- Hej. - przywitałam się i przykryłam mocniej kocem
- Ty jeszcze w łóżku ? A prezent dla superprzystojniaka ?? - rzuciła się na fotel, rozkładając się na nim wygodnie
- Ty też na niego tak mówisz?
- Cała szkoła na niego tak mówi. - wyrzuciła ręce w górę
- Dlatego pytam..
- No wiesz nie mam obsesji na jego punkcie, ale trzeba przyznać, że jest przystojny, uroczy... - wymieniała, dopóki nasze oczy nie spotkały się i nie zobaczyła mojego spojrzenia wyraźnie wyrażającego głębokie skrzywienie - Dobra, dobra, możesz przestać już się krzywić, bo już się zamykam.. A tak na marginesie to jestem cholernie głodna. Co pijesz ?
- Gorącą czekoladę. Chcesz łyka? - zachichotałam i pokręciłam głową z rozbawieniem
Szatynka z błękitnymi niczym ocean tęczówkami i przejrzystym uśmiechem pokiwała tylko znacząco głową, po czym upiła trochę ciepłej cieczy z mojego kubka w kropki.
- Mmmm... Tego potrzebowałam. - westchnęła posyłając mi ciepły uśmiech
- W takim razie zatrzymaj sobie ją.
- Oh, dziękuję. Myślałam, że dziś ci humor specjalnie nie dopisuje. Wiem przecież, że nie lubisz świąt.
- Bo tak jest, ale to nie znaczy, że mam rozsiewać wokół siebie złość prawda ? - zachichotałam wstając z łóżka - Idę się w coś ubrać, a potem lecę kupić prezent "superprzystojniakowi" - powiedziałam ujmując ostatnie słowo w cudzysłów - Idziesz ze mną?
- Ha ha ha . - odparła sarkastycznie [I.T.P.] - Sorki nie mogę.. Obiecałam pani Lacroix pomóc dekorować salę.
- Oh, okej to co zobaczymy się dopiero na wigilii ?
- Niestety tak . Ale proszę cię nie zakładaj rurek na takie wydarzenie. Nawet nie wiesz jak ładnie ci w sukience.
- Okej, okej. Rozważę to. - zaśmiałam się i zamknęłam za sobą drzwi do łazienki.
Związałam włosy w kucyka, wciągnęłam na siebie dżinsy i koszule i migiem wybiegłam z toalety. Zdjęłam z wieszaka kurtkę i założyłam ją obwiązując ją potem szarym szalikiem. Przewiesiłam torbę przez ramię i odruchowo sprawdziłam czy mam portfel i telefon. Pożegnałam się z przyjaciółką, po czym zostawiłam ją samą w naszym pokoju. Przemierzałam korytarz zapełniony zabieganymi nastolatkami zakładając na głowę swoją czapkę. Wyszłam z budynku i poczułam zimowy wiatr. Automatycznie poprawiłam czapkę i ruszyłam przed siebie. Miałam zamiar odwiedzić galerię w pobliżu szkoły i tam czegoś poszukać. Po niespełna 20 minutach dotarłam na miejsce. Rozejrzałam sie wokół siebie i zdecydowałam się wejść do home&you. W moich uszach rozbrzmiewała świąteczna muzyka. Przechadzałam się pomiędzy półkami i szukałam czegoś ciekawego. Moją uwagę przykuła kula śnieżna z pozytywką. Wiedziałam, że Harry lubi święta, ale pomimo to nie byłam pewna czy to odpowiedni prezent dla niego. Kiedy chciałam odłożyć ją na półkę usłyszałam za sobą wesołe"cześć". Odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą Harrego. Spanikowałam i schowałam prezent za sobą.
- Powinnaś to kupić. To świetny prezent.
- Eeemmm... Wiesz, sama nie wiem. Nie sądzę, że spodoba się temu komuś kogo wylosowałam.
- Oh, [T.I.]. Nie przesadzaj.. Przecież wiem, że masz mnie. Podoba mi się to i będę z tego zadowolony.
- No cóż skoro tak mówisz to idę do kasy - uśmiechnęłam się - a ty tak właściwie co tu robisz ?
- To samo co ty. Szukam prezentu dla Isabel. Kompletnie nie wiem czym sie interesuje i co lubi.
- Mogę ci pomóc, jeśli chcesz. - zaproponowałam
- Jakbyś mogła. - posłał mi słodki uśmieszek i podrapał się po karku
Razem zaczęliśmy szukać czegoś, aż w końcu zdecydowaliśmy sie na zimowy pejzaż do powieszenia na ścianę. Isabel kocha malować, więc powinna być zadowolona.
- Do tego możesz dokupić jej toffifi. To jej ulubione czekoladki. - poradziłam i zaczesałam kosmyk włosów za ucho
- Oo... Dzięki wielkie za pomoc. Toffifi jest całkiem niezłe, ale ja uważam, że to jednak Rafaello jest najlepsze.
