nagrodzone gromkimi brawami, a instruktorka cieszyła się z powrotu swojej najlepszej uczennicy.
          - Jestem z was dumna, dziewczyny – oznajmiła. - Jeśli tak zaśpiewacie na występie, na pewno będzie im się podobać. No, a teraz weźmy coś szybszego może – dodała, wyszukując odpowiedniej piosenki. - O, mam! Proszę bardzo – podała dziewczynom kartki i rozbrzmiały pierwsze takty.

          - Nie no, ej, nie idźmy tam, to nie ma sensu – bronił się chłopak, jednak niepotrzebnie.
          Jego przyjaciel ciągnął go za sobą jak psa, gdy ten nie wyrażał chęci podejrzenia prób. Jednak blondyn miał na ustach złośliwy uśmieszek i nie dawał za wygraną.
          - Cicho bądź, bo nas usłyszą – ostrzegł, wychylając się zza drzwi sali gimnastycznej. Po drugiej stronie zobaczył kilka osób, w tym trzy stojące, z mikrofonami w rękach. - Chodź tu – wepchnął kolegę na parkiet, więc miał on problemy z niewyrządzeniem hałasu. - I zobacz.
          Brunet rozejrzał się i pierwsze, co rzuciło mu się w oczy to dwie jego prześladowczynie, siedzące na podłodze. Przestraszył się i chciał uciekać, jednak przyjaciel zagrodził mu wyjście. Warknął pod nosem i spojrzał na niego błagalnie. - Mogłem ci nie mówić o tej imprezie. Nie widzisz, kto tu jest? To te dwie laski, które ciągle za mną łażą – uskarżał się łamliwym głosem. - Proszę cię, wypuść mnie...
          - No właśnie – powiedział, ubrany w ciemnoróżową bluzę, chłopak. - Zobacz, kto tu jest.
          Złapał go za ramiona i obrócił w stronę dziewczyn. Brunet musiał się natrudzić, żeby dostrzec znajomą i nieszkodliwą dla niego twarz osoby, z która rozmawiał jeszcze poprzedniego dnia. Blondyn począł zmierzać ku osobom, a jego kolega zorientował się po chwili i ruszył za nim. Patrzył na dziewczynę, którą poznał, a ona w pewnym momencie spojrzała w jego oczy. Na jego twarzy zagościł szczery, szeroki uśmiech, oprawiony w zmarszczki w kącikach ust, a wyglądał w tej chwili jakby świat miałby się nie kończyć.
~A

4 komentarze:

  1. Piekny bardzo dluvo czekalam na kolejna czesc ale naprawde bylo wart, nie moglam sie powstrzymac od spiewania this four walls and me razem z zalaczonym fragmentem tekstu. Wow dziewczyno masz talent. Zycze ci pomyslu na kolejna czesc i troche czasu na jej napisanie.
    -ann

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski :) Już się nie mogę doczekać co będzie dalej :)
    Agan :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny *.*
    I fantastyczny pomysł ze zrobieniem imagina, którego bohaterem może być... no, w gruncie rzeczy, każdy chłopak, nie tylko 1D, gratuluję pomysłu :*
    Ettie. xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej swaag ^_^ świetne i najbardziej rozwaliły mnie te prześladowczynie skąd my to znamy :D długo się zbierałam żeby to przeczytać ale warto było. Dodawaj następny <3

    OdpowiedzUsuń