- Serio ? Ja też tak myślę i zupełnie nie rozumiem innych.
Zaśmialiśmy się i zapłaciliśmy za wspólnie wybrane upominki, kierując się potem do wyjścia.
- To co wracamy ? - zapytał brunet chcąc wyjść na zewnątrz
- Wiesz, musze jeszcze kupić coś rodzinie. - odparłam, wpadając na niezły pomysł
- Oh, okej to do zobaczenia na wigilii.
- Do zobaczenia.
Chcialam odejść, ale Harry przysunął się nieco bliżej, objął mnie mocno swoimi ramionami sprawiając, że zrobiło mi sie cieplej i cmoknął w policzek. Zarumieniłam się i pomachałam do niego kiedy wychodził z budynku. Napełniona dobrą energią kupiłam prezenty dla bliskich, a następnie udałam się do sklepu "Rafaello". Harry i ja uwielbialiśmy ten słodycz, więc postanowiłam zrobić coś śmiesznego i kupiłam mu roczny zapas tego produktu, a do tego do torebki wrzuciłam jedno opakowanie. Wiedziałam, że Harry będzie miał niezły ubaw i oto mi chodziło. Taszcząc zapakowany prezent dla rodziców i kilka torebek świątecznych dla siostry stawiałam niepewne kroki ratując się od upadku na przymarzniętym i pokrytym lodem chodniku. Obijając się o kolejnych przechodniów i będąc coraz bardziej oprószona śniegiem miałam większą ochotę znaleźć się w domu i wypić gorącą czekoladę. Właściwie to nie zupełnie był to mój dom, bo przecież był to tylko internat. Ja jednak traktowałam go jak najbardziej domem. Przez 10 miesięcy w ciągu roku to właśnie tu przebywałam. A na pozostałe dwa wracałam do domu rodziców. I właściwie to i tak nie spędzałam z nimi dużo czasu, bo wysyłali mnie na rożnego rodzaju obozy i kolonie. Kocham swoich rodzicow, ale zdecydowanie bardziej przywiązałam się do swoich przyjaciół, z którymi mieszkam w internacie. Jednak ze wszystkich to [I.T.P.] była mi najbliższa. To z nią dzieliłam pokój. Zachowałyśmy się jak dwie kochające sie siostry. Zawsze sobie pomagałyśmy i wspierałyśmy się. W końcu dotarłam do internatu. Weszłam na drugie piętro, przemierzałam korytarz, aż znalazlam się przed pokojem 134. Na drzwiach wisiała tabliczka, na której wygrawerowane bylo moje i [I.T.P.] imie i nazwisko. Znalazłam kluczyk i prędko włożyłam go do zamka przekręcając dwa razy w lewo. Otworzyłam drzwi i tak jak sie spodziewałam zastałam pusty pokój. Rozebrałam się i spojrzałam na zegarek wiszący obok naszej wspólnej ogromnej szafy. 14:00. Czyli miałam jeszcze godzinę. Usiadłam na swoim łóżku i zaczęłam zapakowywać prezent dla Harrego. Wszystko włożyłam do niebieskiej torebki ze śnieżynkami, dodatkowo ozdabiając ją potem doczepionymi przez siebie kokardkami. Uśmiechnęłam się na wynik mojej pracy i zabrałam sie za wybór ciuchów. Tak jak już wcześniej obiecywałam przyjaciółce postanowiłam założyć sukienkę albo spódniczkę. Zajrzałam do szafy i po długich namysłach w końcu zdecydowałam się włożyć czarną sukienkę u dołu rozkloszowaną, grafitowe rajstopy i czarne szpilki. Wyprostowałam włosy, nałożyłam delikatny makijaż i byłam gotowa. Chwyciłam prezent i zeszłam na dół. Cała sala zapełniona była już mnóstwem podekscytowanych nastolatków. Odłożyłam prezent pod ogromną choinką znajdującą sie w rogu pomieszczenia obok innych świątecznie zapakowanych upominków. Poczułam dwie silne dłonie oplatające się wokół talii. Odwróciłam się i ponownie w tym dniu ujrzałam rozpromienioną twarz Harrego.
- Wow. Ładnie wyglądasz.
- Aww.. Miło słyszeć, bo nie byłam pewna tego stroju, ale dziękuję.
- Chodźmy zająć sobie miejsce.
- Aaaa... Tak, tak.
- O ile w ogóle masz ochotę siedzieć obok mnie.
- No pewnie, że chcę.
Zajęliśmy miejsca z brzegu stołu i za chwilę wszyscy zaczęliśmy dzielić opłatkiem. Korzystając z okazji, że siedziałam obok Harrego to jemu złożyłam pierwsze życzenia.
- Więc życzę Ci Harry wesołych świąt, uśmiechu na twarzy, spełnienia twoich wszystkich marzeń, powodzenia w Nowym Roku i czego tam sobie jeszcze życzysz - mówiłam z uśmiechem na twarzy cały czas patrząc w jego oczy, dopiero dostrzegając jak piękny kolor ma jego tęczówka
- Dziękuję [T.I.]. Ja tobie również życzę wesołych świąt, żebyś zawsze była szczęśliwa, żeby ten przepiękny uśmiech cały czas goszczący na twojej twarzy nigdy nie znikał, radosnych chwil i aby nowy rok był dla ciebie jak najlepszy.
- Dzięki Harry - wymamrotałam i mocno wtuliłam się w jego tors
Kiedy już każdy złożył sobie życzenia ponownie zasiedliśmy do stołu i wreszcie nadszedł moment, w którym mogliśmy wypróbować wszystkich potraw. Zlustrowałam cały stół i dostrzegłam mnóstwo pysznych smakołyków. Nie mogłam się na nic zdecydować. Zobaczyłam jak Harry z apetytem wcina moje babeczki i mimowolnie uśmiechnęłam się.
- Mmmm... Są mega pyszne. Nie wiesz może kto je przyniósł? - powiedział z pełną buzią
- Są moje. - zachichotałam
- Serio? Są świetne. - odparł biorąc kolejną
- Cieszę się, że ci smakują. A ty co przyniosłeś?
- Te oto pierniczki. - przybrał niższy ton głosu i podsunął mi talerz przed nos
Poczęstowałam się i nie pożałowałam wyboru. Pierniczki były przepyszne.
- Super. Naprawdę. Super. - powiedziałam przełykając ostatnie kęsy - Sam robiłeś?
- Nie. Kupiłem w piekarni - zaśmiał się chłopak
- O ty leniu ! - zadałam mu kuksańca w bok i zaśmiałam się
- Hej! To zabolało !
- Bo miało głuptasie.
Przez całą wigilię ani na chwilę nie zamykała nam się buzia. Miałam okazję do poznania Harrego. Chodziliśmy ze sobą do klasy przez dwa lata, ale nasz kontakt był dość słaby, a rozmowy ograniczały się do tematu szkoły. Nigdy nie sądziłam, że on może być taki miły i nie dostrzegałam w nim tych wszystkich zalet, które teraz były dla mnie takie oczywiste. W końcu nadszedł koniec wigilii, a wraz z nim taniec kończący całą uroczystość. Każdy chłopak miał obowiązek zaprosić dziewczynę do tańca. W tamtym roku zostałam zaproszona przez Colina - kujona szkolnego, który chodzil za mną caly rok i próbował zdobyć moje serce. Ja jednak pozostałam nieugięta. W tym roku postanowiłam wymigać się od tej tradycji i zwyczajnie się wymknąć. Nie udało mi to niestety albo stety, bo zatrzymal mnie Harry.
-Zatańczysz? - zapytal niepewnie
- Taak . - zgodziłam się
Harry objął mnie w talii,a ja oplotłam dłonie wokół jego szyi. Kołysaliśmy sie w rytm wolnej muzyki rozbrzmiewającej w naszych uszach. Towarzyszyło mi wtedy bardzo przyjemne uczucie, a w moim brzuchu prawdopodobnie zagościły motylki. To niesamowite, że jeszcze rano ten chłopak nic dla mnie nie znaczył, a teraz z każdym jego dotknięciem przechodza mnie mile dreszcze. W końcu muzyka ucichła i uczniowie zaczęli się żegnać, a potem rozchodzić.
- To co do zobaczenia po świętach Harry..
- Tak. - przytaknął tylko
Chcialam odejść, ale poczułam jak jego dłoń oplata mój nadgarstek i zatrzymuje mnie. Poczułam coś nad nami i podniosłam głowę w górę. Ujrzałam jemiołę znajdującą sie centralnie nad nami. Nie zdążyłam nic zrobić, bo Harry wpił się w moje wargi. Nie oderwałam sie od niego. Wręcz przeciwnie ja odwzajemniłam pocałunek. To było coś niesamowitego. Wydawało mi się, że nasze usta są dla siebie stworzone. Tak doskonale ze sobą współgrały. Tą piękną chwilę przerwał Harry i powiedział niezwykle poważnym tonem:
- Podobasz mi się. Od dawna. Bardzo. - czułam, że wypowiadając te słowa miał w gardle ogromną gulę
- Ty mi też. Od dzisiaj. Też bardzo bardzo. - zachichotałam
- Czy to znaczy, że... Chciałabyś być moją dziewczyną?
- Kusząca propozycja. I wiesz co chyba się zgodzę. - powiedziałam i czule cmoknęłam jego policzek
_______________________
Wracamy po długiej nieobecności.
Zostawiam was z Harrym pisanym na telefonie, bo laptop jest zainfekowany jakimś wirusem i tymczasowo niedostępny.
Nie mialam szczescia z tym imaginem, bo trzy razy nie zapisałam go i musialam zaczynać od nowa.
Mam nadzieję, że pomimo wszystko jest całkiem całkiem. Miłego czytania i proszę jak zawsze o komentarze.
NATALIA ;3
.